

LEPIEJ JEDNAK Z CZWÓRKĄ W OBRONIE
Wisła Kraków pierwszy raz pod kierunkiem Petera Hyballi zagrała trójką w obronie. Wymusiły to kontuzje i kartki. I po meczu w Płocku trzeba sobie powiedzieć jedno, oby jak najrzadziej krakowianie musieli grać w takim ustawieniu. Nie chodzi o to, że były jakieś ogromne problemy w obronie. Nie było, rywale nie zagrażali bramce Mateusza Lisa w jakiś wyjątkowy sposób. Bardziej chodzi o to, że przy takim ustawieniu cierpiała gra ofensywna Wisły. Mniej było kreowania szans, mniej sytuacji podbramkowych, za to większa odpowiedzialność za obronę również pomocników.

NIE ZAWSZE GEGENPRESSING
Peter Hyballa po meczu powiedział, że ustawienie 1-3-5-2 wymuszało na jego podopiecznych więcej gry pressingiem. Nawet jeśli takie były założenia, to nie zawsze to wychodziło w meczu w Płocku. Rywale bardzo dobrze omijali bowiem pressing „Białej Gwiazdy”. Okazało się, że receptą na sukces nie zawsze musi być jednak gegenpressing.

CZASAMI TRZEBA CIERPIEĆ, BY WYGRAĆ
O ile po meczu z Pogonią Szczecin mnóstwo było komplementów, tak po wyprawie do Płocka należałoby dopisać punkty do konta Wisły Kraków i jak najszybciej zapomnieć o tym spotkaniu. W futbolu nie ma jednak szans, żeby wszystkie mecze drużyna grała w porywającym stylu. Czasami są takie, gdy trzeba trochę pocierpieć oglądając grę. Klasowe drużyny takie mecze potrafią jednak wygrywać i to Wiśle się udało, co świadczy o tym, że jest na dobrej drodze, żeby takim klasowym zespołem się stać.