Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Adrian Gula: Po straconej bramce zespół był jak sparaliżowany...

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
12.02.2022 krakowmecz pilka nozna wisla krakow - stal mielec fot. wojciech matusik / polskapress
12.02.2022 krakowmecz pilka nozna wisla krakow - stal mielec fot. wojciech matusik / polskapress Wojciech Matusik
Katastrofalnie zagrała Wisła Kraków ze Stalą Mielec. „Biała Gwiazda” przegrała 0:1 i jej sytuacja w tabeli ekstraklasy robi się coraz trudniejsza. Spadek coraz mocniej zagląda w oczy. Trener Wisły Adrian Gula sprawiał po końcowym gwizdku wrażenie z jednej strony przybitego grą i wynikiem, z drugiej po prostu bezradnego.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Jeszcze na początku drużyna wyglądała dobrze, ale po straconej bramce zespół był jak sparaliżowany. Wyglądało to bardzo źle - przyznał Adrian Gula. - Nic nie dały nam zmiany, nie stwarzaliśmy okazji na bramki. Przeciwnik wyniósł z tego meczu maksimum. Wyglądaliśmy bardzo słabo i po ostatnich meczach mam niedobrą sytuację. Cała odpowiedzialność maksymalnie spada na mnie. Musimy coś zmienić. To w tym momencie jest najważniejsze. Okazji mieliśmy w tym meczu bardzo mało. Potrzebujemy wsparcia ze strony klubu, żeby drużyna szła do góry.

Gula w czasie meczu zdjął z boiska Stefana Savicia, który jeszcze jakoś wyglądał jeśli chodzi o kreowanie gry. Zostawił natomiast na boisku beznadziejnie grającego Michala Skvarkę. Zapytany skąd taka decyzja, odpowiedział: - Chcieliśmy grać na dwóch napastników, a że był na boisku też Luis Fernandez, to byłoby na placu gry jednocześnie zbyt dużo zawodników, którzy grają technicznie. Dlatego zmieniliśmy Stefana. Zostawiłem Skvarkę, bo on jest bliżej pozycji numer „osiem”. Nie chcieliśmy stracić przewagi w środku pola, bo było jeszcze dużo minut do końca. Nie chcieliśmy stracić drugiej bramki, bo przy 0:2 byłoby już po meczu. Stąd taka zmiana.

Kolejne pytanie dotyczyło Jana Klimenta, który znów zagrał po prostu fatalnie. Gula zapytany, czy w takiej sytuacji należało go trzymać 90 minut na boisko, odparł: - Nie chcieliśmy grać na jednego napastnika. Próbowaliśmy to i nic nam nie dawało. Zdecydowaliśmy, żeby grać dwoma. Wierzyliśmy, że któryś z nich może będzie miał jakąś okazję. To nam też jednak nie wyszło. Nawet wtedy, gdy graliśmy trójką napastników, z Luisem. Nic nie przyniosła nam również wymiana skrzydłowych.

Zapytaliśmy czy piłkarze Wisły są dobrze przygotowani pod względem fizycznym, czy to jest monitorowane, bo na tle Stali wyglądali słabiej.
- To może być kwestia psychiki - odparł szkoleniowiec. - Ten sam gość tydzień wcześniej wyglądał dobrze w intensywności, sprintach. Oczywiście nie mieliśmy dobrego wyniku z Rakowem, ale jeśli chodzi o fizyczność, to był drugi najlepszy wynik w ekstraklasie w tamtej kolejce. Jeśli teraz jest ta sama drużyna, a nie mamy już tak dobrych wyników, to jest kwestia psychiki właśnie, a może czegoś za dużo było w treningu.

Zapytany o choćby jeden powód do optymizmu dla kibiców po tym, co prezentuje Wisła wiosną, Adrian Gula odpowiedział: - Sami doprowadziliśmy do sytuacji, w której nie zasługujemy na wsparcie kibiców, jakie od nich dostajemy. Nie pokazaliśmy na boisku tego, o czym rozmawialiśmy przed meczem, nad czym pracowaliśmy. A jeśli tak się dzieje, to jest to moja odpowiedzialność. Potrzebujmy zrobić jak najwięcej dla Wisły. Będziemy się zastanawiać nad tym, ale moja odpowiedzialność w tym wszystkim jest najważniejsza. Zawodnicy, klub potrzebują energii, bo zmieniamy pięciu zawodników i nic się w grze nie dzieje. Zmieniamy ustawienie i to samo. Za nami są dwa mecze, w których nie było wyników. Musimy o tym porozmawiać. Również o mojej odpowiedzialności.

Więcej powodów do zadowolenia miał trener Stali Adam Majewski, który zwycięstwo zadedykował w szczególny sposób: - Przede wszystkim gratuluję wygranej swoich piłkarzom. Po meczu mogę już to powiedzieć, że wczoraj udaliśmy się całą drużyną na pogrzeb taty Mateusza Matrasa. Dlatego nie grał w pierwszym składzie. To zwycięstwo dedykujemy Mateuszowi i jego tacie. Fajnie to wyszło. Myślę, że wygraliśmy zasłużenie. Może nie było to wielkie widowisko, ale z przebiegu spotkania nie wiem czy Wisła stworzyła choć jedną sytuację. Wiedzieliśmy, że Wisła będzie grała ten mecz pod dużą presją. Kluczem do zwycięstwa była wiara we własne umiejętności i pewność siebie. To było widać i jestem naprawdę zadowolony z realizacji założeń taktycznych. Z podejścia zawodników zawodników oraz tego, że możemy to zwycięstwo zadedykować Mateuszowi. On też był dzisiaj z nami i pomógł nam wygrać.

Majewski chwalił swoich piłkarzy, choć nie chciał wyróżniać nikogo indywidualnie: - Wszyscy zagrali na równym, dobrym poziomie. Nie mamy gwiazd, ale jeśli wszyscy są w odpowiedniej dyspozycji, to mimo naszych braków kadrowych, bo nie mamy nominalnego napastnika, udało nam się to zatuszować. Napastnika musimy dalej szukać, będziemy to robić. Kluczem były trzy punkty, bo my również chcemy spokojnie się utrzymać. Każde zwycięstwo nas do tego przybliża.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska