Wieczysta Kraków - KKS 1925 Kalisz 2:0 (0:0)
Bramki: 1:0 Lopes 54, 2:0 Semedo 66.
Wieczysta: Mikułko - Brzęk, Kasolik, Koj, Pietrzak - Torres (85 Danielak), Swędrowski (77 Pakulski), Goku (77 Goku), Trąbka, Semedo (72 Pesek) - Lopes (72 Chuma).
KKS 1925: Krakowiak - Głaz (62 Maroszek), Smoliński, Kieliba, Gawlik, J. Staszak (39 Skibicki) - Punto, Andruszko, W. Staszak, Toporkiewicz (62 Gordillo) - Flisiuk (82 Sterniczuk).
Sędziował: Piotr Szypuła (Bielsko-Biała). Żółte kartki: Torres - Andruszko. Widzów: 1000.
Kolejna słabsza pierwsza połowa Wieczystej
Tydzień wcześniej, na inaugurację wiosny, Wieczysta wygrała w Łodzi z rezerwami ŁKS-u, ale pierwszą połowę miała bardzo słabą. Teraz, w pierwszym w tym roku spotkaniu u siebie, przed przerwą też nie pokazała tego, czego oczekuje się po faworycie.
Niecelny strzał po rożnym wielkie "pudło" Michała Trąbki po strzale z dystansu oraz domaganie się karnego za zagranie rywala ręką po akcji Manuela Torresa - i w zasadzie tyle sytuacji, które wzbudziły poruszenie na trybunach.
Goście, dla których był to pierwszy mecz w tym roku (wcześniej nie zagrali z zawieszoną Wisłą Puławy), bronili się skutecznie. W ofensywie było słabo, groźniejszej okazji w ogóle nie stworzyli...
Po przerwie Wieczysta zagrała skuteczniej. Wygrała drugi mecz na wiosnę
Druga połowa zaczęła się obiecująco. Ciekawą szansę w polu karnym miał Goku, zagrał jednak do Lisandro Semedo (czy może to był kiepski strzał?), a akcję i tak przerwał sędzia (spalony). W 51 min ładnie okazję wykreował sobie Tomasz Swędrowski, uderzył zza "16", lecz ciut za wysoko.
Gospodarze szybko dopięli swego. W 54 min Goku "poczarował" w okolicy linii 16 m, skupiając na sobie uwagę rywali, zagrał do niepilnowanego Rafaela Lopesa, a ten technicznym strzałem dał prowadzenie. Tym samym Portugalczyk, znany z gry w Cracovii i Legii Warszawa, odpłacił się za zaufanie, bo znalazł się po raz pierwszy w wyjściowym składzie (w zimie dołączył do Wieczystej).
Goście nie mieli już czego bronić, musieli się odkryć. A w takiej grze Wieczysta potrafi pokazać swoje atuty. W 58 min Lopes mógł podwyższyć prowadzenie w zamieszaniu, lecz przestrzelił. W 63 min kąśliwie uderzenie Trąbki bramkarz z trudem obronił. W 66 min już było raczej "po meczu", gdy w dalszy narożnik po ziemi kopnął Semedo.
