Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków podejmuje Górnika Zabrze. Brzęczek liczy na pierwsze zwycięstwo

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Jesienią w Zabrzu górą była Wisła, która ograła Górnika 1:0
Jesienią w Zabrzu górą była Wisła, która ograła Górnika 1:0 Marzena Bugała-Astaszow
Wisła Kraków w niedzielę o godz. 15 podejmie Górnika Zabrze i będzie to kolejny niezwykle istotny mecz dla „Białej Gwiazdy”, która walczy o pozostanie w ekstraklasie.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Przygotowania do meczu z Górnikiem nie są pozbawione problemów. Zdrowotne ma trener Jerzy Brzęczek, który jest przeziębiony i nawet nie prowadzi osobiście treningów. Tradycyjna przedmeczowa konferencja prasowa również odbyła się online. Szkoleniowiec wierzy jednak, że do niedzieli się wykuruje i poprowadzi zespół do pierwszej wygranej odkąd przejął Wisłę.
- Mam nadzieję, że będę w stanie poprowadzić zespół - mówi Jerzy Brzęczek. - W tym tygodniu mieliśmy z tym trochę problemów, bo dwóch zawodników również było przeziębionych, był też problem biegunki. Ja nie uczestniczyłem w treningach w czwartek, podobnie jest w piątek. Nie spotykam się z zawodnikami, ale ze sztabem wszystko przygotowaliśmy, jaką pracę ma wykonać drużyna. Oglądam też wszystkie treningi na wideo, analizuję. Myślę jednak, że w niedzielę będę już na ławce trenerskiej.

Momo Cisse od poniedziałku

Sytuacja kadrowa przed starciem z Górnikiem najgorsza nie jest, ale prawda jest również taka, że w ostatnim czasie pojawiło się w zespole kilka kontuzji. W niedzielę z ich powodu na boisko na pewno nie wybiegną: Jakub Błaszczykowski, Momo Cisse, Mateusz Młyński, Patryk Plewka oraz Alan Uryga. My zapytaliśmy trenera Jerzego Brzęczka o Cisse. Skrzydłowy wrócił z meczu reprezentacji Gwinei z kontuzją mięśnia dwugłowego. Klub o tym poinformował, ale nie określono jasno jak poważny jest to uraz i ile może potrwać przerwa w grze. Teraz Brzęczek na ten temat mówi: - Z punktu widzenia Momo, to on bardzo chciałby być w treningu od dzisiaj. My jednak podchodzimy do tego ostrożnie. Nie chcemy ryzykować, że wpuścimy go do treningu za wcześnie i uraz się odnowi. Myślę jednak, że od poniedziałku będzie do naszej dyspozycji i będziemy go wprowadzać o normalny trening.

Debiut Gruzina już w niedzielę?

Trener Wisły nie kryje, że kontuzje Cisse oraz Młyńskiego przyczyniły się do sprowadzenia z Dynama Kijów Giorgiego Citaiszwiliego. Zapytany, jak Gruzin prezentuje się na pierwszych treningach i czy fakt, że nie grał w ostatnim czasie regularnie ma duży wpływ na jego dyspozycję, Brzęczek opowiada:

- Bardzo pozytywnie odbieram Giorgiego. Nie do końca jest z nim tak, że on ostatnio nie grał, bo w przerwie na kadrę zagrał dwa mecze w reprezentacji Gruzji. Nie grał oczywiście z wiadomych względów meczów ligowych. Patrząc na treningi już u nas w Wiśle, to widać, że jest to zawodnik z bardzo dużymi umiejętnościami. Na tę chwilę nie widzę, żeby miał problemy fizyczne i niewykluczone, że zobaczymy go już w niedzielę na boisku.

Dopytywany o kulisy tego transferu, szkoleniowiec Wisły dodaje: - Ściągnięcie skrzydłowego było spowodowane dwoma kontuzjami, jakie przytrafiły nam się w przerwie reprezentacyjnej. Chodzi o Mateusza Młyńskiego i Momo Cisse. Chcieliśmy zawodnika o podobnej charakterystyce jak oni, szybkiego. W związku z tym, gdy nadarzyła się okazja, skorzystaliśmy z niej. Historia Giorgiego jest taka, że on ma podwójne obywatelstwo. Wyjechał do Dynama Kijów w wieku dwunastu lat. Przyjście do nas nie było taki proste, bo jest ulubieńcem właściciela klubu, pana Surkisa. Musieliśmy uzyskać najpierw zgodę trenera Lucescu na ten transfer, a gdy on się zgodził, porozmawiał z panem Surkisem i przekonał go, żeby wydał zgodę na wypożyczenie. Giorgi to jest bardzo ambitny chłopak i mocno liczę na to, że pomoże nam w ostatnich siedmiu spotkaniach. Jest młodzieżowym mistrzem świata z Ukrainą. Znamy go, bo jeszcze gdy pracowaliśmy w reprezentacji Polski, przy okazji obserwacji naszych zawodników, wpadł w oko trenerowi Mazurkiewiczowi. Już wtedy mieliśmy informacje, że jest to interesujący zawodnik.

Będzie zmiana w bramce Wisły?

W ostatnim meczu z Piastem Gliwice nie popisał się Mikołaj Biegański. Pytany o to, czy przewiduje w związku z tym zmianę w bramce na mecz z Górnikiem, Jerzy Brzęczek mówi: - Zawsze się zastanawiamy nad roszadami, nie tylko na pozycji bramkarza. Jeśli chodzi o sytuację z rzutem karnym, to dała o sobie znać młodzieńcza fantazja. Niepotrzebnie Mikołaj wychodził z bramki. Były jednak w tym meczu również sytuacje, w których bronił niebezpieczne strzały. Przy drugiej bramce dla Piasta można dyskutować i przypomnieć sobie naszą sytuację w meczu z Lechem, gdy sędzia nie uznał nam gola, bo odgwizdał faul na bramkarzu. Teraz sytuacja była podobna, a jednak gol uznany został. Co do obsady bramki, nie chcemy robić nerwowych ruchów, ale oczywiście możliwość zmiany istnieje. Nie podjęliśmy jeszcze decyzji.

Wisła musi za wszelką cenę wygrać mecz z Górnikiem, żeby podnieść swoje szanse w walce o utrzymanie. Zabrzanie ostatnio nawet w obrębie jednego meczu mają duże wahania formy. Popełniają proste błędy w obronie, ale potrafią też boleśnie ukłuć w ofensywie, gdzie mają dużo jakości.
- To jest bardzo niebezpieczna drużyna - podkreśla Jerzy Brzęczek. - Ma Lukasa Podalskiego, niesamowitego zawodnika, o czym każdy z nas doskonale wie. Jego zagrania, jego strzały z dystansu są najwyższej jakości. Trzeba uważać na ich ofensywę, ale my gramy na naszym stadionie, a w naszej sytuacji musimy zagrać ofensywie, musimy kreować sytuacje, choć oczywiście musimy również zabezpieczyć się przed kontratakami i przed umiejętnościami nie tylko Lukasa, ale również Nowaka czy innych kreatywnych piłkarzy Górnika. Jesteśmy na to przygotowani, zrobiliśmy analizę, ale oczywiście najważniejsze jest wykorzystanie tej wiedzy na boisku. Patrząc na nasze ostatnie spotkania, widać, że jakość w kreowaniu sytuacji jest już lepsza, ale trochę brakuje nam jeszcze szczęścia. Wystarczy porównać naszą akcję, gdy Manu trafił w słupek i piłka wyszła w pole z akcją Wisły Płock, gdy w identycznej sytuacji strzał oddał Sekulski, ale piłka odbiła się od wewnętrznej części słupka i wpadła do bramki. Mam zatem nadzieję i jestem głęboko przekonany, że drużyna zasługuje na to, żeby strzelać więcej bramek i przede wszystkim wygrywać.

Brzęczek rozumie rozgoryczenie Klimenta…

Trener Wisły był pytany również o wypowiedzi Jana Klimenta dla czeskich mediów. Napastnik „Białej Gwiazdy” pożalił się w nich, że jest pomijany przez Brzęczka. Mówił też, że odpowiedzialność za wyniki spadała przede wszystkim na Czechów i Słowaków, że w drużynie w związku z tym nie panuje jakaś świetna atmosfera. Jerzy Brzęczek te słowa komentuje w następujący sposób: -Nie, nie odbieram tego jako żalenie się. Wiadomo, że każdy zawodnik chce grać. Jeśli ktoś nie jest w pierwszym składzie, nie jest w kadrze meczowej, to może pojawić się frustracja. Jeśli jednak widzę, że dany zawodnik stara się, pracuje normalnie, co nie jest zawsze tak oczywiste, to jest w porządku. Mam to szczęście, że w obecnej kadrze Wisły zawodnicy są maksymalnie zaangażowani w to, co robią. Dlatego widać postęp tej drużyny. Ja Janka chwalę na treningach, ale to nie musi oznaczać automatycznej przepustki do pierwszej jedenastki czy nawet kadry meczowej. A że zawodnik jest niezadowolony z takiego obrotu sprawy, to normalne. Piłkarze muszą jednak zdawać sobie sprawę, że ich ocena zależy przede wszystkim od tego, co prezentują na boisku. Jan dostawał dużo szans. Przyjdzie pewnie taki moment, że znów z niego skorzystamy. Przed ostatnim meczem zgłosił uraz kolana, a akurat wtedy miał szansę w kadrze meczowej się znaleźć.

O wspomnianej atmosferze, Brzęczek dodaje:

- Odpowiadam jedynie za okres, w którym pracuję w Wiśle Kraków. I mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że nie ma czegoś takiego na dzisiaj jak jakieś konflikty. Wręcz przeciwnie, jest to grupa, która rozumie, że tylko będąc jednością możemy osiągnąć nasz cel, czyli utrzymanie. Oczywiście, w tak dużej grupie nie wszyscy muszą się kochać, ale obserwując zawodników z boku, mogę powiedzieć, że nie jesteśmy zlepkiem różnych podgrup, a jednym zespołem.

Jerzy Brzęczek mówił również o sposobie zarządzania drużyną, w której jest tak wielu piłkarzy z różnych krajów. Co ciekawe ze słów szkoleniowca jasno przebija sygnał, że swoją przyszłość również w nowym sezonie wiąże on z Wisłą i to bez względy na finał walki o utrzymanie.
- Jeśli chodzi o charaktery, nie jest to trudna grupa do prowadzenia . Jest zaangażowana, podejście do treningu, pracy jest odpowiednie. Oczywiście są niuanse, na które trzeba zwracać uwagę. Mamy jednak doświadczeniem z innych klubów, w których też było dużo obcokrajowców i potrafimy wprowadzać pewne zasady. Dzisiaj jesteśmy w takiej sytuacji, ale przyszłość Wisły, balans między polskimi zawodnikami, a tymi z zagranicy widzę nieco inaczej. Teraz musimy jednak z tego potencjału, który w mojej ocenie jest wyższy niż miejsce w tabeli, chcemy wyciągnąć utrzymanie. To, co będziemy robić w przyszłym sezonie, uzależnione będzie od tego, na jakim poziomie będziemy grać - stwierdził Jerzy Brzęczek.

Górnik Zabrze w sercu trenera Wisły Kraków

Dla Jerzego Brzęczka mecz z Górnikiem Zabrze ma szczególny wymiar, bo barw tego klubu bronił jako piłkarz. I to dwa razy, bo najpierw w latach 1993-95, a następnie 2007-2009. Teraz o klubie z Zabrza mówi bardzo ciepło: - Górnik zajmuje w moim sercu szczególne miejsce. Pierwszy raz trafiłem tam w 1993 roku, gdy musiałem pożegnać się z Lechem Poznań, do którego byłem wypożyczony z Olimpii, ale że nie było pomiędzy tymi klubami porozumienia, to przeniosłem się do Zabrza. Górnik, tak jak Wisła Kraków, to jest historia polskiej piłki nożnej. Pamiętam moje przyjście do Górnika i uczucie, że trafiłem do wielkiego klubu. Tam czuć wręcz zapach wielkości, wielkich piłkarzy, tradycji, całej rodziny kibicowskiej. Poznałem w Górniku dużo ludzi, z którymi mam kontakt do dzisiaj. Do Górnika wracałem też po pobycie za granicą. Pożegnać musiałem się natomiast w momencie, gdy zespół przejął Henryk Kasperczak. Niestety, w kolejnym sezonie Górnik spadł. To jest klub, który zawsze pozostanie w moim sercu ze względu na to, co w nim przeżyłem, ale również z tego powodu, że mam ogromny szacunek dla całej tradycji polskiej piłki nożnej, w której Górnik zajmuje specjalne miejsce. Teraz jednak oczywiście jestem w Wiśle Kraków, z czego jestem bardzo dumny i zaszczycony. Dzisiaj jesteśmy w trudnym okresie, ale wierzę, że dzięki pracy, którą wykonujemy, na koniec sezonu będziemy mieli powody do radości z racji utrzymania na kolejny sezon w ekstraklasie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska