Na początku czerwca Rada Miasta przyjęła rezolucję do prezydenta RP, parlamentu i partii w nim zasiadających. Wzywała do zakończenia sporu wokół Trybunału Konstytucyjnego, a do władz miasta apelowała o respektowanie wszystkich orzeczeń Trybunału.
Za rezolucją głosowali radni PO i klubu Przyjazny Kraków, a przeciw był PiS. Już wtedy w kuluarach mówiło się, wojewoda będzie chciał zablokować rezolucję. Niedługo potem Józef Pilch wszczął postępowanie nadzorcze ws. rezolucji.
To właśnie się zakończyły. Wojewoda uznał, że Rada Miasta przekroczyła swoje kompetencję i rezolucję unieważnił.
- Stało się tak po raz pierwszy od 1990 roku, bowiem dotychczas rezolucje jako odezwy-apele samorządu nie były kwestionowane przez organ nadzoru. Okazało się, że RMK nie może nawet apelować o stosowanie się do wyroków TK, nie może nawet z niepokojem obserwować sporów wokół TK, nie może apelować o porzucenie sporów. Zawsze w Krakowie było tak, że niezbywalnym prawem samorządu było wypowiadanie się w istotnych dla wspólnoty samorządowej sprawach. Teraz okazuje się, że nam się tego prawa zabrania. I robi się to w środku wakacji, tak aby nie można było formalnie odpowiedzieć. Ciekawych czasów doczekaliśmy - napisał na Facebooku Bogusław Kośmider, przewodniczący Rady Miasta Krakowa.