WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
Wisła o Zwolińskiego starała się od kilku tygodni, o czym informowaliśmy jako pierwsi. On sam wiedział, że w Rakowie Częstochowa będzie miał problem z regularnym graniem w nowym sezonie i szukał innego klubu. Mówiło się na pewnym etapie, że napastnik może trafić do Górnika Zabrze, ale ten temat dość szybko upadł, bo zabrzanie zdecydowali się na inne opcje. A Wisła była mocno zdeterminowana w całej sprawie. Negocjacje nie były jednak z Rakowem łatwe. Kilka razy strony się zbliżały, później oddalały i znów zbliżały. Był moment, że w mediach pisano już nawet o fiasku tych rozmów, ale to nie była prawda, bo Wisła nie rezygnowała i jak widać dopięła swego. Z naszych informacji wynika, że transfer został przeprowadzony na korzystnych dla krakowian warunkach. Na początek Wisła nie będzie musiała płacić za Łukasza Zwolińskiego. Nastąpi do dopiero wtedy, jeśli krakowianie awansują do ekstraklasy, ale kwota odstępnego nie jest jakaś astronomiczna i nie przekroczy 100 tysięcy euro.
Na papierze Wisła nie tylko uzupełniła linię ataku, ale się wzmocniła. Łukasz Zwoliński, jak na warunki I ligi, powinien być jedną z największych gwiazd tego szczebla rozgrywkowego. To przecież zawodnik, który tylko w ekstraklasie rozegrał 243 mecze, strzelił 63 bramki. Zwoliński jest wychowankiem Arkonii Szczecin. Jeszcze jako bardzo młody zawodnik zaliczył Stal Szczecin i KP Police, by wreszcie zakotwiczyć w najmocniejszej w regionie Pogoni Szczecin. I to w niej wchodził w dorosły futbol. Będąc zawodnikiem „Portowców” był wypożyczony do Arki Gdynia, Górnika Polkowice czy Śląska Wrocław.
W 2019 roku na dwa lata wyjechał do Chorwacji, gdzie dał się poznać jako niezły napastnik HNK Gorica. W chorwackiej ekstraklasie zagrał 50 razy. Strzelił 18 bramek, dorzucił 4 asysty. Wiosną 2020 roku „Zwolak” wrócił do Polski, bo ściągnęła go Lechia Gdańsk. Spędził w niej 3,5 roku, strzelił w sumie 44 bramki, z czego 36 w ekstraklasie. Miał już wtedy markę naprawdę solidnego, ekstraklasowego snajpera. Nie było zatem zaskoczeniem, że latem 2023 roku po Łukasza Zwolińskiego sięgnął ówczesny mistrz Polski, Raków Częstochowa. W minionym sezonie w barwach klubu spod Jasnej Góry Zwoliński zagrał w różnych rozgrywkach 38 razy. Strzelił osiem bramek, z czego pięć w ekstraklasie, a trzy w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów. Dwa razy posyłał piłkę do siatki Flory Tallin, jednego gola zdobył w starciu z FC Kopenhaga.
Dla Rakowa sezon nie był jednak udany. Częstochowianie zakończyli go dopiero na siódmym miejscu, co jak na mistrza Polski, było porażką. Nic zatem dziwnego, że w tym klubie w lecie dochodzi do małej rewolucji kadrowej. Sporo zawodników odchodzi, sporo już przyszło. Zmienił się też przede wszystkim trener, którym znów jest Marek Papszun. W tej układance zabrakło miejsca dla Łukasza Zwolińskiego, na czym skorzystała Wisła. Teraz, gdy Kazimierz Moskal będzie miał do dyspozycji z napastników już nie tylko Angela Rodado, ale też Zwolińskiego, siła ognia „Białej Gwiazdy” na pewno mocno wzrośnie. Tym bardziej, że w tym oknie transferowym jeśli chodzi o atak krakowian wcale nie musi być to ostatni transfer przychodzący…
