Nagraliśmy film potwierdzający nasz znalezisko. Martwy dzik leży na nim tuż przy brzegu wśród śmieci. - Od dłuższego czasu nikt z nim nic nie robi, a śmierdzi okrutnie - mówił nam jeden z robotników. - Możliwe, że zginął jeszcze w zimie, a dopiero jak śniegi zelżały to się odsłonił - dodaje inny.
W piątek rano chcieliśmy o sprawie porozmawiać z kierownikiem lub właścicielem stoczni. Prosiliśmy o kontakt, ale bez skutku. Udaliśmy się więc do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. - Taka padlina to źródło bakterii i zagrożenie epidemiologiczne - mówi Ryszard Listwan, Z-ca Małopolskiego Wojewódzkiego Inspektora Środowiska - Właściciel terenu powinien pozbyć się zwierzęcia. Myślę, że można powiadomić też sanepid.
Zapytaliśmy więc sanepid. - Sprawa nie jest groźna, bo przecież Kraków pobiera wodę z innych ujęć niż Wisła - mówi Anna Armatys, rzeczniczka krakowskiego sanepidu. - Sprawę można zgłosić jednak do straży miejskiej.
Zgłaszamy i czekamy. Właściciel stoczni dalej nie odpowiada. Około godziny 14 skontaktowała się z nami straż miejska - Funkcjonariusze wraz z właścicielem stoczni sprawdzili spory kawałek brzegów Wisły i dzika nie znaleźli - mówi Marek Anioł, rzecznik straży miejskiej.
Ciekawe zatem co zarejestrowała nasza kamera? A może dzik ożył i popłynął do Gdańska?
Błyskawiczna sonda: jak zakończą się derby Krakowa? Głosuj (po prawej stronie)
Trwa plebiscyt na Superpsa! Zobacz zgłoszonych kandydatów i oddaj głos!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!