Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielka awantura z wołowiną rozpala myśli wegetariańskie

Włodzimierz Zapart
Dzisiaj piątek , więc częściowo problem mamy z głowy, bo wiadomo, że mięsa nie będzie. A co będzie? - może ryba, pierogi ruskie, leniwe, kopytka, a może ryż z jabłkami lub nawet wzruszająco bezpretensjonalny makaron z serem. Makaron z serem? Nie, do tego chyba żona nie odważyłaby się posunąć - zastanawiam się, myśląc o tym, co naprawdę w życiu ważne, czyli o obiedzie.

Nie wiem, co w piątek będą jedli na obiad członkowie unijnej komisji weterynaryjnej badającej w Ostrowi Mazowieckiej sprawę mięsa z chorych krów, którym zdołaliśmy uraczyć chyba pół Europy.

Z wczorajszych doniesień reportera gazety „Fakty” wynika jednak, że komisja nie lubi kusić losu, bo po kilkugodzinnej ciężkiej pracy jej członkowie w towarzystwie powiatowego lekarza weterynarii poszli do baru i zamówili sobie kotlety schabowe z frytkami. Taka potrawa jest co prawda prostacka i bardzo niezdrowa, ale z drugiej strony całkiem fajna, a już z pewnością nie zawiera mięsa wołowego.

Ach, ta wołowina - chudziutka, lekkostrawna, dostarczająca organizmowi kwasu linolowego CLA (któremu przypisuje się działanie antykancerogenne), prawdziwa perła w koronie McDonalda czy Burger Kinga. Obecnie wołowina w Polsce nie ma żadnych szans. Sprzedawczynie w sklepach nawet nie próbują jej proponować klientkom, bo wiadomo, że w tych dniach pręga, antrykot czy szponder nie przejdzie. W ogóle mięso jakby ludziom trochę (troszkę) zbrzydło, a jeśli je kupują, to w rachubę wchodzi kurczak lub schab, podgardle i golonka, czyli wieprzowina. Wszystkie drogie steki argentyńskie będą kruszeć w chłodniach tygodniami, nim konsumenci zapomną o ostrożności, zachęceni zapewne jakąś rewelacyjną promocją.

Choć właściwie steki argentyńskie za sprawą czeskich oszustów też są bardzo podejrzane. W Czechach bowiem polska skompromitowana wołowina nie trafiła - jak na Słowacji - do ubogich szkolnych stołówek, tylko do drogich egzotycznych restauracji i tam była podawana gościom właśnie jako legendarna wołowina argentyńska.

Straszne rzeczy. Zapewne wiele osób - tak jak i ja - z nadzieją pomyślało w tych dniach o kuchni wegetariańskiej, która mogłaby wiele spraw definitywnie załatwić. Każdy kij ma jednak dwa końce, więc również i wegetarianizm sporo problemów by rozwiązał, ale równie wiele stworzył. Trzeba by się zapoznać z całym arsenałem nieznanych specyfików: tofu, seitan, tempeh, spirulina - to wegetariańskie abecadło, ale szaremu zjadaczowi chleba te nazwy przywodzą na myśl alchemiczną wiedzę tajemną. Boję się zatem, że chwilowy zapał wegetariański skończyłby się na makaronie z serem, a makaron z serem u mnie w domu nie przejdzie - ze względu na syna. Młody ten człowiek, urodzony już za demokracji, jest bowiem nieczuły na sentymentalne wspominki o dawnych obiadach w stołówce szkolnej, gdzie za czasów komuny makaron z serem bywał częstym gościem. Młodzież teraz nie akceptuje byle czego, żądając diety pełnowartościowej i urozmaiconej, a troskliwe mamuśki jak zawsze na głowie stają, żeby zachcianki milusińskich zaspokoić. Trzeba się z tym pogodzić i samemu też czasem skorzystać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska