Zanim jednak wiślacy zagrają w Gdańsku, Janicki odnosi się jeszcze do premierowego występu w nowym sezonie. Pytany, czy odczuwał tremę przed debiutem, mówi: - Ja przed każdym meczem odczuwam lekki dreszczyk emocji. Na pewno nie odczuwałem jakiegoś negatywnego stresu przed pierwszym występem w nowym klubie. Mógłbym być jednak zadowolony z tego mojego debiutu tylko wtedy, gdybyśmy wygrali. Stało się inaczej i wiem, że mamy dużo do poprawy.
Jego ocena gry Wisły jest krytyczna. - Początek meczu był bardzo słaby w naszym wykonaniu - nie kryje obrońca. - Przez pierwsze dwadzieścia minut biegaliśmy praktycznie cały czas za piłką. Przy takiej pogodzie, w jakiej rozgrywane było to spotkanie, później to wyszło w postaci ubytku sił. To był taki mecz do pierwszej bramki. Wydaje mi się, że gdybyśmy wykorzystali wcześniej jedną z sytuacji, jakie mieliśmy, to pewnie wygralibyśmy 1:0. A tak mamy porażkę i nie można mówić o udanym starcie rozgrywek.
Wisła stwarzała w tym spotkaniu mało sytuacji. Niby utrzymywała się przez spore fragmenty przy piłce, ale niewiele z tego wynikało. Momentami była to sztuka dla sztuki, bo wiślacy „klepali” piłkę na swojej połowie, a Śląsk spokojnie czekał na swojej. - Mieliśmy się długo utrzymywać przy piłce - zdradza Janicki. - Nie mieliśmy takich założeń, żeby od razu przechodzić do szybkiego ataku. Początkowo to utrzymywanie przy piłce nie wychodziło nam najlepiej. Śląsk miał inicjatywę. Później udało nam się opanować sytuację, co przyniosło okazje na gole. Może rzeczywiście nie było ich za wiele, ale kilka było klarownych. Bardzo dobrze bronił jednak Matus Putnocky. Śląsk też miał swoje okazje, wykorzystał jedną i wygrał.
Być może gra Wisły wyglądałaby lepiej, gdyby wystąpić mogli tacy zawodnicy, jak Jakub Błaszczykowski, Vullnet Basha czy Vukan Savicević. Tak samo uważa Janicki, który mówi: - Każdy z tych zawodników wiele wnosi do naszego zespołu. Wszyscy wiemy, co oni prezentują na boisku i poza nim. Ich brak na pewno był odczuwalny, nie ma co do tego żadnych wątpliwości.
Sporo krytyki zebrała również gra obronna Wisły. Szczególnie w pierwszej połowie w polu karnym „Białej Gwiazdy” piłka fruwała, piłkarze Śląska strzelali, a krakowianie popełniali wiele błędów. - Bałagan był przede wszystkim po stałych fragmentach - wyjaśnia wiślak. - W pierwszej połowie było tak, że nie potrafiliśmy kilka razy wybić piłki w pierwszym tempie i ona później latała w naszym polu karnym. Na pewno też jeszcze widoczny jest brak zgrania, ale z tym akurat szybko powinniśmy sobie poradzić. Jestem pewien, że z meczu na mecz będzie to wyglądało lepiej.
Wisła Kraków. Kadra na wiosnę 2020. Piłkarze "Białej Gwiazdy...
Teraz przed wiślakami wspomniany mecz z Lechią. Janicki nie kryje, że dla niego specjalny. - Zawsze lubię wracać do Gdańska, spędziłem tam wiele miłych chwil - mówi. - Sam mecz na pewno będzie ciężki, ale w tej lidze nigdzie nie gra się łatwo. Taka już jest jej specyfika. Trzeba będzie się dobrze przygotować do tego spotkania, wyeliminować błędy z meczu ze Śląskiem i powalczyć o jak najlepszy wynik.
Faworytem na pewno będzie Lechia, choć można spekulować, czy Wisła nie skorzysta na tym, że gdańszczanie zagrają w czwartek ciężki mecz w eliminacjach Ligi Europy z Broendby. - To nie będzie miało moim zdaniem żadnego wpływu na przebieg niedzielnego spotkania - nie robi sobie nadziei w tym względzie Janicki. - Lechia ma bardzo szeroką kadrę. Widać to było już w ich pierwszym spotkaniu z ŁKS-em. Bez względu na to, kto zagra przeciwko nam, musimy być przygotowani na to, że Lechia wystawi bardzo mocny skład.
Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków
Follow https://twitter.com/sportmalopolska
- Najpiękniejsze pływaczki świata ZDJĘCIA
- Kibice na pierwszym meczu Wisły Kraków [ZDJĘCIA Z TRYBUN]
- Kadrowe zmiany w Wiśle Kraków przed nowym sezonem [ZDJĘCIA]
- Hoyo-Kowalski z Wisły Kraków – piłkarz dojrzały od dziecka
- Kibole dewastują krakowskie elewacje [ZDJĘCIA]
- Nowa kadra Cracovii, nowe numery piłkarzy
