Nowe wagony w PKP Intercity

Do zdarzenia doszło 4 marca 2021 r. około godziny 19.30 na ul. Piasta Kołodzieja na Przystanku Kleeberga linii tramwajowej 52. Leszek Kolebuk wysiadał z wagonika tramwaju, gdy drzwi przytrzasnęły mu lewą rękę. Mężczyzna chwilę biegł razem z odjeżdżającym pojazdem, ale w końcu wpadł pod koła.
Motorniczy nie zauważył uwięzionego przez moment pasażera i kontynuował jazdę. O tragedii poinformował go dopiero dyspozytor MPK.
Kolebuk w ciężkim stanie trafił do szpitala Rydygiera. Miał uraz wielonarządowy i przeszedł operację. Lekarze podjęli decyzje o amputacji nogi na poziomie podudzia prawego. Mężczyzn miał otwarte złamanie i już częściową amputację kończyny. Doznał też złamania palca lewej ręki, połamania drugiej nogi, trzech żeber i medycy musieli mu przyszyć skalp na głowie, bo miał ranę szarpaną ucha, a czaszka była częściowo odkryta. Do 3 maja 2021 r. był w szpitalu na oddziałach intensywnej terapii, ortopedii i chirurgii plastycznej.
- Wypadku nie pamiętam, ocknąłem się na szpitalnym łóżku- opowiadał w czwartek na rozprawie. Porusza się o kulach lub na wózku inwalidzkim.
Prawnicy w pozwie zauważają, że mężczyzna nie odzyskał i nie odzyska pełnej sprawności. Jest teraz nie zdolny do podjęcia pracy, zaraz po opuszczeniu szpitala wymagał całodobowej opieki, a teraz kilkugodzinnej przez pięć dniu w tygodniu.
W sprzątaniu, robieniu zakupów i załatwianiu codziennych spraw pomaga mu siostra. Wymaga też dożywotniej rehabilitacji.
- Przychodzi do mnie na dwie godziny pani z MOPS- nie krył Kolebuk. Do dziś odczuwa bóle fantomowe, po amputacji kończyny.
- Do czasu zakończenia trwającego procesu sądowego nie będę komentował tej sprawy - informuje Marek Gancarczyk, rzecznik prasowy MPK, gdy zapytaliśmy go choćby o specjalną instrukcję, która obowiązuje motorniczych, gdy ruszają z przystanku tramwajem po wymianie pasażerów. Chcieliśmy się dowiedzieć, czy motorniczy zastosował się do zawartych tam zaleceń.
Prokuratura Rejonowa w Nowej Hucie prowadziła sprawę wypadku, ale ją umorzyła uznając, że nikt nie ponosi winy. Powołany przez śledczych biegły do spraw rekonstrukcji wypadków stwierdził, że motorniczy mógł zauważyć postać przy tramwaju, jednak nie było możliwe, by dostrzegł przytrzaśniętą rękę pasażera.
Biegły przeprowadził eksperyment, który wskazał, że zamontowane czujniki zamontowane nie blokują rozruchu pojazdu, jeśli przeszkoda znajdująca się w drzwiach ma średnicę mniejszą niż 30 milimetrów. Prawnicy Kolebuka wskazują, że średnica obwodu jego ręki ma 45-47 mm, bo mężczyzna wykonywał zawód murarza i ma solidnie zbudowane ręce. Blokada drzwi powinna więc zadziałać, ale tak się nie stało, tramwaj ruszył.
Sędzia Dominika Wszołek Lech na wniosek strony pozwanej, czyli towarzystwa ubezpieczeniowego, zgodziła się na powołanie kolejnego biegłego do spraw rekonstrukcji wypadków i ma to być inna osoba niż ta, która opiniowała na polecenie prokuratury. Z tego powodu proces odroczono bez podania kolejnego terminu.