Maszynista pociągu technicznego tłumaczy, że skład nie jechał szybko. Kilka kilometrów od zdarzenia przy torach pracowała ekipa. Pociąg dopiero co ruszył i zdążyła się rozpędzić do około 20 km na godzinę. Gdy maszynista zobaczył nadjeżdżający samochód zaczął gwałtownie hamować.
- Kierowca patrzył w moim kierunku, musiał widzieć, że nadjeżdżamy. Nie wiem, dlaczego się nie zatrzymał - mówi Władysław Marcinek, maszynista pociągu. Nie udało mu się zatrzymać składu. Droga hamowania była zbyt długa. Po zderzeniu z samochodem, pociąg jechał na zablokowanych kołach jeszcze ponad sto metrów.
- Padał deszcz, tory były śliskie, w dodatku było lekko z górki - mówi maszynista, dla którego to był pierwszy taki wypadek w pracy. - Jeszcze cały się trzęsę - przyznaje i dziękuje Bogu, że pociąg nie wykoleił się. Wtedy sytuacja mogłaby być o wiele groźniejsza.
W zderzeniu najbardziej ucierpiały maszyny. Kierowca ciężarówki był przytomny, gdy pogotowie zabierało go do szpitala z rozciętym łukiem brwiowym.
- Stan kierowcy jest dobry. Pozostaje w szpitalu na obserwacji - informowała nas na gorąco Elżbieta Goleniowska-Warchał, rzeczniczka prasowa wadowickiej komendy policji.
To już drugie w ostatnim czasie zderzenie samochodu z pociągiem w powiecie wadowickim. W styczniu tego roku samochód osobowy wjechał pod pociąg na przejeździe w Dąbrówce koło Stryszowa. Tam też, mimo że z samochodu pozostało niewiele, pasażerowi i kierowcy nic poważnego się nie stało.
Po każdym wypadku policja dodatkowo apeluje o zachowanie ostrożności na przejazdach kolejowych. W starciu nawet dużego samochodu z pociągiem samochód przegrywa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?