FLESZ - Sypią się mandaty za łamanie obostrzeń
Odebrane o godz. 18.52 wezwanie do gaszenia podpalonych traw, było dla Krystyny Ogorzałek sygnałem, że zmierzch drugiego dnia Wielkanocy, rozpoczyna na Sądecczyźnie falę kultywowania fatalnej tradycji wiosennego wypalania traw zwłaszcza w tym dniu. Część takich wielkanocnych szaleństw ogniowych, powtarzających się od lat, to efekt tak zwanego "palenia Judasza". Reszta to "zwyczajne" wiosenne wypalanie traw, które na Sądecczyźnie nie zna ograniczeń kalendarzowych.
Intuicja, a raczej wielkie pożarnicze doświadczenie, nie zawiodły strażaczki. Kolejne minuty poniedziałkowego, wielkanocnego wieczoru, niosły kolejne alarmy.
Najwięcej z Doliny Popradu, która przez strażaków i policjantów od dawna określana jest mianem "doliny ognia". Dużo było też wezwań z miejscowości w dolinie Dunajca. Larum o ogniu, który wymknął się spod kontroli podpalających, docierało też z innych rejonów Sądecczyzny. M.in. okolic Grybowa i Korzennej
Oficer dyżurna sądeckiej PSP wręcz modliła się, by sprawdziła się prognoza pogody zapowiadająca na wieczór oraz noc opady deszczu i śniegu. Do godziny dwudziestej drugiej wezwań do gorejących traw było na Sądecczyźnie dwadzieścia dwa.
🔔🔔🔔
Pobierz bezpłatną aplikację Gazety Krakowskiej i bądź na bieżąco!
Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy do niej zakładkę, w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią koronawirusa.
Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania.
