18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wariackie pomysły radnego Wantucha

Maria Mazurek
Radny dzielnicowy Łukasz Wantuch zasłynął m.in. z pomysłu wkładania kamer do sów i krasnali ogrodowych
Radny dzielnicowy Łukasz Wantuch zasłynął m.in. z pomysłu wkładania kamer do sów i krasnali ogrodowych Andrzej Banaś
Podatek od głupoty, ciepła pizza w 7 minut i zewnętrzne poduszki powietrzne w autach. Radny Dzielnicy III bombarduje pomysłami. Niektóre wydają się, delikatnie mówiąc, śmieszne. Sam Łukasz Wantuch wie, że ma opinię wariata. Ale może niegłupiego? O fantazyjnym samorządowcu - pisze Maria Mazurek

Łukasz Wantuch lubi powtarzać za Mahatmą Gandhim: "Najpierw Ciebie ignorują, potem się z Ciebie śmieją, potem Cię zwalczają, a na samym końcu wygrywasz".

Z rozbrajającą szczerością przyznaje, że 90 proc. jego biznesowych pomysłów jest nie do zrealizowania. Ale jeśli wypali choć kilka, to wszystkim pokaże. Wszystkim, którzy podśmiewają się z niego, drwią, nazywają głupkiem i krakowskim Don Kichotem.

Bo radny Wantuch, trzeba przyznać, ambicje ma bardzo duże. Kiedy pytam go, czy naprawdę wierzy, że zapisze się na kartach historii, odpowiada:- W 2011 r. Nobla z chemii dostał Daniel Shechtman. Za odkrycie kwazikryształów. Ale kiedy w 1982 roku po raz pierwszy wysnuł tę teorię, inni naukowcy pukali się w czoła. Jeden nawet powiedział: "nie ma kwazikryształów, są tylko kwazinaukowcy".

Czy radny Prądnika Czerwonego, członek PSL-u, z wykształcenia prawnik, utrzymujący się z zakładania ludziom łączy internetowych, ale przede wszystkim - człowiek tysiąca pomysłów (z baaardzo odległych od siebie dziedzin), ma naprawdę szansę zyskać kiedyś miano wizjonera?

Grubi zapłacą więcej?
Na spotkanie przychodzi w jaskrawoniebieskiej bluzie i dżinsach. Mówi z trzy razy szybciej niż przeciętny człowiek, jakby nie chciał stracić choćby minuty. Jest godz. 11 przed południem, a on zamawia w barze zestaw kanapek, śledzia w zalewie octowej i jeszcze kwaśnicę.

Ale kiedy pytam go, co kryje się pod tajemniczą nazwą jego projektu "podatek od głupoty", broni się przed odpowiedzią, waha się, omija temat. W końcu wyznaje: - Chodzi mi o podjęcie dyskusji, czy nie wprowadzić wyższej składki zdrowotnej dla osób otyłych. Prawdziwą plagą XXI wieku nie jest wcale HIV, ani nic innego. To otyłość: to ona naraża budżety państwa na największe straty. Wprowadzenie wyższych składek dla osób z nadwagą zachęciłoby ich do dbania o swoje sylwetki, a tym samym o zdrowie - mówi. Po czym prosi, żeby zaznaczyć, że sam ma dziesięć kilo nadwagi.

To jeden z najbardziej kontrowersyjnych pomysłów radnego Wantucha. Ale nie jedyny. - Wie pani, jakie jest obecnie najpopularniejsze imię nadawane noworodkom w Holandii? Mahomet - zaczyna temat. A potem dodaje, że problem imigracji w coraz większym stopniu będzie dotykał też Polskę. - Gdyby wprowadzić zamknięty katalog imion, jakie mogą nadawać swoim potomkom Polacy i imigranci, asymilacja przebiegłaby bardziej gładko. Jeśli Chińczyk, Mongoł czy Afrykanin będzie miał na imię Krzysztof, to nawet przy obcym nazwisku będzie czuł się w większym stopniu Polakiem - przekonuje radny.

To, jak podkreśla Wantuch, bardzo "wizjonerskie" pomysły. Inna idea z tej grupy nazywa się "Pizza w siedem minut". Radny Wantuch przewiduje, że coraz cześciej będziemy zamawiać jedzenie do domu. Uważa, że możemy dostać je znacznie szybciej i taniej. Pomysł ma zrewolucjonizować gastronomię. Ale szczegółów radny zdradzać na razie nie zamierza. Mówi tylko, że po ciepłe jedzenie trzeba będzie zejść pod blok. I że wszystko trzeba będzie wywrócić do góry nogami.

Naukowa dusza

Ma też pomysły, które nazywa "biznesowymi". Ostatnio wykupił strony w dziennikach, aby podzielić się nimi z czytelnikami. Uważa, że te w miarę szybko da się wprowadzić w życie. Chce je sprzedać firmom, które zajmą się ich realizacją.
Wśród nich "zewnętrze samochodowe poduszki powietrzne". Uważa, że czujniki parkowania mogłyby służyć też bezpieczeństwu. Jeśli w stronę naszego samochodu z niebezpieczną prędkością zbliżałaby się jakaś przeszkoda, taki czujnik wykryłby to i sprawił, że otworzy się zewnętrzna poduszka powietrza. I zmniejszy skutki zderzenia. Poduszki mogłyby otwierać się też na dachu i po bokach auta. Wantuch podejrzewa, że jego patent może uratować wiele żyć.

Inny pomysł z zakresu bezpieczeństwa drogowego? Radny sypie nimi jak z rękawa. - Opracowałem projekt o nazwie "System utraty kontroli przez samochód". W skrócie chodzi o to, żeby auta między sobą się komunikowały. Jeśli wpadniemy w poślizg albo np. pęknie nam opona, nasz samochód będzie wysyłał sygnał do innych pojazdów w promieniu np. 10 metrów. Te będą automatycznie obniżać prędkość - tłumaczy.

Na sprzedaż jest też pomysł "Opaski Terri", która miałaby zamrażać nasze głowy w wypadku zawału lub upływu krwi. W niskiej temperaturze wolniej postępuje obumieranie mózgu. Wantuch tłumaczy więc, że mogłoby to zwiększyć szansę na przeżycie i zachowanie sprawności.

Wantuch naukowcem nie jest. Ale chyba myśli, że może z badaczami konkurować. - Kiedyś wymyśliłem silnik tlenowy, dzięki któremu auta nie wytwarzałyby szkodliwych azotanów. Podzieliłem się pomysłem z naukowcami, a ci albo nic nie odpisywali, albo mnie wyśmiewali. Jeden odpisał, że poleca mi cofnąć się do podstawówki. Ale w końcu odpisał mi doktor z AGH: że
pomysł świetny, ale on wpadł na niego pierwszy. Opowiedział o nim na konferencji i nawet zgłosił do patentu.

Sto pomysłów na dzień

Kreatywności z pewnością mu nie brakuje. - Inspirację czerpię z obserwacji. Widzę i analizuję problemy, zastanawiam się, jak można je rozwiązać - tłumaczy. Ma też pomysły społeczne, jak projekt "Ślepa kamera" (monitoring, który chce schować np. w krasnalach ogrodowych) czy "Krakowski Garaż", który zakłada nadbudowę garaży na powierzchnie biurowe. Albo żeby Kraków, nawet bez zgody okolicznych gmin, "wchłaniał je". Tłumaczy, że przetrwać mogą tylko najsilniejsze organizmy.

Przypomina, że siedem lat temu próbował też zarazić urzędników pomysłem wprowadzenia ruchu jednostronnego wokół Plant. Wtedy się nie udało, ale teraz temat powrócił. - Można to było zrobić wcześniej. Uważam, że przy magistracie powinien powstać think tank. Grupa składająca się z naukowców, polityków, artystów. Robilibyśmy takie burze mózgów - tłumaczy. I dodaje, że robiłby to za darmo. Chce zarabiać na pomysłach biznesowych, a te społeczne wykonywać z pasji, chęci niesienia pomocy mieszkańcom. Twierdzi, że w polityce wcale kariery robić nie chce. Liczy się tylko wdzięczność ludzi, którym pomoże.

Taką ma już duszę wrażliwca. Pisującego wiersze zresztą ("Pragnę błądzić, niszczyć i tworzyć, popełniać wykroczenia, zbrodnie i występki, stawiać przecinki, tam gdzie wszyscy żądają pełnych zdań. Na Sądzie Ostatecznym chcę być rozliczony z marzeń, a nie z czynów" - pisze). W przyszłym roku planuje wydać tomik poezji.

Wariat czy wizjoner?

Mówi, że teraz przede wszystkim musi zbudować swoją wiarygodność. - Wiem, jaką mam reputację. Niekonwencjonalnego wariata. Ale przecież niegłupiego - opowiada.

A potem, już po spotkaniu, wysyła SMS-a: "Czego będzie więcej w Pani artykule - Wantuch wariat czy Wantuch wizjoner?".

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska