Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory Samorządowe 2018. Andrzej Chronowski, polityczny emeryt przygląda się wyborom w Nowym Sączu

Janusz Bobrek
Janusz Bobrek
Swoją polityczną karierę Andrzej Chronowski ma już za sobą. Dziś wraz z żoną prowadzi trzy kantory, ale chętnie przyszedł na rozmowę do redakcji „Gazety Krakowskiej”
Swoją polityczną karierę Andrzej Chronowski ma już za sobą. Dziś wraz z żoną prowadzi trzy kantory, ale chętnie przyszedł na rozmowę do redakcji „Gazety Krakowskiej” Janusz Bobrek
Andrzej Chronowski, senator trzech kadencji i wicemarszałek senatu oraz minister skarbu, po nieudanych wyborach w 2005 roku wycofał się z życia politycznego. Dziś może bez nerwów przyglądać się wyborom na prezydenta Nowego Sącza.

Dzień dobry panie ministrze. Często jeszcze ludzie zwracają się tak do pana ?
Raczej nie. Więcej zostało takich określeń jak panie senatorze, marszałku. Ministerstwo Skarbu to był półroczny epizod w całej mojej działalności politycznej. Zresztą nie przywiązuję wagi do tytułów.

Jest pan już od wielu lat tylko obserwatorem sceny politycznej. Nie tęskni pan za tym światem?

Nie tęsknię i wszystkim to mówię. To był jakiś etap mojego życia te dwanaście lat, które zostawiłem w polityce. Przepracowałem je rzetelnie dla Polski i moi bliscy też tak uważają. Należało mi się trochę czasu dla siebie i moich bliskich, żony i synów. Teraz chodzimy razem po górach i sobie spokojnie pracujemy…

Nie żałuje pan, że przed laty zamienił zaszczytną funkcję wicemarszałka senatu na trudną wówczas rolę ministra skarbu?

To była kwestia odpowiedzialności. Jasne, że w sensie politycznym była to degradacja. Również gorsze uposażenie, ale jeśli ktoś odpowiedzialnie traktuje politykę, to nie patrzy na to na jakim stanowisku jest, tylko służy. Z wyższego stanowiska i idzie na niższe.

„Kurde Felek damy radę” - tak wtedy brzmiała pana maksyma.

To kiedyś rozpowszechnił redaktor Łukasz Winczura i może on powinien wyjaśnić.

Chciałbym, żeby pan spojrzał obiektywnym okiem na kampanię wyborczą w Nowym Sączu. Na początek spytam o to, czy śledził pan to, co ją poprzedziło, czyli walkę kandydatów na kandydata PiS do fotela prezydenta Nowego Sącza?
Przyglądałem się temu i powiem tak, że jestem trochę zdziwiony. Naszym posłom należałaby się lekka krytyka. W moich czasach, kiedy współpracowaliśmy z panem posłem Andrzejem Szkaradkiem czy posłami AWS-u, nie było możliwości, by nie uzgodnić jednego kandydata. Nie powinno się walki na dole przekładać na górę.

Padło na Iwonę Mularczyk. Zdziwiła pana taka decyzja prezesa Kaczyńskiego?
Trochę zdziwiła. Nie wiem czym się kierował Jarosław Kaczyński, pewnie to wie tylko on sam. Ja oczywiście, nic nie mam przeciwko pani Iwonie Mularczyk. Jednak w Nowym Sączu jeszcze nigdy kobieta nie była prezydentem.
Pan zdążył jeszcze się zapoznać z Kaczyńskim?

On lubi takie ryzyko?

Owszem mieliśmy okazję kilka razy się spotkać, ale dużo nie rozmawialiśmy o polityce. Bardziej znałem jego świętej pamięci brata prezydenta Lecha Kaczyńskiego, to z nim współpracowałem w ministerstwie. Mieliśmy różne trudne chwile, ale rozwiązywaliśmy problemy.

Mówił pan o zaskoczeniu kandydaturą Mularczyk…

Myślę, że jak wielu ludzi czy działaczy Prawa i Sprawiedliwości. Tu też środowisko było podzielone.

Siedmiu kandydatów walczy o ratusz. Kto z nich ma, pana zdaniem, największe szanse?

Trudno to ocenić, nie analizując wcześniej czy nie robiąc sondaży na bieżąco. Tym się niestety nie zajmuję. Ja mogę powiedzieć, że ze wszystkich kandydatów, a są znaczący i wszyscy mają szansę, zdecydowałem się poprzeć doktora Krzysztofa Głuca. Przede wszystkim z jednego względu - obserwowałem jego wprost tytaniczną pracę przy rozliczeniu pozyskanych przez Sądeckie Wodociągi największych w historii miasta środków unijnych. To sprawne rozliczenie to w głównej mierze jego zasługa. Jeśli chodzi o duże inwestycje, a są one bardzo potrzebne w naszym mieście, jako człowiek wiarygodny, Krzysztof Głuc poradzi sobie z nimi. Dlatego zdecydowałem się poprzeć.

Nikt chyba jeszcze o tym pana poparciu nie słyszał. Prosił o nie sam kandydat, czy może prezydent Ryszard Nowak?
To moja własna decyzja. Miałem ten zaszczyt, że byłem w radzie nadzorczej Sądeckich Wodociągów i obserwowałem, kiedy Głuc był wiceprezesem spółki. Tam był praktykiem i proszę mi wierzyć, to było bardzo trudne zadanie, żeby w ciągu dwóch lat rozliczyć tak duże środki unijne. To tytaniczna praca tego człowieka.

Mówi pan dużo dobrego o Głucu, to może też coś dobrego o innych kandydatach?
Nie powiem na temat innych kandydatów niczego złego. I to powinno wystarczyć.

A ktoś z tych kandydatów zabiegał o poparcie Andrzeja Chronowskiego?

Nie, ale siłą rzeczy coś o nich wiem, bo kilku z nich było kiedyś moimi pracownikami.

Był wśród nich Ludomir Handzel. Nie było mu bliżej do pańskiego poparcia?
Z jednej strony nie zabiegał o nie, z drugiej strony nasze drogi się rozeszły w 2001 roku po pracy w ministerstwie. Ludomir poszedł w świat dużego biznesu. Ja wtedy pozostałem w polityce i Parlamencie Europejskim. Nasze drogi się rozeszły.

A propos rozchodzenia się dróg spytam: odejście wspominanego już w naszej rozmowie Ryszarda Nowaka z PiS było dla pana zaskoczeniem?
Myślę, że to błąd Ryszarda Nowaka. Nie znam szczegółów tego jak to wyglądało od środka. Myślę, że zabrakło dobrej i uczciwej rozmowy prezydenta z posłami reprezentującymi nasz region.

Na koniec spytam o pana typy na drugą turę wyborów. Kto się w niej znajdzie?
Trudno jest to przewidzieć. Wszyscy kandydaci mają szansę, a wybory ludzi mogą nas zaskoczyć. A ja nie bawię się w rzeczy, które są patykiem na wodzie pisane.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska