Do masowego śnięcia ryb doszło przed dwoma tygodniami. Inspektorzy nowosądeckiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Krakowie dokładnie spenetrowali brzegi potoku i trafili na wylot rury, z której mogły spłynąć nieczystości. Badania próbek wody, pobranych na miejscu w dniu, w którym znaleziono martwe ryby wskazały, że zginęły z powodu podwyższenia pH wody.
Ponieważ zrzut ścieków nie nastąpił z budynku, w którym prowadzona był działalność gospodarcza, tylko z prywatnej posesji, WIOŚ polecił gminie Łącko jej skontrolowanie.
- Urzędnicy powinni sprawdzić czy właściciel ma dokumenty, potwierdzające regularny wywóz nieczystości - sugeruje Ewa Gondek, kierująca sądecką delegaturą WIOŚ.
Paweł Dybiec, zastępca wójta Łącka zapewnia, że kontrola posesji zostanie wkrótce przeprowadzona. Gdyby potwierdziły się przypuszczenia, że to stamtąd wypłynęły ścieki, to sprawę przeciwko właścicielowi można by skierować do sądu. Ten może obciążyć sprawcę mandatem w wysokości 10 tys. zł.
Skierowania sprawy do sądu nie wyklucza Artur Rola, prezes Polskiego Związku Wędkarskiego w Nowym Sączu. Wiosną PZW zarybił potok 35 tysiącami sztuk pstrąga, co kosztowało 10 tys. zł. Gdy zabiły je ścieki miały już po 10 cm długości i za dwa lata miały osiągnąć pełną dojrzałość.
Dyrektor Rola przyznaje, że dotąd związek nie sądził się z prywatnymi osobami. Na sądowej sali spotykał się natomiast z właścicielami zakładów, których działalność przyczyniła się do zabicia życia biologicznego w rzekach.
- Zwykle takie sprawy kończyły się zawarciem ugody - mówi Artur Rola. - W przypadku Zabrzeży straty są jednak tak duże, że nie możemy tak po prostu zamknąć sprawy.
Wędkarze pozwą truciciela pstrągów w rzece
Przyczyną śmierci pstrągów znalezionych w dopływie rzeki Kamienicy w Zabrzeży mogło być spuszczenie ścieków z jednego z domów.