Odpowiedź na to pytanie pozostaje niestety bez odpowiedzi, gdyż tak na dobrą sprawę nie ma dobrych mechanizmów kontrolujących, jak pieniędzmi z jednego procenta gospodarują organizacje pozarządowe. Składają wprawdzie coroczne sprawozdania ministrowi pracy, ale to wyłącznie akt formalny - są zresztą liczne przykłady, że zbiórki organizują nawet te stowarzyszenia, które od kilku lat takiego sprawozdania nie napisały. Przykro to powiedzieć, ale przy wspaniałych, oddanych sprawie pomocy chorym, starym czy biednym, próbują się nieźle pożywić różni kombinatorzy. Jeśli więc system kontroli nie będzie bardziej restrykcyjny - bo czy można się zgodzić, że organizacja na pomoc wydaje niewielką część zebranych środków, a większość na reklamę oraz marketing zbiórki i zapewne na pensje dla pomysłodawców - Polacy zrażą się do włączania w szlachetne akcje.
Dawajmy więc swoje pieniądze - nawet gdyby to miało być kilka złotych - z rozwagą, tylko tym stowarzyszeniom, które znamy i którym ufamy. Popatrzmy na ich dzieło, ono więcej powie niż ministerialna kontrola.