Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków przełamała swą niemoc

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Patryk Małecki (w środku) strzelił swoją pierwszą bramkę po powrocie do Wisły, a Paweł Brożek (z lewej) trafił po raz ósmy w sezonie
Patryk Małecki (w środku) strzelił swoją pierwszą bramkę po powrocie do Wisły, a Paweł Brożek (z lewej) trafił po raz ósmy w sezonie fot. Wojciech Matusik
Wisła Kraków wygrała pierwszy raz od 11 spotkań. Udany debiut na trenerskiej ławce krakowian zaliczył Dariusz Wdowczyk. Termalica popełniła zbyt wiele błędów, żeby myśleć choćby o remisie.

W debiucie w roli trenera Wisły Dariusz Wdowczyk zdecydował się na ofensywne ustawienie z Pawłem Brożkiem i Zdenkiem Ondraskiem w składzie. Poza tym nie było żadnych niespodzianek. W składzie Termaliki pojawił się natomiast Bartłomiej Babiarz, który pauzował ostatnio z powodu kontuzji.

Wisła wyszła na boisko ustawiona bardzo ofensywnie. Nowy szkoleniowiec „Białej Gwiazdy” podjął zatem ryzyko, ale jak się miało okazać, w pełni to się Wdowczykowi i jego podopiecznym opłaciło. Krakowianie rozpoczęli spotkanie w Niecieczy bardzo dobrze. Już w 6 min pogubiła się całkowicie obrona Termaliki, w wyniku czego piłka trafiła na środek pola karnego, gdzie pozostawiony bez opieki Patryk Małecki pewnym strzałem uzyskał prowadzenie dla gości.

Termalica po takim ciosie długo nie mogła się pozbierać, a Wisła spokojnie grała swoje i w 29 min podwyższyła prowadzenie po akcji Ondraska i Brożka. Wydawało się, że krakowianie w pełni kontrolują sytuację na boisku, ale właśnie wtedy popełnili jeden z nielicznych błędów w pierwszej połowie. Skrzętnie skorzystał z tego Bartłomiej Babiarz, w sytuacji sam na sam z Michałem Miśkiewiczem zdobywając gola kontaktowego.

To zwiastowało emocje po przerwie i rzeczywiście one w Niecieczy były, choć początek drugiej połowy wydawał się zapowiadać spokojne zwycięstwo Wisły. Ta szybko bowiem podwyższyła prowadzenie na 3:1. Znów pierwsze skrzypce w tej akcji zagrał Małecki, który tym razem idealnie dośrodkował na głowę Rafała Wolskiego.

Tak jak z łatwością krakowianie strzelali wczoraj bramki, tak sami wpędzali się w problemy. Gdy bowiem podwyższyli na 3:1, to szybko stracili drugiego gola. Arkadiusz Głowacki sfaulował Wojciecha Kędziorę, a pewnym egzekutorem „11” okazał się Dawid Sołdecki. Gospodarze jeszcze nie nacieszyli się specjalnie tym trafieniem, a znów przegrywali różnicą dwóch bramek. I znów asystę zaliczył Małecki, który z lewej strony dograł piłkę na głowę Rafała Boguskiego.

Koniec emocji? Absolutnie nie, bo gospodarze ani myśleli pasować. Zaatakowali Wisłę, ale wczoraj wyraźnie nie mieli szczęścia. Po pierwsze, stracili dwóch zawodników z uwagi na kontuzje (Dariusz Jarecki i Jakub Biskup), a po drugie - pech prześladował ich pod bramką „Białej Gwiazdy”. Dowód? Dwa razy piłka trafiła w słupek, po strzałach Bartłomieja Smuczyńskiego i Wojciecha Kędziory. Gospodarzom należał się też drugi rzut karny, bo Denis Popović sfaulował Patrika Misaka. Sędzia nie odważył się jednak kolejny raz wskazać na jedenasty metr.

W końcówce krakowianie starali się już przede wszystkim utrzymać wynik. Gospodarze tracili już natomiast nadzieję, że przegrywając dwoma golami, będą jeszcze w stanie odwrócić losy tego starcia.

- Cieszę się z trzech punktów, bo one są najważniejsze - podsumował spotkanie trener gości Dariusz Wdowczyk. Dodał, że zdaje sobie sprawę z błędów popełnionych w obronie.

Do potknięć w grze defensywnej odniósł się również trener „Słoników” Piotr Mandrysz: - Trzy z czterech bramek straciliśmy po błędach, jakie nie mają prawa przydarzyć się w ekstraklasie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska