Mauro Cantoro, gracz świetnej Wisły z pierwszej dekady XXI wieku, pięciokrotny mistrz Polski, ma dwóch synów. Tiago mając pięć lat złożył ślubowanie w piłkarskiej szkółce Wisły. Jego trenerami przy Reymonta byli Stanisław Chemicz i Krystian Pać. "Syn idzie w ślady ojca" - przepowiadał w tytule "Dziennik Polski" po rozegranym w hali Wisły turnieju z okazji Dnia Niepodległości w listopadzie 2008 roku. Siedmioletni Tiago został wybrany wtedy najlepszym graczem imprezy.
Dziś 23-latek żyje w Peru. Bo cała rodzina Cantoro osiadła w tym kraju, mieszka od dziesięciu lat. Tiago jako młody piłkarz rozwijał się w klubie Universitario de Deportes Lima, wielkim klubie, w którym sukcesy odnosił jego ojciec. Tiago w pierwszym zespole miał piękny debiut, bo strzelił zwycięską bramkę, to był wrzesień 2021 roku, jednak kariery tam nie zrobił.
W peruwiańskiej ekstraklasie zadebiutował półtora roku wcześniej, w barwach klubu, do którego był wypożyczony. A pod koniec 2020 roku przyjął peruwiańskie obywatelstwo. W swoich zespołach nie musi więc walczyć o skład w ramach limitu dla cudzoziemców, ale to nie oznacza, że łatwo przebić mu się do gry.
W 2023 roku Tiago Cantoro był zawodnikiem Cusco FC. W klubie z miasta Inków wychowanek Wisły wystąpił w 21 meczach, przy czym były to w większości występy krótkie - kilkunasto-, kilkominutowe. Cantoro strzelił trzy bramki. W drugiej połowie roku grał mało.
A zatem - nowe wyzwanie, nowy zespół. Znów wysoko, bo ok. 2700 m n.p.m. Tiago podpisał umowę na rok z Universidad Tecnica de Cajamarca (UTC). To też ekipa z peruwiańskiej ekstraklasy. Sezon rozpocznie się pod koniec stycznia.
Dodajmy, że w ślady ojca nie poszedł drugi syn Mauro Cantoro, Mauro junior. On jest pasjonatem samochodów, pasjonatem marki BMW - i w związku z jazdą swoim białym BMW przebił się na początku października do peruwiańskich serwisów informacyjnych... Spowodował w Limie wypadek, w którym kilka osób zostało lekko rannych. Jechał za szybko.
