

PUNKTY, KTÓRE SPORO WAŻĄ
Gdy Wisła przegrała dwa kolejne mecze z Wartą Poznań i Zagłębiem Lubin, nie brakowało takich, którzy przepowiadali jej, że w ciężkich spotkaniach na koniec roku nie ugra nawet jednego punktu. Rzeczywiście, trudno było o optymizm, biorąc pod uwagę fakt, że na „Białą Gwiazdę” czekały kolejno: Cracovia, Legia Warszawa i Lech Poznań. A jednak krakowianie wyciągnęli sporo z tych spotkań, bo cztery punkty. Te zdobyte w Poznaniu mają nie tylko matematyczny wymiar. Przełożyły się bowiem na miejsce w tabeli. Na to, że Wisła nie spędzi zimy na przedostatniej pozycji, tuż przed Podbeskidziem Bielsko-Biała. Te punkty dały również potężny zastrzyk optymizmu, że wiosną Wisła może punktować bardziej regularnie niż jesienią. Biorąc pod uwagę fakt, że krakowianie dwa pierwsze mecze zagrają w 2021 roku u siebie, będzie szansa na to, żeby jeszcze poprawić swoje miejsce w tabeli. Tak, wiemy, jak Wisła w tym sezonie prezentowała się na swoim stadionie. Nie chce nam się jednak wierzyć, żeby wiosną pod wodzą Hyballi ten beznadziejny stan się utrzymał.

WISŁA PETERA HYBALLI, CZYLI RODZI SIĘ ZESPÓŁ
Dlaczego Wisła przegrywała takie mecze, jak z Wartą Poznań czy Zagłębiem Lubin, gdy prowadziła 1:0? Nie tylko dlatego, że jej zawodnicy popełniali proste błędy. Również dlatego, że nie przypominali zespołu z prawdziwego zdarzenia. Takiego, w którym jeden pracuje za drugiego, w którym jest poświęcenie. I w tym przypadku efekt nowej miotły zadziałał, bo walczącą do końca „Białą Gwiazdę” widzieliśmy w każdym z trzech meczów, w których prowadził ją Peter Hyballa. Czy to oznacza, że wreszcie przy Reymonta rodzi się prawdziwy zespół? Wszystko na to wskazuje, choć z ostateczną oceną trzeba oczywiście poczekać do wiosny.

TRENER, KTÓRY ŻYJE MECZEM
Jednym z zarzutów pod kierunkiem Artura Skowronka było to, że nie potrafił reagować na to, co dzieje się na boisku w czasie meczu. Jak sobie założył, że daną zmianę zrobi w 70 min, to choćby się waliło i paliło, to ją robił. Kilka punktów Wisła przez ten upór jej szkoleniowca, przez złe zarządzanie meczem straciła. Jak jest u Hyballi. Na pewno bardziej żyje on meczem i wcale nie chodzi o to, że bardziej energicznie skacze przy linii niż Skowronek. W trzech pierwszych meczach Niemiec pokazał, że jeśli dokonuje zmian, to robi to w racjonalny sposób, wynikający z tego, co dzieje się w czasie gry. A jeśli zmian nie potrzeba robić, to ich nie robi i tyle. Możliwość pięciu zmian w meczu nie jest przecież obowiązkiem i Hyballa zdaje się to świetnie rozumieć.