https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wampiry, hej do szopki

Jerzy Surdykowski
Advocatus diaboli: Do publicznych łaźni, publicznych kobiet i telewizji nie mam zaufania...

Gdy zbliża się sylwester, to kabarety i inne tingel-tangle biorą się za wystawianie noworocznych szopek. Tak będzie i teraz, a nieoceniony krakowski teatr "Groteska" zapowiada, że - podobnie jak poprzednio - już w lutym prawdziwi politycy wystąpią tam z kpinami z samych siebie.

Rzecz w tym, że z poruszającym do łez komizmem miewamy do czynienia tam, gdzie domorośli komicy zupełnie nie zdają sobie sprawy z błazeństwa sytuacji.

Politykom roi się, że powinni nas przynajmniej raz do roku porozśmieszać, ale nie rozumieją,
że humorystyczny kabaret fundują nam regularnie w sejmowym gmachu przy ulicy Wiejskiej
w Warszawie, by nie wspomnieć o przeróżnych ministerstwach, obu pałacach (prezydenckim oraz premierowskim) i nie na ostatnim miejscu o Biurze Ochrony Rządu. Błazen, który wciska na łeb czapkę Stańczyka i głosi, że teraz przez chwilę będzie naprawdę śmieszny, jest co najwyżej żałosny, ale on o tym nie wie.

Domorośli komicy nie zdają sobie sprawy z błazeństwa sytuacji

Nie inaczej w telewizji publicznej, która też w trosce o godziwą rozrywkę dla płatników abonamentu zapowiada stosowne szopkowanie w obu programach i poskładanej z nich "Polonii".

Nieszczęśni: albo udają ślepotę, albo rzeczywiście nie widzą, jak wspaniałą szopkę zafundowała nam ta publiczna… (mniejsza z tym kto) na najwyższym, bo prezesowskim szczeblu.

Do publicznych łaźni, publicznych kobiet i takichż telewizji nie mam zresztą z natury rzeczy zaufania. Dlatego nie będę rozważał tych wszystkich Urbańsko-Farfałowskich przepychanek opisywanych już na tych łamach.

Mało mnie też interesują dalsze losy małżeństwa Lisów w tejże publicznej, podobnie jak trajektorie innych przereklamowanych gwiazdeczek szybko rozbłyskujących i gasnących na medialnym nieboskłonie.

Bo nie w tym rzecz, kto kogo i na jak długo zawiesi, ale w tym, że na naszych oczach i za nasze pieniądze (abonament!) rozgrywa się pierwsza w dziejach szopka pośmiertna, bo niespodziewanie (koniec roku sprzyja cudom, w Noc Wigilijną nawet posłowie przemawiają ludzkim głosem!) wstały
z politycznego grobu jakieś zombie, poskładane z cudzych szczątków golemy i inne frankensztajny próbując gryźć się nawzajem szczękami, z których dawno wypadły zmurszałe kły.

Obraz jest więc, jaki każdy widzi; szopka mimo że śmierdzi trupem, nie zasługuje nawet na miano horroru. Bo wampirystyczne widowisko telewizyjne w wykonaniu zwłok śp. Samoobrony, śp. LPR
i umierającego właśnie na naszych oczach PiS-u zasługuje na odnotowanie tylko przez to, że pokazuje coś ważniejszego niż wzajemne podstawianie piszczeli.
Z okazji niedawnego i co roku powracającego obżarstwa świątecznego ludzie przezorni powiadają swym nadmiernie wyposzczonym i łapczywym na jadło krewniakom: nie żryj za dużo, bo się porzygasz!

Święta prawda, zwłaszcza w polityce.

Jedną z pierwszych czynności PiS-u po zdobyciu władzy w wyborach 2005 roku był ustawodawczy skok na publiczne media, w wyniku którego wywalono z kierownictwa wszystkich "nie naszych" dzieląc się zdobytymi ochłapami z protegowanymi panów Leppera i Giertycha. Teraz odbywa się wzmiankowana czynność fizjologiczna, przez co bijatyka politycznych zwłok nabiera jeszcze bardziej odstręczającego charakteru.

Żebyśmy chociaż potrafili uczyć się na własnych błędach. Gdzie tam! Publiczne są z natury rzeczy łatwe, więc rządząca Platforma przygotowała własną wersję skoku, którą na szczęście zawetował Prezydent.

Teraz coś kręci pospołu z SLD, więc może uda jej się obalić weto i postawić swoich ludzi
za kamerami, którymi dziś trzęsą polityczne trupy. Aż do nieuchronnego w takich przypadkach odrażającego skutku, który właśnie obserwujemy. Publiczna pozostanie dziwką aż do chwili, gdy odwalą się od niej politycy, co zapewne nie nastąpi za naszego życia zważywszy ich parcie na szkło.

Demokracje nie polega na tym, że zwycięzca w wyborach może pozbawić praw tych, którzy aktualnie je przegrali. Demokracja nie jest podjętą w głosowaniu przez Ateńczyków decyzją skazującą Sokratesa na wypicie trucizny.

Demokracja jest nade wszystko ochroną praw mniejszości, bo ta mniejszość jutro może zdobyć poparcie i zwyciężyć w wyborach. Ale tych prostych zasad trudno nauczyć się w studio publicznej.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska