WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
Spotkanie poprzedziła minuta ciszy, poświęcona zmarłemu Franciszkowi Smudzie. Kibice wywiesili też okolicznościowy transparent, skandowali nazwisko trenera, a piłkarze zagrali z czarnymi opaskami na znak żałoby po śmierci tego szkoleniowca.
Początek meczu to było badanie się z obu stron. Więcej piłkę miała Arka, a Wisła grała na dużym ryzyku przy rozgrywaniu od własnej bramki. Bardzo dużym w przypadku podań do bramkarza przez Marca Carbo i Alana Urygę. Skończyło się jednak bez konsekwencji. Mimo tej lekkiej przewagi gości na początku meczu, w 13 min to Wisła wyprowadziła potężny cios. W środku pola przechwyt zanotował Bartosz Jaroch. Zagrał do razu do Angela Rodado. Ten miał przed sobą jednego obrońcę, ale nie wchodził z nim w drybling, tylko huknął z ponad 20 metrów. Mocno, płasko, celnie. Paweł Lenarcik nic nie był w stanie zrobić, „Biała Gwiazda” objęła prowadzenie.
Dwie minuty później mogło być już 2:0, ale w sytuacji sam na sam z bramkarzem Arki Olivier Sukiennicki nie zdołał pokonać Pawła Lenarcika. To był już jednak okres, w którym Wisła zaczęła zdecydowanie dominować na boisku. Złapała wiatr w żagle, odbierała wysoko piłkę i atakowała.
Ataki Wisły nie przyniosły jej podwyższenia wyniku, a z czasem Arka zaczęła grać odważniej. Miała swoje okazje po stałych fragmentach gry, a najlepsze zmarnowali Tornike Gaprindaszwili oraz Hide Vitalucci. Pierwszy głową strzelał z czterech metrów nad bramką. Drugi uderzał z kilku metrów, ale świetnie zachował się w bramce Wisły Anton Cziczkan, który odbił piłkę nogą. To był jednak fragment meczu, w którym goście przyspieszyli, a wiślacy zaczęli mieć problem z odbiorem piłki.
W 41 min to jednak Wisła była bardzo bliska gola. Po wyrzucie z autu Angel Rodado wygrał fizyczny pojedynek z obrońcą i huknął z woleja jak z armaty. Trafił w poprzeczkę, a po dobitce Oliviera Sukiennickiego piłka przeszła obok słupka. Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ już zmianie.
Szybko zmienił się natomiast po przerwie, gdy Angel Rodado dostał piłkę na trzydziestym metrze, podciągnął i znów huknął. Miał trochę szczęścia, bo po drodze był jeszcze rykoszet od Michała Marcjanika, ale koniec końców, piłka wpadła do siatki.
Chwilę później Arka była bliska gola kontaktowego, bo w poprzeczkę trafił Michał Rzuchowski. W 53 min goście dopięli swego po rzucie rożnym… Wisły. Gdynianie wyszli z szybkim atakiem, w wyniku którego w sytuacji sam na sam z Antonem Cziczkanem znalazł się Oliveira i pokonał bramkarza „Białej Gwiazdy”.
Kolejne minuty to nie była składna gra. Z obu stron zresztą, choć częściej atakowała Arka. Więcej było jednak chaosu, prostych strat, niecelnych podań i nerwów. Od 69 min Wiśle znów przyszło grać w dziesiątkę, bo czerwoną kartką ukarany został Wiktor Biedrzycki.
A później mieliśmy przedziwną sytuację i ogromną kontrowersję. Martin Dobrotka faulował bowiem wychodzącego na czystą pozycję Piotra Starzyńskiego. Sędzia nawet został wezwany przez VAR, ale pokazał piłkarzowi Arki jedynie żółtą kartkę…
Arka atakowała dalej i w 84 min w ogromnym zamieszaniu pod bramką Wisły, wyrównała. Uczynił to konkretnie Oliveira precyzyjnym strzałem z bliska. Do końca obie drużyny szukały zwycięskiej bramki, ale nikt już jej nie znalazł.
Wisła Kraków - Arka Gdynia 2:2 (1:0)
Bramki: 1:0 Rodado 13, 2:0 Rodado 49, 2:1 Oliveira 53, 2:2 Oliveira 84.
Wisła: Cziczkan - Jaroch, Uryga, Biedrzycki, Mikulec - Carbo, Kutwa (73 Łasicki) - Baena (65 Starzyński), Sukiennicki (65 Gogół), Kiss (73 Duarte) - Rodado.
Arka: Lenarcik – Stolc (73 Lipkowski), Marcjanik, Dobrotka (83 Jakubczyk), Gojny - Staniszewski (83 Hermoso) - Oliveira, Vitalucci (63 Sobczak), Rzuchowski, Gaprindaszwili (63 Skóra) - Czubak.
Sędziował: Sebastian Jarzębak (Piekary Śląskie). Żółte kartki: Biedrzycki, Starzyński - Vitalucci, Dobrotka, Rzuchowski, Hermoso. Czerwona kartka: Biedrzycki (69, druga żółta). Widzów: 14 079.
