Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Marko Kolar po kontuzji barku wrócił silniejszy

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Wojciech Matusik
Dokładnie 52 dni czekał Marko Kolar, żeby mógł zagrać w meczu Wisły Kraków. Na razie nieoficjalnym, ale dla Chorwata, który we wrześniowym w spotkaniu Pucharu Polski z Lechią Gdańsk nabawił się poważnej kontuzji barku, to i tak duże wydarzenie. W piątek zagrał 90 minut w sparingu z Zagłębiem Sosnowiec, wygranym przez Wisłę 3:1, a swój powrót na boisko uświetnił golem, strzelonym już w 4 minucie tej potyczki z rzutu karnego, którego zresztą sam wywalczył.

– Cieszę się, że już w tym pierwszym meczu strzeliłem gola, ale pamiętam też, że miałem parę innych szans, których nie wykorzystałem – mówi Marko Kolar. – Najważniejsze jednak, że z moim zdrowiem wszystko jest już w porządku. Bark mnie nie boli i mogę normalnie grać. Od strony fizycznej jestem już dobrze przygotowany. Teraz pozostaje mi tylko walczyć o miejsce w składzie.

Kolar przez moment tego meczu mógł jednak pomyśleć, że demony znów wróciły. W samej końcówce został ostro zaatakowany przez jednego z sosnowiczan. Kopnięcie było słychać na trybunach, podobnie jak wrzask piłkarza Wisły. Sytuacja miała zresztą miejsce na tym samym stadionie, na którym Chorwat już kiedyś odniósł poważną kontuzję kolana w meczu sparingowym ze Śląskiem Wrocław. – Ja też pomyślałem w pierwszym odruchu, że znowu dopadł mnie w Sosnowcu pech. Na szczęście tym razem skończyło się tylko na strachu – uśmiecha się zawodnik Wisły.

Kolar przyznaje, że dla niego, wspomniana kontuzja barku była trudnym przeżyciem. Nadeszła akurat w momencie, gdy zaczął dostawać więcej szans od trenera Macieja Stolarczyka. Strzelił też swoją pierwszą bramkę w polskiej ekstraklasie, w meczu z Lechem Poznań.
– To był dla mnie dobry moment. Wydawało się, że robię krok do przodu. Nie będę krył, że, gdy doznałem urazu, byłem początkowo załamany. Tak to już jednak jest wśród piłkarzy, że nigdy nie wiesz, kiedy kontuzja cię dopadnie – wspomina zawodnik, a następnie dodaje: – Najważniejsze w tym wszystkim było to, że zabieg przeszedł bez problemów. Doktor Mariusz Urban bardzo dobrze wykonał operację i od razu po niej mówił mi, że do miesiąca będę normalnie trenował z zespołem. To się potwierdziło, a ja jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy.

Przypomnijmy, że kontuzji Marko Kolar nabawił się po dość brutalnym ataku bramkarza Lechii Gdańsk Zlatana Alomerovicia. Wiślak podkreśla jednak, że nie miał żalu do golkipera „biało-zielonych”.
– Nie miałem pretensji do Alomerovicia. Wiem, że nie chciał mi zrobić krzywdy. Szedł na piłkę, ja byłem po prostu szybszy i trafił zamiast w nią, we mnie – opowiada zawodnik „Białej Gwiazdy”. Pytany, czy to był najpoważniejszy uraz w jego karierze, dodaje: – Miałem kiedyś złamaną kość w stopie i pauzowałem trzy miesiące. Bałem się jednak, że z tym barkiem będzie o wiele gorzej. Przez pierwsze dwa, trzy dni odczuwałem bardzo duży ból. Tak duży, że nie mogłem nawet spać. To już jednak na szczęście za mną. To jest najważniejsze.

Kolejne kontuzje, z którymi borykał się w ostatnim czasie Marko Kolar, nie zniechęcają piłkarza do ciężkiej pracy. Zresztą trener Maciej Stolarczyk kilka razy podkreślał ostatnio, że jest pełen podziwu dla Chorwata, że ten tak szybko wrócił do pełnej sprawności. Pierwsze prognozy mówiły przecież, że może on już w tym roku w ogóle nie zagrać. – Ze mną już tak jest, że jak mam kontuzję, to staram się tak ukierunkować swoje myślenie, że wrócę na boisko jeszcze silniejszy, że nie dam się złamać – zdradza swoje podejście Kolar. – Teraz nie myślę już o tym, co było. Chcę po prostu grać i nawet w takim sparingu, jak z Zagłębiem, chciałem dać z siebie wszystko.

Zawodnik Wisły stara się już nie myśleć o kontuzjach, a zapytany, czy wierzy, że na dobre pech go już opuścił, wyjaśnia: – Nawet nie chcę już nic mówić na ten temat… Bo jak wcześniej mówiłem, że wierzę, że wszystko będzie już w porządku, to zaraz przychodziły następne urazy. Lepiej zatem teraz już w ogóle o tym nie wspominać.

Teraz Kolar koncentruje się tylko na najbliższych meczach Wisły. Mocno wierzy, że jeszcze zaznaczy swoją obecność w drużynie tej jesieni. – Jest jeszcze parę meczów i jeśli tylko trener będzie mnie potrzebował, jestem do jego dyspozycji. Na pewno na treningach będę z całych sił walczył o swoje miejsce w drużynie – zapowiada.

A walczyć będzie musiał mocno, bo przybył mu w ataku jeszcze jeden konkurent. Paweł Brożek pokazał bowiem ostatnio, że wciąż potrafi strzelać bramki, zatem rywalizacja w ataku „Białej Gwiazdy” wzrosła. Kolar podkreśla jednak, że w szczególny sposób podchodzi do legendy Wisły. O Brożku i jego golu w ostatnim meczu z Zagłębiem Lubin mówi z uśmiechem: – Jestem szczęśliwy, że król powrócił! Paweł to jest świetny chłopak i bardzo dobry zawodnik. Ostatni mecz w lidze pokazał, że potrzebujemy takiego piłkarza w drużynie. Dla mnie Paweł jest wzorem, mogę się od niego wiele nauczyć. Czasami z nim rozmawiam, jak zachowywać się na boisku, a on zawsze jest gotowy, żeby pomagać młodszym zawodnikom.

Kolar zapowiada walkę o miejsce w składzie na ostatnie pięć meczów, ale tak na dobrą sprawę nie wiadomo, co dalej. Wisła przeżywa bowiem spore problemy finansowe i przyszłość zarówno drużyny Macieja Stolarczyka, jak i całego klubu jest w tym momencie niepewna. Piłkarze starają się wykonywać swoje obowiązki jak najlepiej, mimo że od dłuższego czasu nie otrzymują wynagrodzeń. Nie jest im jednak łatwo tak do końca odciąć się od kłopotów klubu.
– Nie wiem, co będzie się działo w Wiśle w najbliższej przyszłości. Teraz chcę myśleć tylko o treningach i następnych meczach. Muszę jednak przyznać, że pierwszy raz spotykam się z takimi problemami. W Chorwacji, w tych klubach, w których grałem, czegoś takiego nie było. Mocno jednak wierzę, że Wisła sobie poradzi ze wszystkim – kończy Marko Kolar.

WISŁA KRAKÓW, kadra na sezon 2018/2019. W jakim składzie Wis...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska