Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Witajcie na Rozrywki 1

Katarzyna Janiszewska
W Miejskim Centrum Profilaktyki Uzależnień dostaniesz łóżko, koc i miętową herbatę. Pobyt w tym "pensjonacie" kosztuje 250 zł od osoby
W Miejskim Centrum Profilaktyki Uzależnień dostaniesz łóżko, koc i miętową herbatę. Pobyt w tym "pensjonacie" kosztuje 250 zł od osoby Jan Hubrich
Nawet oka nie zmrużą. Bo nowi goście pojawiają się bez zapowiedzi. I te ich humory! A to się awanturują, a to żądają Bóg wie czego. O pracownikach krakowskiej izby wytrzeźwień

Pensjonat "Rozrywka" to idealne miejsce, by odreagować codzienne stresy i zwalczyć uporczywe bóle głowy. Usytuowany z dala od zgiełku ulic i zabudowań, otoczony zielenią, zapewnia ciszę i spokój. To twoja chwila relaksu i kontemplacji. Do dyspozycji gości 12 pokoi. Każdy wyposażony w łóżko, koc i ubikację. Aby absolutnie nic nie zakłóciło twojego wypoczynku, pokoje nie posiadają telewizora. W cenę noclegu - 250 zł od osoby - wliczona jest za to woda mineralna, kawa zbożowa i miętowa herbata. Bez dodatkowych opłat można skorzystać z łazienki, przebieralni i depozytu. Nad zdrowiem czuwa zespół wykwalifikowanych lekarzy. Nowoczesna medyczna aparatura pozwoli określić optymalny czas pobytu w ośrodku. To jedyny taki pensjonat w Krakowie.

Dojazd: środki komunikacji służb porządkowych

Porządek musi być

Jeden pacjent, co go policja przywiozła z awantury, z dworca, całą noc się dobijał do drzwi. Stukał i jęczał: wypuście mnie, muszę wyjść, otwórzcie, bo mam pociąg. A dodam, że była godzina druga w nocy. - Chłopie, daj spokój - uspokajamy go - pojedziesz następnym. A on na to: ale ja jestem maszynistą! - Andrzej Wróblewski, kierownik działu opieki nad osobami nietrzeźwymi, bardzo lubi tę historię i gdy ją opowiada zaśmiewa się do łez. - Taki był pijany i chciał pociąg prowadzić - nie może się nadziwić. Niebieski kitel, w którym chodzi w pracy, komponuje się z jego lekko szpakowatymi włosami. Już na pierwszy rzut oka widać, że to twardy gość, który nie da podchmielonym delikwentom w kaszę dmuchać. Porządek musi być. I żadnej taryfy ulgowej. Każdemu należy się taka sama opieka: łóżko i coś do picia. Tyle.

Takich historii, jak ta powyżej, mógłby opowiedzieć więcej. Bo przy ul. Rozrywka bywa rozrywkowo. Czasami. Ale częściej to po prostu ciężka praca.

Zero spania

Placówka jest czynna siedem dni w tygodniu, 24 godziny na dobę, w niedziele i w święta. Tu nie ma żadnego spania na dyżurce. A zresztą, kto by zasnął, jak ci się jeden z drugim dobija do drzwi, wrzeszczy, żąda poduszki, obiadu i czego tam jeszcze. No bo przecież za 250 zł mu się należy! Nie dość, że przez 12 godzin człowiek oka nie zmruży, to jeszcze trzeba być w gotowości. Zadzwoni telefon: przychodź do pracy - miałeś mieć wolne i nie masz. Na dyżurze musi być pełna obsada.

Trafić na izbę wytrzeźwień, to wbrew pozorom wcale nieprosta sprawa. Nie wystarczy być pijanym. Trzeba jeszcze narozrabiać: zniszczyć coś, nawymyślać komuś albo kogoś pobić, względnie zagrażać sobie samemu - to się bardzo przydaje. Są tacy, co się sami na ul. Rozrywka pchają. Wszyscy pracownicy znają ten numer: jak bezdomny żywcem już nie ma co z sobą zrobić, dzwoni na policję: przyjeżdżajcie, bo tu na przystanku człowiek leży. Po czym grzecznie się kładą i czekają na funkcjonariuszy.

Więc kiedy już się uda tu dostać, pierwszy przystanek, to depozyt. Rzeczy są dokładnie spisywane. A żeby już nie było żadnych wątpliwości, wszystko rejestruje monitoring. - Jeden facet wziął z sobą pilota - opowiada Wróblewski. - Żeby żona, która została w domu, nie oglądała telewizji. Inny miał z sobą maczetę i paszport. Trochę był zawstydzony, gdy rano odbierał rzeczy. Nie mógł sobie przypomnieć, dlaczego akurat je wziął.
Z facetami to przynajmniej można się dogadać. Ale kobiety?! Te to lepiej, żeby nie nadużywały alkoholu. Jedna taka miała zatarg ze sprzedawczynią z osiedlowego sklepu. Wpadła na szatański pomysł: pójdzie tam pijana, kupi butelkę wódki i zgłosi, że się nietrzeźwym alkohol sprzedaje. Przezornie wzięła z sobą świadka, złożyła donos na sklepikarkę. Ale jakoś tak się wszystko poplątało, że się wdała w awanturę z policjantami. - No i przywieźli ją do nas - śmieje się Wróblewski. - Tyle wyszło z jej chytrego planu.

Pełna demokracja

O długości pobytu decyduje wątroba. Zasada jest jedna, prosta i bardzo demokratyczna: siedzisz, aż wytrzeźwiejesz. Średnio 2 promile alkoholu spala się w 10 godzin.

Pani Bożena bada wszystkich nowo przyjmowanych i tych wychodzących. Trafiła na ul. Rozrywka zaraz po stażu. Koleżanka w ciąży, która tu pracowała, powiedziała jej, że zwalnia się etat. Nawet się trochę na początku dziwiła, że kobieta w takim miejscu radzi sobie i się nie boi. - No bo wiadomo, jakie krążą obiegowe opinie o izbie wytrzeźwień - zauważa. - Że bicie, polewanie ludzi wodą. Że pracownicy, to jakiś podgatunek ludzi, lekarze drugiego sortu, którzy w innym miejscu nie mogą znaleźć pracy. Większości pobyt tutaj kojarzy się z kompletnym dnem społecznym.

A to wcale nie tak. Ci, którzy tu trafiają, to żaden margines - choć i tacy się zdarzają. Po prostu, najczęściej przecenili swoje możliwości. Są więc i znani politycy, artyści, ludzie z pierwszych stron gazet, profesorowie uczelni. Ludzie z każdego szczebla drabiny społecznej.

Elegancki pensjonat

Kiedy już człowiek zaliczy depozyt i badanie, można skorzystać z łazienki i przebrać się w coś wygodniejszego: do wyboru firmowa piżama albo własna bielizna. Co kto woli. A później już tylko hop do łóżka. Nie ma co prawda poduszki, ale jest koc. Sala jasna, nowa.

Krzysztof Drozdowski, który pracuje tu od 1994 r., pamięta stary budynek izby wytrzeźwień. Ciemne, ponure, małe pomieszczenie, z zakratowanymi oknami, a do tego metalowe drzwi. - Teraz to elegancki pensjonat - śmieje się. - Dawniej, kiedy nie było monitoringu, trzeba było chodzić, zaglądać do każdej sali. Zdarzały się oskarżenia o pobicie, kradzieże. Trzeba było wzywać świadków, pisać raporty. Odkąd są kamery - jak ręką odjął.

Pracownicy mogą stosować tzw. środki przymusu bezpośredniego, to znaczy przytrzymać, unieruchomić awanturującego się delikwenta. Jeśli to nie pomaga opanować emocji, zostaje łóżko z pasami. Jak sobie człowiek trochę poleży w niewygodnej pozycji, zwykle obiecuje poprawę. - Problem jest, kiedy przywożą nam takiego byka na sterydach. Jak takiemu alkohol pomiesza w głowie, to nie kontroluje szału. Popycha, chce się bić. Wtedy wszyscy, którzy są na zmianie, biegną, żeby opanować sytuację. Wymiana ciosów nie wchodzi w grę.

Skok na bungee

Drozdowski przyznaje, że na początku było ciężko. Bo to praca obciążająca fizycznie i psychicznie. Raz: ogromna odpowiedzialność za przyjmowane osoby. Dwa: trudno zachować spokój, jak ktoś ci wymyśla, obraża rodzinę. A takich krzykliwych, napastliwych, roszczeniowych, złośliwie uprzykrzających innym życie, nie brakuje. - Na początku wracałem do domu i emocje brały górę - przyznaje. - Musiałem opowiedzieć o wszystkim żonie, wyrzucić to z siebie. Teraz już nie. Wiem, że nie można się angażować emocjonalnie. Nie zacząłem tu pracować z zamiłowania, ale staram się robić to najlepiej, jak potrafię.
To praca, jak każda inna. Pod dachem, więc ciepło, jest dobre zaplecze socjalne. Może tylko trochę stresująca. Pani Bożenie dyżur przypomina nieco skok na bungee. W sensie adrenaliny. Ale po 15 latach pracy nauczyła się nie przenosić nerwów do domu. - Nie można dać się wyprowadzić z równowagi, bo to objaw słabości. To my mamy kontrolować sytuację. A kobieta, jak muzyka, łagodzi obyczaje.

Pan Andrzej jeździ na rowerze. Więc gdy już dotrze do domu jest zrelaksowany. - Lubię swoją pracę, bo nigdy nie jest nudno. Nie przewidzisz, co wydarzy się na dyżurze. To wciąga.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Były ubek podejrzany o podpalanie kobiety
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska