https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Walka ze smogiem w Krakowie. Na czym strażnicy przyłapują mieszkańców

Piotr Rąpalski
Strażnicy miejscy każdego dnia kontrolują nieruchomości i posesje prywatne zwracając uwagę na czystość i prawidłową gospodarkę odpadami. Sprawdzają również instalacje grzewcze, w których od 1 września 2019 roku, dopuszczone jest stosowanie wyłącznie paliw gazowych: gazu ziemnego wysokometanowego, zaazotowanego lub lekkiego oleju opałowego. Na czym przyłapują mieszkańców? Oto wyniki kilku ostatnich kontroli...

Wyższy podatek od nieruchomości od 2023 roku

od 16 lat

Dyżurny odebrał zgłoszenie dotyczące spalania paliw zabronionych przy ul. Do Przystani. Wysłani na miejsce strażnicy stwierdzili, że mężczyzna spala drewno w wędzarni. Został ukarany mandatem karnym.

W trakcie kontroli mieszkania przy ul. Bieżanowskiej strażnicy ujawnili spalane drewno. Okazało się, że lokal nie jest wyposażony w instalację gazową, natomiast instalacja elektryczna jest stara i nie nadaje się do przyłączenia ogrzewania elektrycznego. Mieszkance zaproponowano pomoc w postaci butli gazowej z promiennikiem ciepła. Kobieta odmówiła, gdyż jak oświadczyła ma kłopoty z pamięcią i obawia się o bezpieczeństwo swoje i sąsiadów. Została pouczona.

Strażnicy podczas patrolu zauważyli dym wydobywający się z komina posesji przy ul. Nadbrzezie. Podczas kontroli ujawnili, że wprawdzie nieruchomość jest ogrzewana elektrycznie, jednak mieszkanka rozpaliła drewno w kominku, chcąc jak stwierdziła, spalić pozostałe drewno i dogrzać pomieszczenie. Została ukarana mandatem karnym.

Podczas kontroli budynku przy ul. Rosista okazało się, że budynek mieszkalny jest ogrzewany gazem, natomiast na terenie nieruchomości zainstalowana jest wędzarnia, w której właściciel spala suche drewno. Mężczyzna został pouczony przez strażników o zakazie użytkowania paliw stałych.

Podczas kontroli nieruchomości przy ul. Taklińskiego ujawniono, że w kotle centralnego ogrzewania spalany jest węgiel i drewno. Mieszkaniec oświadczył, że w telewizji usłyszał, że wolno spalać te paliwa. Dodał, że piecyk elektryczny, którym dysponuje uległ awarii, natomiast w butli gazowej, która również służy do ogrzewania skończył się gaz. Został ukarany mandatem karnym.

Przy ul. Bolesława Śmiałego strażnicy zobaczyli unoszący się z komina dym. Na posesji zastano mężczyznę, który kategorycznie odmówił dostępu do użytkowanej instalacji grzewczej. W związku z tym na miejsce wezwano patrol policji. Po chwili mężczyzna zmienił zdanie i udostępnił piec kuchenny, w którym spalany był węgiel i drewno. Przy próbie ustalenia tożsamości był arogancki i odmówił okazania dokumentu oraz podania swoich danych osobowych ustnie. Mężczyzna odpowie za naruszenie zakazu spalania paliw stałych, odmowę podania danych osobowych oraz utrudnienie kontroli środowiskowej.

Wideo

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

S
Smogu nie ma
„Smog nie jest szkodliwy dla zdrowia Polaków, gdyż zjawisko to w naszym kraju praktycznie nie występuje! Etymologia pojęcia „smog” wskazuje na połączenie słów smoke – dym i fog –mgła. Smog występuje przy mglistej pogodzie której towarzyszy duże zanieczyszczenie powietrza pyłami i gazami wytwarzanymi przez ludzi w toku działalności produkcyjnej oraz grzewczej. Pyły i gazy tworzą we mgle zawiesinę, która utrzymuje się blisko ziemi tak długo jak długo utrzymuje się mgła.

W Polsce mgła jest zjawiskiem na tyle rzadkim, że smog jest w naszym kraju zjawiskiem incydentalnym! Natomiast zjawiskiem powszechnym jest duże zanieczyszczenie powietrza gazami i pyłami emitowanymi przez samochody, urządzenia grzewcze i różnorodne instalacje przemysłowe.

W ostatnich latach polskie media podsycają histerię smogową, zwalając winę za zanieczyszczenie powietrza (co nazywają nie wiedzieć czemu smogiem) na tych którzy w różnych procesach produkcyjnych czy grzewczych spalają węgiel. Czy produkty gazowe i pyłowe będące efektem spalania węgla i drewna są szkodliwe dla zdrowia ludzi? Oczywiście, zakrzyknie większość! Przytoczą oni rozpowszechnianą przez media informację, że rocznie umiera w Polsce z powodu smogu (którego nie ma!) 50 tysięcy ludzi! Kto tych „smogowych” nieboszczyków policzył i w jaki sposób, skoro nie ma żadnych narzędzi badawczych ani żadnych metod naukowych pozwalających stwierdzić który konkretny zgon zawiniony jest przez wdychanie zatrutego powietrza?! Te 50 tysięcy nieboszczyków to liczba wyciągnięta z kapelusza, jeden z elementów propagandy anty-smogowej i anty-węglowej.

Czy zatem produkty gazowe i pyłowe będące efektem spalania węgla i drewna są szkodliwe dla zdrowia ludzi? Gdyby tak było istotnie, to w miastach o szczególnie zatrutym powietrzu, średnia długość życia byłaby znacząco krótsza niż w ośrodkach miejskich o czystym powietrzu. Tak jednak nie jest! Według danych GUS-u najdłużej w Polsce żyją mieszkańcy Krakowa, średnia długość życia jest tam znacząco wyższa niż w wielu innych polskich miastach i wynosi 79 lat. Jednocześnie według danych Europejskiej Agencji Środowiska, Kraków jest jednym z najbardziej zanieczyszczonych miast w Europie i pod względem zatrucia powietrza zajmuje 10 miejsce w Unii Europejskiej.

Jeśli więc nawet jakość powietrza którym oddychamy jest czynnikiem wpływającym na nasze zdrowie i długość życia, to z całą pewnością nie jest to czynnik decydujący.

Dlaczego tak jest? Zauważmy, że ludzie przebywali przy ogniskach przez kilkadziesiąt tysięcy lat, wdychając dymy i pyły powstałe ze spalania drewna. Kilka tysięcy lat przebywali w jaskiniach i chatach pozbawionych kominów , gdzie nagromadzenie dymu z palenisk było jeszcze większe niż z ognisk na wolnym powietrzu. Przez ten długi okres, w drodze ewolucyjnej, organizm człowieka nauczył się w dużym stopniu neutralizować szkodliwe produkty spalania drewna które wdychał! Że tak jest świadczy też przykład ludzi obsługujących różne wędzarnie (ryb, drobiu, wędlin, serów, itp). Każdy kto był w Tatrach i kupował oscypki prosto „od bacy” z wędzarni, nie mógł nie zauważyć, że ludzie obsługujący wędzarnie pracują przez kilkanaście godzin codzienne w oparach potwornego dymu, który jakoś im nie szkodzi.

Wielokrotnie, przy każdej okazji rozmawiam z ludźmi obsługującymi wędzarnie oscypków wypytując ich jak długo taki zawód wykonują, czy mają jakieś problemy zdrowotne, itp. Ostatnio rozmawiałem z człowiekiem który obsługuje wędzarnię od 20 roku życia a ma obecnie 80 lat. Ilość dymu i pyłów jakie ten człowiek przepuścił przez swoje płuca przez cały ten okres, jest chyba większa niż cała dzienna emisja zanieczyszczeń Krakowa. A pomimo tego cieszy się on dobrym zdrowiem i ma ambitne plany na przyszłość. Inni pracownicy obsługujący wędzarnie nie wyglądali na chorych i nie zgłaszali żadnych problemów zdrowotnych!”
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska