Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Kamil Wojtkowski cierpliwie czeka na swoją szansę

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Wojciech Matusik
W tym sezonie ekstraklasy Kamil Wojtkowski nie miał jeszcze okazji zagrać w podstawowym składzie Wisły Kraków. Pomocnik mocno jednak walczy o swoje miejsce, czego dobrym przykładem była jego postawa w piątkowym sparingu z Victorią 1918 Jaworzono. Przeciwnik nie był może szczególnie wymagający, ale Wojtkowski w tym meczu dwoił się i troił, żeby pokazać z jak najlepszej strony. Efekt? Gol i dwie asysty.

– Dla mnie to była niepowtarzalna okazja, żeby pokazać się na boisku w dłuższym wymiarze czasowym – tłumaczy Kamil Wojtkowski. – Niby to był tylko sparing, ale kiedy dostałem już swoją szansę, to bardzo chciałem wysłać trenerowi sygnał, że jestem do jego dyspozycji również jeśli chodzi o mecze w lidze.

W tym sezonie Wojtkowski wchodzi na boisko głównie na końcówki meczów. Najdłużej zagrał w spotkaniu z Wisłą Płock, kiedy w 66 min zmienił Patryka Małeckiego. I był to mecz, który dał dużo do myślenia 20-latkowi. Przypomnijmy – „Biała Gwiazda” remisowała 1:1, a Wojtkowski miał dwie świetne okazje na zdobycie zwycięskiej bramki. Obie zmarnował, w tym tę już w doliczonym czasie gry. Po ostatnim gwizdku piłkarz Wisły był załamany, pojawiły się łzy.

– Może to jest to, nad czym powinienem popracować, żeby mniej emocjonalnie podchodzić do tego wszystkiego – mówi teraz Wojtkowski. – Zawsze bardzo mi zależało na piłce i to po moich reakcjach czasami widać. To, co wydarzyło się po meczu z Wisłą Płock było tego przykładem. Dla mnie najważniejsze było jednak to, że po tym wszystkim dostałem od trenera duże wsparcie. Powiedział mi, że dla niego ważne było to, że znalazłem się w tych sytuacjach. Nie było jeszcze wykończenia, zabrakło mi zimnej krwi. Dlatego teraz staram się skupić na pracy na treningach i na takich sparingach, jak ten z Victorią. Chodzi o to, żebym potrafił takie okazje wykorzystywać, gdy następnym razem będę miał je w meczu ligowym.

To nad czym pracuje Wojtkowski to również cierpliwość. Piłkarz nie wychodzi na boisko w podstawowym składzie, ale nie załamuje się swoją obecną sytuacją w klubie. – Jestem zadowolony, że tak dobrze rozpoczęliśmy sezon – mówi. – Dla nas to jest najważniejsze, żeby Wisła wygrywała, żebyśmy byli wysoko w tabeli. W tym wszystkim to już nawet nie chodzi o same punkty, ale o to, że dobrze to wygląda, jak patrzy się na grę zespołu, na styl. A jeśli chodzi o mnie, to muszę od siebie wymagać tylko jednego, stu procent zaangażowania w każdy trening i w każdą minutę, jaką dostaję od trenera w meczach. Sezon jest długi, muszę być cierpliwy, bo na pewno prędzej czy później taka szansa przyjdzie. Ważne, żebym właśnie wtedy był gotowym i żebym pokazał, że na miejsce w Wiśle zasługuję.

Wojtkowski podkreśla również, że dużą radość przynosi mu obecna dyspozycja zespołu. Taka, która zadała kłam przedsezonowym opiniom, że Wisła może mieć duże problemy z osiąganiem dobrych wyników w lidze. – Lubię takie sytuacje, gdy ktoś z góry zakłada, że jakiś zespół nie ma na nic szans, a później boisko weryfikuje wszystko. Tak jest w naszym przypadku. Takie zaskoczenia są miła sprawą – uśmiecha się piłkarz. Dodaje również, że po słabszym, choć wygranym meczu we Wrocławiu, Wisła będzie chciała znów zagrać w dobrym stylu w hitowym starciu z Lechią Gdańsk.
– Nie ma co się usprawiedliwiać, bo na pewno nie zagraliśmy we Wrocławiu dobrego meczu – nie kryje zawodnik. – Było sporo szczęścia w tym, że wygraliśmy 1:0, ale to był trochę taki mecz, w którym role się odwróciły. Chodzi mi o to, że w kilku wcześniejszych spotkaniach graliśmy dobrze, a kompletu punktów nie było. Teraz przyszedł mecz słabszy, ale wykorzystaliśmy swoją okazję i wygraliśmy. Lechia natomiast tak, jak każdy zespół w tej lidze ma swoje lepsze i mocniejsze strony. Po meczu ze Śląskiem mamy bardzo dużo czasu, żeby jak najlepiej przygotować się do spotkania z liderem. Trenerzy na pewno wszystko nam przekażą i będziemy bardzo dobrze przygotowani, żeby powalczyć o komplet punktów.

Zawodnik Wisły cieszy się również, że sobotnie spotkanie będzie oglądało dużo kibiców. Jest spora szansa, że przekroczona zostanie granica 20 tysięcy widzów.
– To jest dla każdego piłkarza świetna sprawa. Lubimy takie duże mecze, ale podejście się nie zmieni. Nastawienie jest takie, jak przed każdym kolejnym spotkaniem. Chcemy wygrać, a jak to się uda, to… wyrzucamy kartkę z wynikiem do kosza i jedziemy dalej po kolejne zwycięstwo – kończy Kamil Wojtkowski.

WISŁA KRAKÓW, kadra na sezon 2018/2019. W jakim składzie Wis...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska