WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
Fani spod Wawelu mieli pewne problemy z dotarciem na czas do Lublina i swój sektor wypełniali już w trakcie meczu, ale ostatecznie około 15-20 minuty byli już praktycznie w komplecie.
Z kolei miejscowi fani mocno mobilizowali się na starcie z Wisłą. Przygotowali oprawy (jedna z nich była wyjątkowo wulgarna), odpalali pirotechnikę. Generalnie na trybunach było głośno, choć szkoda, że obie strony więcej poświęciły na wzajemne obrażanie się niż doping dla swoich zespołów. W pierwszej połowie jeszcze przynajmniej nie miało to większego wpływu na grę. Zaczęło się natomiast po przerwie...
W drugiej połowie pirotechnikę odpalili najpierw kibice Wisły. Na samym odpaleniu jednak się nie skończyło, bo race wylądowały na boisku. Mieliśmy zatem pierwszą przerwę w grze. Po chwili ją wznowiono, ale na moment, bo z kolei pirotechnika, a konkretnie fajerwerki, które wystrzelone z sektorów Motoru, fruwały nad boiskiem sprawiły, że mecz znów na moment został przerwany. A później jeszcze raz, gdy miejscowi zapalili świece dymne i wiele widać nie było… Dużo zatem w środę na Arenie Lublin było ognia na trybunach. Na boisku było go natomiast dużo mniej, bo mecz nie należał do dobrych. Choć gospodarze, którzy wygrali 1:0 zwracali na poziom oczywiście mniejszą uwagę, skoro zameldowali się w ćwierćfinale Pucharu Polski.
