Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wieprz, Kęty. Nie wyobraża sobie, żeby w jego życiu mogło zabraknąć psów. Praca i wspólne akcje ratownicze to wielka przygoda [ZDJĘCIA]

Bogusław Kwiecień
Bogusław Kwiecień
Ratownik z Wieprza Jerzy Herma z Garym podczas pokazu na Rynku w Oświęcimiu
Ratownik z Wieprza Jerzy Herma z Garym podczas pokazu na Rynku w Oświęcimiu Bogusław Kwiecień
Z Goranem są razem od 10 lat. Mają za sobą około 100 akcji poszukiwawczych. Goran już wielokrotnie pokazał siłę swojego nosa, także gdy trzeba było szukać ofiar pod wodą

Jerzy Herma, ratownik, instruktor i trener przewodników z Wieprza jest wielkim wielbicielem psów i pracy z nimi. Nie wyobraża sobie, żeby zabrakło ich w jego życiu. O swojej pasji może opowiadać godzinami. Sam o sobie mówi, że jest człowiekiem, który zszedł na psy.

W jego rodzinnym domu były obecne zawsze. Jako chłopiec miał Miśka i Kajtka. Dwa przesympatyczne, ale i niesforne mieszańce. Pierwsze próby Jerzego Hermy w roli tresera nie były zbyt udane. Za nic nie dały się ułożyć, nie chciały słuchać. - Pewnie dzisiaj, bogatszy o wiedzę i doświadczenie, jakie zdobyłem od tamtej pory i z nimi udałoby się coś osiągnąć – śmieje się pan Jerzy.
Potem był Diana, wspaniała suka - wyżeł niemiecki. - Szkoliłem ją dla taty, który był myśliwym, ale wychodziło na to, że to ja z nią chodziłem na polowania – opowiada Jerzy Herma.

Czuł ogromny smutek po stracie Diany. Wiadomo było, że bez kolejnego czworonoga będzie mu ciężko. Jakiś czas wahał się na wyborem kolejnego psa.

Goran

Pod koniec stycznia 2006 roku Polską wstrząsnęła wiadomość o zawaleniu się hali Międzynarodowych Targów Katowickich. Wśród ratowników, którzy spieszyli z pomocą ofiarom katastrofy Jerzy Herma zobaczył Grupę Poszukiwawczo-Ratowniczą OSP Kęty z psami. - Bardzo mnie to zafascynowało. Dwa lata później dołączyłem do tej grupy - mówi Jerzy Herma.

Jego partnerem do służby został Goran, biały labrador. Wybrał go jako jednego z wielu szczeniaków, którym się przyglądał. Wybór poprzedzają testy predyspozycji, podczas których sprawdza się m.in. odwagę, instynkt łowiecki, chęci do współpracy z człowiekiem. Potem były tysiące godzin treningów i wspólnych ćwiczeń. - Szkolenia w tym przypadku nigdy się nie kończą. Z Goranem nadal ćwiczymy po 800 godzin rocznie - zaznacza Jerzy Herma.

Są już razem ze sobą 10 lat, mają za sobą około 100 akcji poszukiwawczych. Goran, chociaż jest psem szkolonym do szukania osób żywych pod gruzami i przestrzeni otwartej, potrafi zlokalizować człowieka pod wodą. Czterokrotnie podczas akcji udowadniał siłę swojego nosa, lokalizując topielców. Z Goranem łączy go więcej niż zwykła przyjaźń człowieka z psem. Wprost mówi, że wiele mu zawdzięcza. - Pewnie, gdyby nie Goran, nigdy nie latałbym śmigłowcem ratowniczym, pływał ratowniczą łodzią hybrydową, zjeżdżał na linie z psem, czy schodził do kopalni pod ziemię - dodaje ratownik z Wieprza.

Gary

Goranowi kolejne wyzwania wciąż sprawiają frajdę, ale czasami widać, że jest już zmęczony. Za jakiś czas przyjdzie czas na psią emeryturę. Jego następcą ma być Gary. Na razie to siedmiomiesięczny szczeniak, ale bardzo obiecujący. Ratownik z Wieprza nie ukrywa, że poszukiwaniom następcy Gorana poświęcił dużo czasu. W swojej szkole w Wieprzu bacznie przyglądał się różnym psom. Na tej podstawie wybrał 10 cech, które w służbie przewodnika z psem ratowniczym są najbardziej potrzebne. - Gary łączy je wszystkie, spełnia moje marzenia - Jerzy Herma chwali swojego podopiecznego.

Garego znalazł w znanej z tradycji kynologii ratowniczej hodowli psów „Sądecki Ratownik”. - Oczywiście przed nami jeszcze wiele godzin wspólnej pracy, a potem zdanie egzaminów - dodaje. Szkolą się po 60-70 godzin miesięcznie.

Jerzy Herma śmieje się, że całkowicie zszedł już na psy w czerwcu ub. roku, gdy skończył z pracą na etacie dyżurnego w Powiatowym Centrum Zarządzania Kryzysowego w Oświęcimiu i zajął się wyłącznie prowadzeniem swojego ośrodka psieEgo w Wieprzu.

Skończył studia m.in. trenera przewodników psów, zoo(kyno)psychologii i kierunek pies w społeczeństwie w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Do jego ośrodka przyjeżdżają się korzystać z zaplecza i poligonu ratownicy z różnych stron Polski, a także z zagranicy: Szwecji, Danii, Belgii, Niemiec, Czech.

Przyjeżdżają także osoby prywatne, by szkolić własnych ulubieńców. Pan Jerzy podkreśla, że w takich sytuacjach pracuje się zarówno z psami, jak i ich właścicielami.

W Kętach po raz trzeci odbył się Ogólnopolski Dzień Psa Ratowniczego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska