Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków bezradna w Tychach. GKS wygrywa czwarty mecz z rzędu

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Wisła Kraków nie znalazła sposobu na lidera I ligi GKS Tychy. „ Biała Gwiazda” przegrała pierwszy raz w sezonie, a choć rozmiary tej porażki są skromne, bo tylko 0:1, to nie ma wątpliwości, że w przekroju całego spotkania drużyna Dariusza Banasika po prostu zasłużyła na tę wygraną. Wisła rozegrała natomiast najsłabsze spotkanie z dotychczasowych w tym sezonie.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

W składzie Wisły na ten mecz mieliśmy jedną niespodziankę. Tym razem - pierwszy raz w sezonie - trener Radosław Sobolewski postanowił od pierwszej minuty dać szansę gry Szymonowi Sobczakowi. Angel Rodado usiadł na ławce rezerwowych.

Tym razem Wisła nie zaczęła meczu „na ostro”, nie poszła do wysokiego pressingu. Krakowianie rozpoczęli raczej spokojnie, jakby chcieli zobaczyć, co zaproponują rywale. Tychy w pierwszych fragmentach meczu nie przeprowadzały natomiast może jakiejś szalonej ofensywy, ale szukały swoich okazji. Pierwszą miały już w 3 min, gdy głową z pola karnego strzelał Nemanja Nedić, ale nie trafił w bramkę. Wisła odpowiedziała cztery minuty później po rzucie rożnym, gdy również głową strzelał Bartosz Jaroch. I też obok słupka.

Kolejne minuty to była gra głównie w środku pola. Nieco częściej piłkę miała „Biała Gwiazda”, ale dochodziła co najwyżej do pola karnego GKS-u. Sytuacji na gole z tego nie było.

GKS jeśli szukał swoich szans, to raczej po szybkim ataku, a nie koronkowych akcjach. Taka sytuacja miała miejsce w 25 min po rzucie wolnym… Wisły. Ta rozegrała ten stały fragment gry po prostu źle i gospodarze ruszyli z kontrą. Marcel Błachewicz ograł na lewej stronie Kacpra Dudę. Pomocnik GKS-u zagrał przed bramkę, a tutaj kiks zaliczył Igor Łasicki, który wpakował piłkę do własnej bramki. Sędzia wskazał początkowo na środek, ale po analizie VAR gola ostatecznie nie uznał. Błachewicz piłkę przyjął bowiem ręką. Tym razem się jeszcze Wiśle upiekło…

Chwilę później GKS znów strzelił gola, którego arbiter nie uznał. Po rzucie rożnym i jeszcze zgraniu przed bramkę, piłkę do siatki kopnął Mateusz Radecki. Spalony był jednak bardzo wyraźny i nie mogła być mowy o bramce dla Tychów. To był jednak fragment meczu, w którym gospodarze mieli więcej do powiedzenia. Wisła starała się odgryzać, ale po jej atakach, tyszanie błyskawicznie odpowiadali kontrami. I w 41 min znów wyprowadzili taki atak. Tym razem krakowianom nie udało się już nic zrobić. Po dośrodkowaniu z prawej strony Dominika Połapa zamykający akcję Marcel Błachewicz wpakował piłkę do siatki i tym razem wątpliwości nie mogło być już żadnych, Tychy objęły prowadzenie.

Było to prowadzenie zasłużone - dodajmy. GKS w pierwszej połowie wyglądał lepiej. Stosował może prostsze środki, ale skuteczniejsze. No i górował nad wiślakami fizycznością. Ci nie radzili sobie po prostu kompletnie z agresywną grą gospodarzy. Sami nie potrafili na to odpowiedzieć.

W przerwie Radosław Sobolewski nie czekał już na nic. Od razu zrobił trzy zmiany, posyłając do gry Josepha Colleya, Dawida Szota i Igora Sapałę. W szatni zostali z kolei Bartosz Jaroch, Igor Łasicki i Vullnet Basha. To był sygnał, że Wisła chce zmienić swoją grę. I „Biała Gwiazda” przyspieszyła od początku drugiej części.

Takiego dużego impetu wiślakom starczyło jednak może na dziesięć minut. Później gra znów przeniosła się bliżej środka boiska. Częściej akcje rozgrywała Wisła, GKS czekał na odbiór i szybki atak. Sobolewski wpuścił jeszcze na boisko Angela Rodado, by ten rozruszał atak krakowian. W 70 min mieli oni naprawdę świetną okazję na wyrównanie, ale w sytuacji sam na sam z Maciejem Kikolskim Joan Roman Goku tak podciął piłkę, że trafił w poprzeczkę.

W końcówce meczu, jeśli ktoś spodziewał się jakiegoś szturmu Wisły na bramkę GKS-u, musiał być mocno rozczarowany. Nic takiego nie miało miejsca. Wprost przeciwnie. To gospodarze byli częściej w ataku, trzymają po pierwsze krakowian z dala od swojej bramki, a po drugie stwarzając okazje na podwyższenie wyniku. W ostatniej doliczonej minucie Wisłę od straty drugiego gola uratował m.in. słupek.

GKS Tychy - Wisła Kraków 1:0 (1:0)
Bramka: 1:0 Błachewicz 41.
GKS: Kikolski - Tecław, Nedić, Budnicki – Połap (67 Skibicki, 83 Bieroński), Radecki, Żytek, Błachewicz – Mystkowski (83 Szpakowski), Mikita (68 Niewiarowski) - Śpiączka (72 Rumin).
Wisła: Raton - Jaroch (46 Szot), Łasicki (46 Colley), Satrustegui, Junca - Duda, Basha (46 Sapała) - Villar (80 Baena), Goku, Alfaro - Sobczak (61 Rodado).
Sędziował: Piotr Urban (Warszawa). Żółte kartki: Nedić, Połap, Budnicki, Radecki - Jaroch, Szot, Satrustegui. Żółtą kartką ukarany został również masażysta GKS-u Kamil Drabik.Widzów: 7198.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska