https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wolbrom. Trzy osoby ranne na wyścigach konnych. Kto zawinił? [ZDJĘCIA]

Trzy dwudziestoparoletnie osoby zostały ranne podczas ostatnich wyścigów konnych, organizowanych przez radnego Sejmiku Województwa Małopolskiego Jacka Soskę. Część uczestników twierdzi, że impreza jest źle zabezpieczona.

Podczas otwarcia sezonu wyścigów konnych - gonitwy na 1700 metrów, w której uczestniczyło osiem koni 10-letnich i starszych z karierą wyścigową i hodowlaną - doszło do karambolu na torze i nieszczęśliwego upadku trojga jeźdźców. Zdarzenie miało miejsce na odcinku leśnym, który mało kto widział.

Kobieta zabrana helikopterem

Z relacji organizatora Jacka Soski wynika, że 12-letni doświadczony koń Cezar z Podhala, który wygrywał m.in. tzw. kumoterki w górach, na pierwszym okrążeniu przewrócił się. Dosiadający go 24-letni Adrian spadł ze zwierzęcia. Z podwójnym pęknięciem kości nogi został zabrany do szpitala w Miechowie.

Jadąca po prawej stronie kobieta, Lidia, chciała ominąć upadającego konia i zbyt ostro skręciła, wyłamując ogrodzenie. Ze wstrząsem mózgu trafiła do olkuskiego szpitala. Również jadąca po prawej stronie Wiktoria spadła z konia. - Początkowo czuła się dobrze. Ale po jakimś czasie zaczęło jej się robić mdło. Pomimo dwóch karetek, będących na torze, wezwano helikopter, którym została zabrana do szpitala - mówi Jacek Soska.

Według policji miała obrażenia twarzy i kręgosłupa. - Po badaniach w szpitalu, jeszcze w trakcie zawodów, wróciła na imprezę. Okazało się, że nic jej nie jest, była ogólnie potłuczona. Lidia z kolei w środę wróciła do domu - dodaje radny Soska.

Nieoznakowany dojazd

Impreza po raz kolejny odbywała się na „wolbromskich błoniach”, na torze między Wolbromiem i Brzozówką. Jeden z mężczyzn, który był na imprezie uważa, że była ona źle zabezpieczona. - Nie widziałem na miejscu żadnej karetki ani ratownika. Poza tym dojazd był nieoznakowany. Sam miałem problem z trafieniem na wyścigi. Karetka też może nie wiedziała, jak dojechać - podkreśla nasz rozmówca.

Dostaliśmy też maila od Czytelnika, który twierdzi, że wyścigi konne, które organizuje Jacek Soska, są źle przygotowywane. Mężczyzna zwraca uwagę między innymi na źle przygotowane tory do gonitw, które według niego są zwykłym klepiskiem. Poza tym twierdzi, że na miejscu nie ma lekarza ani weterynarza. - Konie nie są przygotowane, a jeźdźcy to amatorzy, a do tego nie zawsze pełnoletni. To cud, że jeszcze nikt nie zginął - mówi mężczyzna.

Ostra rywalizacja między zawodnikami

Jacek Soska odpiera zarzuty. Zapewnia, że impreza jest podwójnie ubezpieczona i jest zapewniona opieka ratownicza.
- Karetka ma być w pobliżu, nie musi stać na błoniach. Na miejscu cały czas jest natomiast lekarz i weterynarz - zapewnia radny. Przekonuje też, że tor był dobrze przygotowany. Jest ogrodzony i regularnie walcowany. - To trudna trasa, ale przed pierwszą gonitwą wszyscy startujący mieli możliwość obejść tor, żeby zobaczyć, jakie są warunki i jak jechać - mówi Soska.

Na wspomnianych zawodach było ok. 60 koni. - Każdy chce wygrać, jest ostra rywalizacja i nie każdy jedzie ostrożnie. Nie przewidzimy tego, że koń się potknie i przewróci. Takie wypadki się zdarzają - wyjaśnia organizator. - Na siedem lat było ok. 5 takich przypadków - zauważa Soska.

Dodaje też, że organizowane przez niego imprezy mają charakter pikników z końmi, więc często biorą w nich udział młodzi ludzie. Każdy może wystawiać swojego konia, za którego odpowiada. - Sport jest, jaki jest. Nogę można złamać również jadąc szybko rowerem - podkreśla Jacek Soska.

Policja prowadzi działania ustalające, z jakiej przyczyny doszło do wypadku.

Wyścigi konne Jacka Soski

Jacek Soska, radny sejmiku i szef Stowarzyszenia Hodowców Małopolskich Koni Wyścigowych od siemiu lat organizuje edukacyjno-promocyjne imprezy wyścigowe. Jest ich kilkanaście w roku (w 2016 r. było 13, w 2017 r. - 11). W tym ma być ich 17. Podczas jednej z imprez oprócz wyścigów, są też organizowane przejażdżki dla dzieci na kucykach oraz konkursy. Częścią wyścigów jest Włościańska Gonitwa Wolbromska o Puchar Burmistrza Wolbromia Adama Zielnika.

Koń padł na mecie po wygranej

* W lipcu 2015 r. na wyścigach organizowanych przez Jacka Soskę widownia była świadkiem nagłej śmierci konia. Triumfujące na mecie 7-letnie zwierzę nagle padło i już się nie podniosło.
* Również w 2015 r. jedna z kobiet biorąca udział w wyścigu spadła z konia. Złamała rękę i trafiła do szpitala.

Trasa rowerowa przez Pustynię Błędowską wśród 8 najciekawszy...

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Nie pierwszy raz słyszę złe rzeczy o tych wyścigach - nie nadający się i niebezpieczny dla koni tor, wypadki. Widziałam też na zdjęciu z tej imprezy przeraźliwie wychudzonego konia. Strasznie słaba ta "rozrywka", coś na poziomie walk psów dla mało wymagającej gawiedzi...
X
Xyz
4 lipca 2015 roku na stadionie Motor Lublin byłam świadkiem kiedy to klacz podczas gonitwy złamała nogę. Rana była otwarta, klacz krwawiła. Na miejscu nie było ani weterynarza ani karetki. Szukaliśmy numeru do jakiegokolwiek weterynarza który mógłby przyjechać i ulżyć zwierzęciu. Kobyła męczyła się pare godzin, nie byłam świadkiem usypiania ale z tego co słyszałam to ciało leżało tam jeszcze następnego dnia bo dopiero w poniedziałek ktokolwiek mógł je zabrać do utylizacji. Wtedy nikt nie pozwolił mi robić zdjęć. Dziś bym zadzwoniła po policję i nagłośniła całą sprawę.
G
Gość
Uważam, że sprawą powinien zająć się prokurator. Karetka pogotowia musi być na miejscu, w przypadku, gdy po wypadku pojedzie z poszkodowanym do szpitala jeśli nie ma drugiej karetki na miejscu to impreza musi być wstrzymana. Organizując zawody konne, co wiąże się z przemieszaniem zwierząt z różnych miejsc impreza musi być zgłoszona do Powiatowego Lekarza Weterynarii a na miejscu lekarz weterynarii dyżurny z pełnym wyposażeniem, który przed startem sprawdza dokumenty koni, ważność szczepień p. grypie oraz robi przegląd koni i je dopuszcza do startu. Nie może być lekarz pod telefonem - konie to żywe zwierzęta. Bogu dzięki nikt nie zginął. Tłumaczenie że sport to sport jest nie na miejscu, gdyż oczywiście wypadki były i bedą ale zabezpieczenie musi być, na każdym meczu piłkarskim obok sztabu karetek jest straż pożarna i wszystko w gotowości. Uważam, że powinni zabronić tego typu nieodpowiedzialnych imprez organizowanych przez osoby nieodpowiedzialne. Jeśli faktycznie jak ludzie piszą nie było karetki i lekarza weterynarii organizator powinien mieć postawione zarzuty prokuratorskie. Jeśli lekarz był to powinien złożyć zeznania
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska