- Dlaczego podjęliście starania o odzyskanie praw miejskich dla Koszyc?
- Myśleliśmy o tym wielokrotnie, ale temat zawsze upadał. Nie mieliśmy zdecydowanego motywu aby odzyskać prawa miejskie, które Koszyce już miały. Teraz takim impulsem jest stulecie odzyskania niepodległości. Impulsem formalnym była uchwała rady gminy z 1 grudnia ubiegłego roku. Potem były konsultacje społeczne. W konsultacjach bezpośrednich, z czego jestem niezwykle zadowolony, wzięło udział prawie 69% mieszkańców. Nie licząc jednej wsi, z uwagi na sołtysa, który pozbawił ludzi możliwości wypowiedzenia się. Z tych prawie 69 proc. - 73 proc. zagłosowało na „tak”. Odzew społeczny był wysoki, dlatego po konsultacji zwróciłem się do starosty, prezesa Stowarzyszenia Gmin i Powiatów i wreszcie wojewody o wydanie opinii, które były dla nas pozytywne. 30 lipca w Dzienniku Ustaw pojawił się zapis o odzyskaniu przez Koszyce praw miejskich.
- Co się zatem 1 stycznia zmieni dla mieszkańców?
- Dla mieszkańców nic się nie zmieni oprócz prestiżu wynikającego z faktu, że Koszyce będą miastem.
- Ludzie, z którymi rozmawiałem, obawiają się wzrostu podatków. Z czego to wynika?
- Słabością tej akcji był brak informacji na ten temat. Ale ja to zrobiłem z premedytacją. Niektórzy pytali: - Dlaczego Pan nie przyjechał? Dlatego, żeby ludzie nie odczuwali, że mnie osobiście zależy na tym, żeby ta sprawa przeszła. Nie jeździłem po zebraniach, tylko pracownicy. Chciałem, żeby nawet kosztem gorszego odzewu, mieszkańcy na chłodno to sobie wytłumaczyli. Może i powinno być inaczej. Z podatkami sprawa jest absolutnie neutralna w stosunku do spraw miejskości. O podatkach, miejscach w przedszkolu, dotacjach unijnych - nie decyduje miejskość. To Rada Gminy, a od stycznia, Rada Miasta i Gminy, decyduje o wysokości podatków. Od 1 stycznia można wszystkie podatki utrzymać na tym samym poziomie, podnieść jak i obniżyć. Ale z miejskością nie ma to żadnego związku.
- A urzędników nie przybędzie?
- Tu jest sytuacja podobna jak z podatkami. To nie ma kompletnie żadnego znaczenia, dlatego nie będzie żadnych nowych stanowisk. Niektórzy zwracają mi uwagę mówiąc „no to będzie Pan burmistrzem” - ale po drodze są wybory, to po pierwsze. A po drugie, osobiście wolę nazwę „wójt”. Niektórzy to odbierają tak, że „wójt chce być burmistrzem”, ale to nie wymaga komentarza. Nie o to chodzi.
- To jakie będą korzyści z odzyskania miejskości? Czy tylko wzrośnie prestiż Koszyc?
- Chodzi o prestiż, ale nie tylko. Uważam, że jeśli Koszyce przed kilkuset laty miały prawa miejskie i to dwukrotnie nadawane, to był to dowód, że to środowisko w sposób pozytywny oddziaływało na teren. W tym momencie dajemy także pozytywny sygnał dla nich. Może to też będzie impuls dla inwestorów? Mamy też szkołę muzyczną - piąty rok funkcjonowania minie we wrześniu. Budujemy salę widowiskową. Chodzi o to, aby przy okazji stulecia odzyskania niepodległości dać satysfakcję tym starszym, ale i prestiż.
- Będą jakieś koszty dla mieszkańców?
- Dla mieszkańców nie. Szacujemy, że dla gminy to około 4 tys. zł. Nie będzie żadnych zmian dowodów osobistych, nazw ulic itp.
- Planujecie w związku z odzyskaniem miejskich jakieś uroczystości?
- Szykujemy na czerwiec przyszłego roku inscenizację historyczną. Już jest przygotowywany scenariusz uroczystości. To 26 czerwca 1374 nadane zostały pierwsze prawa miejskie. Przy okazji akcentem wspierającym tą miejskość i upamiętniającym Elżbietę Łokietkównę, która je nadała - będzie odsłonięcie jej pomnika na przełomie września i października. Już kończony jest odlew. Jadę niebawem na trzy dni do partnerskiej gminy na Węgry - Derecske - zaprosimy ich na to odsłonięcie. Chcemy nadać tej uroczystości wymiar międzynarodowy.
ZOBACZ KONIECZNIE:
FLESZ: Wszystkie ceny w górę - susza niszczy plony
Źródło: vivi24
