WOŚP 2020. Małopolanie pokazali, że mają wielkie serca! [ZDJĘCIA]

Powody, dla których wolontariusze grają z WOŚP, a Polacy wspierają zbiórkę, są bardzo różne. Niektórzy uważają to za tradycję. Inni mają bliskich, których uratował orkiestrowy sprzęt. Jeszcze inni wielokrotnie widzieli, ile dobra przynoszą styczniowe zbiórki - jak na przykład prof. Mikołaj Spodaryk, pediatra z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu. Placówka, w której pracuje przez 28 lat działania WOŚP dostała sprzęt o wartości ponad 15 milionów złotych.

2 tysiące wolontariuszy, osiem sztabów, kilkadziesiąt tysięcy rozdanych serduszek - tak w skrócie można podsumować 28. finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Krakowie. Pierwsi kwestujący wyszli na ulice już o 5 rano. Liczenie pieniędzy wciąż trwa, ale po południu w sztabie przy „Gazecie Krakowskiej” licznik pokazywał 138 tys. zł. Wieczorem było to już 318 125 zł.

Tym razem orkiestrowe serce biło nad Wisłą, na Powiślu. W miasteczku WOŚP można było nauczyć się zasad pierwszej pomocy i zarejestrować się w bazie dawców krwi. O 16 wystartowały koncerty nad Wisłą. O 20 - tradycyjne światełko do nieba.

- Kwestuję już trzeci raz, z każdym rokiem sprawia mi to coraz większą przyjemność - mówi Gabrysia, jedna z wolontariuszek. - Prawie nikt nie przechodzi obojętnie - dodaje. Późnym popołudniem jej puszka była już bardzo ciężka.

Wśród wolontariuszy można było spotkać także znanych krakowian - Annę Dymną czy Roberta Makłowicza. - Staram się ten kamyczek do ogródka dobroczynności wrzucić - mówi Makłowicz i zaraz dodaje: - Ale jak zaangażujemy się wszyscy, to już nie jest kamyczek, a wielka wspaniała lawina.

Na Kasprowy Wierch z puszkami wspięli się himalaiści Andrzej Bargiel i Kacper Tekieli, była mistrzyni olimpijska Justyna Kowalczyk, a także muzycy - m.in. Sebastian Karpiel Bułecka z Zakopowera. Serduszka WOŚP dotarły nawet do schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich i w Morskim Oku, które na ten cel przekażą dochód ze sprzedanych szarlotek.

Wolontariusze opanowali Krupówki i okolice skoczni narciarskiej. Góralską muzyką zachęcała turystów do wsparcia zbiórki młodzież z Zespołu Szkół Budowlanych w Zakopanem. Wiele osób przystawało, fotografowało, a przy okazji wrzucało pieniądze do puszek. - Dziś to trochę wstyd chodzić po ulicach bez naklejonego serduszka - powiedział Rafał, jeden z turystów z Limanowej. Okazało się, że wśród wolontariuszy byli nie tylko mieszkańcy, ale również jego goście. Po Krupówkach z puszkami wędrowały m.in. harcerki z Siódmej Łódzkiej Drużyny „Wataha” z Łodzi. Na Krupówkach spotkaliśmy też pana Józefa z Kościeliska.

- Chodzę teraz po Krupówkach i wrzucam do puszek. Orkiestra pomaga, więc i my musimy raz do roku pomóc Orkiestrze - powiedział. W Białce Tatrzańskiej pogoda dopisała i miłośnicy sportów zimowych spotkali się na stokach. Jak zdradzili wolontariusze „Gazecie Krakowskiej”, narciarze byli bardzo hojni.

Także na ulicach Nowego Sącza trudno było spotkać osobę, która nie miałaby przyklejonego do ubrania serduszka WOŚP. Czerwony symbol corocznej akcji rozdawało w sumie stu wolontariuszy. I to właśnie z potrzeby serca do ich puszek trafiały wciąż kolejne sumy.

- Co roku przychodzimy, żeby dołożyć swoją cegiełkę. Oby orkiestra grała jak najdłużej - powiedziała Małgorzata Szczurek, która wraz z mężem Szczepanem i córkami Martyną i Łucją wrzucały datki do puszki Wojciecha Dudczyka, przewodnika psów ratowniczych z OSP Grupy Ratownictwa Specjalistycznego z Nowego Sącza.

Wśród kwestujących spotkaliśmy również rodzinę Miksztalów z Nowego Sącza. Tomasz wraz z żoną Małgorzatą, córką Julią czwarty rok z rzędu zbierali datki do puszek. Drugi rok towarzyszyła im najmłodsza pociecha – syn Filip.

- Zaczęło się 28 lat temu. To był pierwszy rok mojej pracy w szkole. Z uczniami zbieraliśmy wówczas pieniądze do słoików z wyciętymi otworami w zakrętkach, bo puszek było niewiele. Później zawsze wrzucałem - opowiada Tomasz Miksztal. W ciągu 28 lat WOŚP zmieniał szpitale i ratował życia. Przekonała się o tym także i ich rodzina: - Nasz syn potrzebował pomocy. Leżał w szpitalu w Prokocimiu, a my widzieliśmy wiele sprzętu oznaczonego orkiestrowymi serduszkami. Teraz wszyscy razem kwestujemy.

W tym roku po raz pierwszy wolontariuszem został prezydent Nowego Sącza Ludomir Handzel. Jak sam podkreśla, wcześniej włączał się w akcje WOŚP, ale ograniczał się do wrzucania puszki. Kolacja z nim przeznaczona na licytacje została sprzedana za 5,5 tys. zł.

Długo można by wyliczać atrakcje zachęcające mieszkańców Tarnowa do wsparcia Orkiestry. Turniej szermierczy, mecze piłki koszykowej, konkursy i zabawy w hali sportowo-widowiskowej Pałacu Młodzieży, wreszcie - zawody kartingowe o Motoserce WOŚP 2020 to tylko niektóre imprezy wspierające wydarzenie. Dla Wielkiej Orkiestry po raz pierwszy zagrało Przedszkole nr 32 w Tarnowie.

Działająca tam Przedszkolna Grupa Teatralna przygotowała przedstawienie pt. „Pinokio”, a w rolę aktorów wcielili się nauczyciele placówki. W sumie w Tarnowie działały dwa sztaby WOŚP liczące ponad tysiąc wolontariuszy. Jeden z nich zlokalizowany w I LO, drugi - w szkole im. Szczepanika.

Natomiast w Dąbrowie Tarnowskiej działało 90 wolontariuszy. Tam główne wydarzenia odbywały się w Dąbrowskim Domu Kultury, gdzie na scenie pojawiły się grupy taneczne, wokalistki i młodzieżowe zespoły: Siemacha SPOT oraz „See You later”. Między występami trwała licytacja gadżetów. W aukcjach wystawiono rekordowo niemal 130 fantów. Członkowie dąbrowskiego sztabu nie kryli: w tym roku idą na rekord.

Wadowicki sztab Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy zorganizował w niedzielę I Marsz Psiaków o Wielkim Sercu, a w Oświęcimskim Centrum Kultury, w nawiązaniu do tegorocznego hasła „Wiatr w żagle", można było własnoręcznie zrobić żaglówkę z papieru. Tam też o godz. 15.30 odbył się wspólny występ kabaretu „Czarna Rękawiczka” i zespołu „Ballada” z Uniwersytetu Trzeciego Wieku pt. „Seniorzy łapią wiatr w żagle”.
Na ulicach miasta i gminy Oświęcim kwestowało ponad 170 wolontariuszy, w tym 10-letni Szymon Kruk i młodszy o trzy lata brat Remek. Chłopcy kwestują z mamą od małego.

- Od lat już sami maszerują, ludzie serdecznie ich przyjmują, niemal zawsze z komentarzem: „chłopaki, wam to wrzucę do puszki” - śmieje się Anna Kruk, mama chłopców. Spotkana w Oświęcimiu pani Ewa powiedziała:

- Mimo skromnej emerytury, zawsze dokładam swoją cegiełkę. Idąc do kościoła, wrzucam do puszki parę złotych każdemu napotkanemu wolontariuszowi. Orkiestra gra do końca świata i jeden dzień dłużej, a ja z nią.

Współpr. KOJ, ROB, ALF, PM, ŁB, MP
WIDEO: Finał WOŚP 2020 w Krakowie