- W pierwszej kolejności przebudujemy węzeł w Mysłowicach, ponieważ tam wojewoda wydał pierwsze decyzje. Zaczniemy tam w drugim kwartale tego roku, aby na jesień skupić się na pracach pod Alwernią - zaznacza Czechowski.
Według planów, druga inwestycja drogowa ma potrwać nieco ponad 600 dni. O kwotach, jakie pochłonie budowa nowej drogi w Rudnie, rzecznik Stalexportu nie chce na razie mówić.
- Zobaczymy, co zaoferują nam firmy startujące w przetargu - ucina Czechowski.
Szansa dla gminy
Tomasz Siemek, burmistrz Alwerni cieszy się z decyzji wojewody i deklaracji Stalexportu. - Aż trudno uwierzyć, że wreszcie po tylu latach ten węzeł powstanie - nadmienia Siemek.
Liczy, że inwestycja da gminie szansę na rozwój. - Z nowego węzła skorzystają głównie przedsiębiorcy, którym połączenie ułatwi wywóz swojej produkcji - przekonuje Siemek.
Do tej pory firma Stalexport, odwlekając termin budowy węzła pod Alwernią, zasłaniała się fatalnym stanem nawierzchni lokalnych dróg dojazdowych do autostrady, które będą musiały przejąć część ciężkiego ruchu. - Aktualnie droga przy wjeździe na autostradę z Nieporazu w stronę Regulic jest już prawie w całości odnowiona. W tym roku wraz z powiatem wyremontujemy odcinek od Grojca do Alwerni - opowiada burmistrz. Zaznacza, że w sąsiedniej gminie Krzeszowice droga na Tenczynek również jest już gładka jak stół i gotowa na przyjęcie ciężarówek.
Za wąskie dojazdy
Z inwestycji cieszą się przede wszystkim przedsiębiorcy i kierowcy. Nie wszyscy jednak mieszkańcy widzą jej plusy. Barbara Pająk z Rudna obawia się hałasu, kurzu i tego, że wielkie tiry rozjadą jej drogę przed domem. - Zanim wjadą na węzeł, będą musiały jeździć koło mojej starej chaty - twierdzi kobieta.
Boi się także o bezpieczeństwo wnuków. - Drogi dojazdowe do węzła, choć wyremontowane, są wąskie, bez chodników. Strach będzie puścić same dzieci - dodaje. Jej syn Marek uważa jednak, że dzięki węzłowi do Alwerni wprowadzi się więcej firm i gminę będzie stać na budowę chodników.
W związku z budową węzła nie powstanie nowa droga z Zatora do Woli Filipowskiej, którą planował w tym roku Zarząd Dróg Wojewódzkich. Jak tłumaczy Roman Leśniak, rzecznik krakowskiego ZDW, inwestycję zablokowali protestujący mieszkańcy, głównie Spytkowic i Alwerni. To oznacza, że węzeł w Rudnie ułatwi życie przedsiębiorcom i przewoźnikom tylko na niewielkim odcinku. Dalej do swoich siedzib będą musieli dojeżdżać lokalnymi drogami.
________________________________________________
Rozmowa z Janem Rychlikiem, byłym burmistrzem Alwerni
Starania o budowę węzła w Rudnie trwają od ćwierć wieku. Pan także przez 12 lat swego urzędowania zabiegał o inwestycję.
- Po wielu zabiegach i wizytach, w 2010 roku u wojewody małopolskiego podpisaliśmy wspólnie z gminą Krzeszowice, powiatami - chrzanowskim i krakowskim oraz Stalexportem list intencyjny w sprawie budowy węzła autostradowego w Rudnie. Wielu wówczas traktowało ten list jako kolejne, niewiele znaczące porozumienie i puste obietnice przedwyborcze, bo jego podpisanie nastąpiło akurat przed wyborami samorządowymi. Jak dzisiaj widać, był to ważny krok do podjęcia tej inwestycji.
Węzeł w Rudnie już jest pewny, ale nie będzie nowej drogi z Zatora do Woli Filipowskiej, z którą także związane były wielkie oczekiwania na poprawę układu komunikacyjnego w tej części Małopolski zachodniej.
Bardzo tego żałuję. Nowy burmistrz powinien spróbować przekonać mieszkańców, by nie blokowali inwestycji. Można było wypracować jakiś kompromis. Niestety, mnie również nie udało się odpowiednio ich przygotować do tej inwestycji.
Źródło: Gazeta Krakowska