Zwycięża Lassota
Niekwestionowanym zwycięzcą został, podobnie jak dwa lata temu, Józef Lassota z PO, startujący z Krakowa. Ma na swoim koncie imponującą liczbę wystąpień i interpelacji - w sumie ponad tysiąc. Opuścił zaś tylko 205 głosowań na ponad 6,2 tysiąca.
Kolejnym na liście, który również powtórzył swoje miejsce z poprzedniego rankingu, jest Józef Rojek z Tarnowa, Zjednoczona Prawica (ZP, jej posłowie startują ze wspólnej listy z PiS).
On z kolei ma ponad 1,3 tys. wystąpień i interpelacji.
- Jestem raczej aktywnym posłem, tak już mam we krwi. Praca posła przecież polega na tym, żeby zwracać uwagę na pewne kwestie. Kiedy mi się coś nie podoba, pytam - śmieje się Rojek. Ostatnio składał interpelacje dotyczące bezpieczeństwa energetycznego.
Poseł ten ma natomiast dużo, bo ponad 700 nieobecności podczas głosowań, stąd dopiero druga pozycja.
- To wszystko przez chorobę. Byłem wyłączony przez jakiś czas, ale staram się wszystko nadrabiać - mówi poseł ZP.
Na trzecim miejscu znalazła się Lidia Gądek (PO), startująca z Krakowa. Wysoką lokatę zapewniła jej zarówno duża aktywność, jak i mało nieobecności podczas głosowań.
- Jak widać, wszystko da się ze sobą pogodzić. Nie jestem posłem zawodowym, pracuję jako lekarz rodzinny średnio przez trzy tygodnie w miesiącu, a na czas dni sejmowych jadę do Warszawy - podkreśla.
Dlatego postulowała, żeby posłowie normalnie pracowali, a wtedy nie stracą kontaktu z ludźmi.- Ja ten kontakt mam i stąd moje czasem niezbyt pochlebne wypowiedzi na temat mojego własnego ministra zdrowia. Nie chodzi o konkretną osobę, tylko ja po prostu wady systemu odczuwam na co dzień - podkreśla Gądek. Dodaje, że jej wysoka aktywność to stary „nawyk samorządowca”.
Sztorc najsłabszy
Najmniej aktywnym posłem okazał się Andrzej Sztorc z PSL. Miał najwięcej nieobecności na głosowaniach: 913. I to go zepchnęło na najniższą lokatę. Dwa lata temu również był na dole stawki.
- Nieobecności wynikaja z tego, że w tej kadencji chorowałem na serce i długo byłem na zwolnieniu - mówi poseł.
Miał jednak niecałą setkę interpelacji i wystąpień. - Uważam, że to nie jest mało, podejmowałem inicjatywę zawsze, gdy uważałem, że sprawa tego wymaga. Interpelacje to dla mnie poważna sprawa, a nie zabawa - dodaje. Podkreśla, że był za to aktywny w wielu komisjach, m.in. ds. Unii Europejskiej i samorządowej.
Drugi od dołu jest Jarosław Gowin (Zjednoczona Prawica). Podobnie jak w poprzednim rankingu, jest na szarym końcu listy. Częściowym usprawiedliwieniem może być dla niego fakt, że podczas kadencji był ministrem sprawiedliwości
Michał Wojtkiewicz z PiS również nie wypadł najlepiej, choć miał bardzo dużo wypowiedzi i interpelacji (211):
- Nie byłem na głosowaniach, bo często wyjeżdżałem służbowo, w związku z pracami Sejmu. Natomiast zaliczyłem dużo wystąpień, m.in. w sprawie przywrócenia przypraw do barów mlecznych. Poza tym, mocno udzielałem się też w sprawach kolei w Małopolsce - dodaje poseł Wojtkiewicz.
Nasza metoda
Licząc punkty, opieraliśmy się na oficjalnych sejmowych statystykach. Dodaliśmy liczbę wystąpień oraz zapytań i interpelacji (po 1 pkt za każde). Przyznawaliśmy punkty za dodatkową aktywność (w tabelce rubryka „inne”: występowanie przed Trybunałem Konstytucyjnym (po 3 pkt.) i przewodniczenie komisji (10 pkt, 5 pkt dla wiceprzewodniczącego lub szefa podkomisji). Odjęliśmy liczbę nieobecności na głosowaniach.