Od 11 lat organizuje Pan wigilię dla ubogich na 120 osób. Skąd pomysł Opłatka Maltańskiego?
Jestem właścicielem pałacu Pugetów. Odbywają się tam wesela, uroczystości. Obserwowałem to, a na ulicach widziałem osoby wykluczone z takiego świata. Pomyślałem, że raz w roku mógłbym przyjmować u siebie najbardziej potrzebujących. Nie chciałem jednak wyręczać Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej we wręczaniu paczek. Chodziło mi bardziej o duchowe wsparcie tych ludzi.
Bo przecież wszyscy w społeczeństwie są równi.
Uczestniczy Pan w wigilii?
Oczywiście. Każdy z gości dostaje eleganckie zaproszenie, jest witamy, wspólnie odmawiamy modlitwę i dzielimy się opłatkiem. Mikołaj rozdaje paczki dzieciom i dorosłym. Są występy solistów, młodzieży. Różne środowiska się tam spotykają. W jednych budzimy wrażliwość, innym dajemy nadzieję, że mogą być częścią tego lepszego świata.
Dlaczego Pan pomaga?
Jeśli chodzi o pieniądze, mógłbym pomagać bardziej. Ale w moim przypadku najistotniejszy jest wkład czasowy i organizacyjny. Jeden człowiek nie pomoże milionom. Dlatego chcę promieniować na ludzi, którzy mają potencjał ekonomiczny wyższy niż przeciętny. Zainspirować ich swoim przykładem.
I udaje się. Za przykładem Krakowa poszły już inne miasta.
Nie jestem zwolennikiem państwa opiekuńczego. To obywatele powinni udzielać wsparcia tym, którym się gorzej wiedzie. Bo robią to lepiej niż państwo. Mecenat i opieka bogatych nad biednymi funkcjonuje od wieków. Dowodzi tego zawołanie istniejącego od 900 lat Zakonu Maltańskiego: "Obrona wiary i pomoc ubogim".
A co Pan z tego ma?
Ogromną satysfakcję, gdy widzę, że poziom zaangażowania osób organizujących wigilię jest wyższy niż czysto zawodowy. Robią to z głębi serca. Opłatek to rzadka możliwość oglądania radości z udzielanej pomocy.
Pomaganie jest dziś modne?
Spotykam się z dużą gotowością. To, czego brakuje najbardziej, to aktywizacja społeczna. Mechanizmy pomocy dopiero się u nas wykształcają. Polityka 1 procenta podatku na organizacje pożytku publicznego to milowy krok właśnie w tym kierunku.
Rozmawiała K. Janiszewska
Uhonorowani
Tytuł Filantropa Krakowa jest przyznawany od 2000 r. za wyróżniającą się pomoc potrzebującym. W tym roku, oprócz Jerzego Donimirskiego, otrzymali go też: Fundacja Buma im. Jacka i Piotra Michalskich, za wybudowanie domu dla ośmiorga dzieci będących pod opieką rodziny zastępczej, oraz Grzegorz Piątek - konstruktor robota, który pomaga w rehabilitacji bliźniaków z porażeniem mózgowym.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+