Kierowca samochodu, który w piątek rano około godziny 9 w Wadowicach na niestrzeżonym przejeździe kolejowym, wjechał pod pociąg InterCity z Gdyni do Zakopanego, miał dużo szczęścia - zwichnął tylko kciuka.
- Gdyby nacisnął na hamulec o sekundę później byłby już na torowisku. Skutki tego wypadku byłyby wówczas zupełnie inne - mówi Waldemar Krężel z Policji w Wadowicach. Mieszkaniec powiatu suskiego, jadący skodą oktavią, zeznał, że nie zauważył nadjeżdżającego pociągu. Po wypadku kierowca sam wydostał się z roztrzaskanego auta.
Przez godzinę zjazd z ronda generała Czumy na Łazowkę był zablokowany. Stały też pociągi. Strażacy usunęli zniszczone auto i uporządkowali przejazd kolejowy.