22 lipca, w dniu 73. rocznicy śmierci wadowiczanina, porucznika Wojciecha Stypuły ps. „Bartek”, zamordowanego przez sowietów, odnaleziono na Litwie jego szczątki. Był żołnierzem AK, utalentowanym poetą, harcerzem i dziennikarzem.
Był autorem wierszyków
Został zastrzelony przez sowietów w Puszczy Białowieskiej na Wileńszczyźnie. W Wadowi-cach chcą mu przygotować uroczysty pogrzeb, bo jak twierdzą mieszkańcy miasta, to był bohater.
I nietypowy, bo nie tylko był żołnierzem i marynarzem ale i, o czym mało kto wie, także autorem wielu popularnych do dziś wierszyków: m.in. „Miała baba koguta”, czy „W poniedziałek rano kosił ojciec siano”.
Pierwsze w historii prace archeologiczne i ekshumacyjne, podjęte przez Instytut Pamięci Narodowej na Litwie realizowane są z sukcesami. Zespół Wydziału Kresowego IPN odnalazł miejsca pochówku już trzech polskich żołnierzy i przeprowadził z powodzeniem ich ekshumację.
Ci „akowcy” to: Edward Buczek „Grzybek” oraz prawdopodobnie Stanisław Masiuk „Mróz” i właśnie Wojciech Stypuła „Bartek”.
Prawdopodobnie, bo ostateczne ustalenie tożsamości „Bartka” i „Mroza” wymaga jeszcze dodatkowych, specjalistycznych badań już w Polsce. Zdaniem Michała Siwca - Cielebona, historyka, specjalizującego się w tematyce historii wojskowości i towarzyszącego ekipie IPN podczas poszukiwań, odnalezione na Litwie szczątki to na 99 procent ciało porucznika Stypuły.
Badania DNA mają być przeprowadzone już niebawem.
- Dlatego, że - tak się szczęśliwie złożyło - w przypadku Bartka materiał genetyczny rodziny został już dużo wcześniej pobrany - mówi Michał Siwiec - Cielebon.
Historyk ma informacje z pierwszej ręki, bo był obecny przy ekshumacji na Litwie wraz z członkami rodziny porucznika Stypuły. min. z jego siostrzeńcem Wojciechem Banasiem.
Od nich usłyszał, że jeśli ostatecznie potwierdzi się, że ciało znalezione na Litwie to właśnie „Bartek”, to wolą jego rodzinny będzie, by żołnierz spoczął w grobie na cmentarzu parafialnym w Wadowicach.
- Czyli w tym samym grobowcu, gdzie pochowano jego ojca - dodaje historyk.
Dla wielu, szczególnie starszych wadowiczan, którzy o AK-owcach z tego terenu słyszeli w młodości, lub nieco młodszych, którym opowiadali o nim rodzice, będzie to ważne wydarzenie.
- Porucznik Stypuła zasłużył na pogrzeb państwowy z honorami. Nie potrzebujemy bohaterów z amerykańskich filmów, mamy własnych, o których trochę zapomniano i to będzie dobra okazja by ich przypomnieć - uważa Patryk Chwiat, licealista z Wadowic.
Historycy z zespołu Wydziału Kresowego IPN szukając szczątków na Litwie opierali się na ustaleniach mówiących, że 22 lipca 1944 r. na tzw. Długiej Wyspie w Puszczy Rudnickiej, nad rzeką Wisińczą, kilku AK-owców zginęło z rąk sowietów. Polscy żołnierze mieli zostać pochowani niedaleko od miejsca, w którym zginęli.
W pracach, oprócz specjalistów IPN i członków rodziny Stypuły, uczestniczyli również wolontariusze ze Stowarzyszenia Odra-Niemen oraz miejscowi Polacy, którzy pełnili też rolę przewodników.
- Poszukiwania były prowadzone w oparciu o relację m.in. Izabelli Jankowskiej - Stankiewicz ps. „Marianna”, która była świadkiem śmierci „Bartka” - wyjaśnia Anna Szeląg, zastępca dyrektora Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN. - Grób znajdował się w sercu Puszczy Rudnickiej, a jego dokładna lokalizacja została określona na podstawie wcześniejszych badań archeologicznych - dodaje dyrektor Szeląg.
Wiadomo już, że poszukiwania w tym rejonie będą kontynuowane, a IPN liczy na odnalezienie kolejnych szczątków.
- Dalsze poszukiwania ofiar obu totalitaryzmów na Litwie są konieczne i prawdopodobnie odbędą się jeszcze w tym roku - zaznacza Anna Szeląg.
Dziś byłby celebrytą
Porucznik Wojciech Stypuła był niezwykle barwną postacią, którego życiorys, to idealny scenariusz na film. Urodził się 28 listopada 1904 r. w Tarnawie Dolnej na terenie dawnego powiatu wadowickiego, a dziś suskiego. Jego ojciec Józef był nauczycielem wiejskim.
Przodek Wojciecha Sypuły ze strony matki, Julii, pochodzącej z rodu Świerczewskich z Warszawy, był uczestnikiem Powstania Styczniowego.
Wojciech Stypuła ukończył czteroklasową szkołę ludową w Zembrzycach, potem uczył się w gimnazjum im. Marcina Wadowity w Wadowicach, a maturę zdawał w gimnazjum w Żywcu.
W latach 1924-1925 kształcił się w Szkole Podchorążych Piechoty. Służył w 43 pułku piechoty w Kowlu, a po przeniesieniu do rezerwy rozpoczął szkolenia w marynarce na okręcie „Niemen”.
Od 1933 r.był instruktorem żeglarskim w Akademickim Związku Morskim w Jastarni. W 1934 r. wypłynął jachtem „Eos” do Afryki i do Stanów Zjednoczonych ze swoim bratem Janem. Jacht rozbił się na skałach Bornholmu. Załoga miała dużo szczęście, bo cała się uratowała.
- W tym samym roku Stypuła zdobył pierwsze miejsce w regatach w Szwecji. Gdyby przyłożyć do tego współczesne realia, dziś byłby zapewne celebrytą - ocenia Szymon Redziński, pasjonat historii, twórca grupy rekonstrukcyjnej z Katowic, który szczegółowo przeanalizował losy żołnierzy Armii Krajowej.
W 1936 r. Stypuła osiadł w Warszawie, gdzie trudnił się dziennikarstwem, pisał do Płomyka i Płomyczka. Wydał dwie miniaturowe książeczki dla dzieci.
Tuż przed II wojną prawdopodobnie został wcielony do kontrwywiadu wojskowego. W legendach rodzinnych opowiada się nawet o tym, że uprowadził z Sopotu oficera niemieckiego.
Na początku 1943 r. Stypuła nieoczekiwanie pojawił się u rodziny w Tarnawie. Opowiedział tam siostrze o swoim pobycie w klasztorze w Górach Świętokrzyskich, gdzie się ukrywał.
Wiosną 1944 r. trafił do sztabu Zgrupowania Nadniemeńskiego, gdzie pełnił funkcję oficera do zadań specjalnych. Zginął zastrzelony przez grupę poszukiwawczą NKWD.
WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 17
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Follow https://twitter.com/gaz_krakowska