PRZEŁAMANIE Z POGONIĄ
Gdy przyjeżdża lider tabeli do ostatniej drużyny, to faworyta nie jest trudno wskazać. Tym bardziej jeśli ten ostatni zespół właśnie przegrał dziesięć meczów z rzędu. A jednak 13 grudnia Wisła pokazała, że papierowe przewidywania można wyrzucić do kosza. W 39. min gola strzelił Lukas Klemenz, a później piłkarze „Białej Gwiazdy” bronili się z ogromnym poświęceniem i ostatecznie wygrali 1:0. Jakub Błaszczykowski mógł zatem świętować z większym spokojem swoje urodziny, a filmik z tym, jak kibice składają kapitanowi życzenia był hitem w internecie. Przy ul. Reymonta uwierzono, że jeszcze nie wszystko stracone.
NA WYJEŹDZIE TEŻ MOŻNA WYGRYWAĆ
19 grudnia 2019 roku Wisła przełamała kolejną fatalną passę i pierwszy raz w sezonie 2019/2020 wygrała na wyjeździe. Pokonanie ŁKS-u w Łodzi 4:2 miało kolosalne znaczenie. Wisła kończyła co prawda rok na spadkowym miejscu, a dzięki dwóm wygranym z rzędu traciła do bezpiecznego miejsca tylko cztery punkty. W ten grudniowy wieczór w wiślackim obozie w Łodzi nikt już nie wątpił, że akcja utrzymania „Białej Gwiazdy” w ekstraklasie po prostu musi się udać.
ZIMOWE WZMOCNIENIA
W Wiśle zdawano sobie sprawę z tego, że aby poważnie myśleć o utrzymaniu, trzeba maksymalnie wykorzystać zimową przerwę na wzmocnienie składu. Transfery, jakich dokonała „Biała Gwiazda” wyglądały na papierze zdecydowanie najlepiej spośród wszystkich drużyn walczących o pozostanie w lidze. Piłkarska wiosna to potwierdziła, bo tacy gracze jak Gieorgij Żukow, Hebert, Alon Turgeman, Lubomir Tupta czy Nikola Kuveljić mocno przyczynili się do pozostania krakowskiego klubu w ekstraklasie.
MOCNY START KLUCZEM DO SUKCESU
W zimie było wiadomo, że prócz wzmocnień Wiśle potrzebny będzie mocny start, gdy rozgrywki w lutym ruszą na nowo. Margines błędów krakowianie w pełni wykorzystali jesienią. Teraz musieli punktować praktycznie w każdym meczu. I rzeczywiście, Wisła „odpaliła” kapitalnie. Już w pierwszym meczu pokazała swoją moc, rozbijając przy Reymonta Jagiellonię Białystok 3:0. Świetne wejście do drużyny zanotował Alon Turgeman, z dobrej strony pokazali się młodzi Kamil Wojtkowski i Aleksander Buksa. Ponad 15 tysięcy widzów świętowało na stadionie w przekonaniu, że tak grający zespół po prostu nie może spaść.
