WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
Są mecze, o których kibic zapomina godzinę po wyjściu ze stadionu. Są i takie, o których pamięta się latami. Z całą pewnością do tej drugiej kategorii zaliczyć trzeba środowe spotkanie. To był wieczór, który miał w sobie wszystko, co jest związane z piłką nożną. Ogromne emocje, zwroty akcji, kontrowersje sędziowskie, ale też mnóstwo bardzo dobrej gry w piłkę nożną. A wszystko okraszone kapitalnym dopingiem kibiców obu zespołów. Jeśli ktoś nie wie dlaczego mecze Wisły z Widzewem uznawane są za klasyki polskiego futbolu, to dostał w środę wieczorem wyczerpującą odpowiedź.
O tym meczu jeszcze długo będzie się rozmawiało. O tym czy sędzia powinien uznać Wiśle bramkę na 1:1. Czy Widzew powinien dostać nawet dwie czerwone kartki. O błędzie Alvaro Ratona, który o mały włos nie zakończył się dla wiślaków piłkarskim dramatem. A na końcu o golu Szymona Sobczaka, który na wślizgu, z ogromną ambicją zamknął sprawę awansu „Białej Gwiazdy” do półfinału.
- W mojej opinii to był piękny mecz. Wreszcie udało się uzyskać coś bardzo ważnego dla naszych kibiców i dla naszej szatni. Jestem bardzo szczęśliwy z tego powodu - ocenił to wszystko trener Wisły Albert Rude.
- Czy państwo widzieli kiedyś taki scenariusz? Odpowiedź będzie pewnie taka, że nie. Zadam trudniejsze pytanie. Czy ktoś był w stanie sobie wyobrazić taki scenariusz? I zakładam, że nawet ludzie z dużą wyobraźnią nie są w stanie sobie czegoś takiego wyobrazić, ale chyba za to wszyscy kochamy piłkę - to z kolei podsumowanie trenera Widzewa Daniela Myśliwca.
Tak, ten mecz to było piękno futbolu w pełnej krasie. Wisła nie ma jednak czasu na świętowanie, bo proza życia piłkarskiego jest taka, że najważniejsze spotkanie w tym tygodniu krakowianie zagrają w sobotę w Opolu z Odrą o godz. 17.30. I mimo zmęczenia muszą być na nie w pełni gotowi, bo walka o ekstraklasę idzie na całego, a oni nie mają już wielkiego marginesu błędu w tym wszystkim.
- Musimy sobie z tym poradzić w najlepszy możliwy sposób, bo przed nami naprawdę ważne spotkanie - nie ma wątpliwości trener Albert Rude.
