- Gra pan w Wiśle od 20 lat, ale takiej kompromitacji, jak w niedzielę w Warszawie chyba pan jeszcze nie przeżył?
- No nie przeżyłem… Zasłużyliśmy jednak na to swoją postawą na boisku. Legia była od nas dwa, albo trzy razy lepszym zespołem. Wykorzystała każdy nasz błąd, a tych błędów było bardzo dużo.
- Co się z wami stało? Oczywiście wiemy, że jesteście w kryzysie od dłuższego czasu, ale że przegracie w takich rozmiarach, to nikt się nie spodziewał.
- Mówimy sobie parę rzeczy przed meczem, a później wychodzimy na boisko i dostajemy bramkę praktycznie w pierwszej minucie. Biorąc pod uwagę, w jakiej sytuacji jesteśmy, zespół poleciał jeszcze mentalnie w dół. Nie ma co kryć, że wynik odzwierciedla naszą grę w tym spotkaniu.
- Kibice nie są rozżaleni po tym meczu, oni są po prostu wściekli na to, co zrobiliście. Co chciałby pan im przekazać po takim spotkaniu?
- Nasuwa mi się tylko to, że gorzej już być nie może. Tak naprawdę cóż można powiedzieć więcej. Trzeba wziąć się do ciężkiej pracy i starać się zjednać sobie na nowo kibiców swoją dobrą grą i zwycięstwami.
- Pewnie teraz najważniejszą rzeczą będzie podnieść zespół mentalnie. Myśli pan, że do kolejnego meczu jest to w ogóle możliwe?
- Cały tydzień sobie powtarzamy, że trzeba się podnieść, a później wygląda to tak, jak wygląda. Naprawdę nie wiem, co można jeszcze zrobić. Być może trzeba usiąść w męskim gronie i powiedzieć sobie parę mocnych słów.
- A co się działo w waszej szatni po końcowym gwizdku meczu z Legią?
- Była cisza… Co może być po takim meczu? Może być tylko cisza.
- Czyli nie było krzyków, wzajemnych pretensji, a bidony nie latały po ścianach?
- Nie sądzę, żeby zaraz po meczu takie coś pomogło. Na poważne, męskie rozmowy musi przyjść jednak czas.
- Przegrał pan kiedykolwiek tak wysoko? Choćby jeszcze juniorskiej piłce?
- Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek przegrał 0:7.
- W sześciu ostatnich meczach zdobyliście raptem jeden punkt. Czy tylko brakami kadrowymi można to tłumaczyć?
- Złożyło się na to wiele czynników. Na pewno brakuje nam Kuby Błaszczykowskiego, który jest czołową postacią na boisku i trzyma mentalnie ten zespół. Tłumaczenie się jednak tylko brakiem Kuby, byłoby jedynie wymówką. Bez względu na skład, mamy obowiązek wyjść na boisko i walczyć, a w Warszawie tego elementu zabrakło. Szybko straciliśmy gola i to zabiło w nas determinację. A później padały bramki po tak prostych błędach, jakie zespołowi w ekstraklasie nie mają prawa się przytrafiać.
- Od czego powinniście zacząć, żeby wyjść z tego kryzysu?
- Musimy wygrać jakiś mecz. To jest w znacznym stopniu kwestia psychiki. Pamiętam okres za trenera Wdowczyka, gdy przegraliśmy siedem meczów z rzędu. A później padła bramka po strzale Patryka Małeckiego w ostatniej minucie meczu z Piastem. Wygraliśmy wtedy i do końca walczyliśmy o pierwszą ósemkę. Trzeba wierzyć, że teraz też przyjdzie taki jeden mecz na przełamanie i później będzie lepiej.
Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków
Follow https://twitter.com/sportmalopolska
- Tak przez lata zmieniały się koszulki piłkarzy Cracovii. Zdjęcia
- Koszulki Wisły. Tak zmieniały się przez lata ZDJĘCIA
- Najpiękniejsze piłkarki świata [ZDJĘCIA]
- Niezwykłe oprawy kibiców Wisły na meczu z Cracovią
- Andreea Hanca, żona piłkarza Cracovii, wykonała piękny gest
- Rekordowy Bieg Trzech Kopców, tysiące biegaczy na trasie
