https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wygrana, która nie może uśpić czujności w Wiśle Kraków

Bartosz Karcz
Anna Kaczmarz
Wisła Kraków w piątek pokazała, że potrafi ogrywać nie tylko drużyny o mniejszym potencjale, ale też te z samego czuba tabeli I ligi. Wygrana 2:0 z Bruk-Betem Termalicą pokazuje, że „Biała Gwiazda” ma duży potencjał.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Nie może jednak to zwycięstwo uśpić czujności przy ul. Reymonta i stworzyć przekonania, że teraz wszystkie mecze dla Wisły będę już lekkie, łatwe i przyjemne, a punkty będą same się dopisywać.

Na pewno z krakowskiej perspektywy musi cieszyć styl, w jakim Wisła to zwycięstwo odniosła. Jeśli nawet rywale mówią wprost, że nie byli w stanie nic z krakowskim zespołem zrobić, to ma to swoją wymowę. A w takim właśnie duchu wypowiadał się przecież choćby trener Bruk-Betu Termaliki Marcin Brosz. Zapytany po końcowym gwizdku przez jednego z dziennikarzy dlaczego jego zespół nie zrobił więcej po stracie pierwszej bramki, dlaczego nie spróbował mocniej sprawdzić Wisły, Brosz odparł: - Chcieć to jedno, ale nie byliśmy się w stanie przebić... Po bramce wprowadziliśmy grę na trójkę napastników, bo wprowadziliśmy Kubę Wróbla. Były znamiona, że zaczynamy coś budować, ale one były bardzo szybko przerywane i zamiast zrobić krok do przodu, to często musieliśmy wracać pod nasze pole karne.

Dodał też: - Chcieliśmy grać inaczej, chcieliśmy narzucić swój sposób gry, ale tutaj przeciwnik nam się przeciwstawił. Przerywał od samego początku budowanie naszych akcji.

To ostatnie zaczyna być charakterystyczne dla obecnej Wisły, czyli wysoki odbiór piłki. Przynosi to podwójną korzyść. Bo z jednej strony rywal nie może stworzyć zagrożenia, a z drugiej to „Biała Gwiazda” szybko przedostaje się po takim odbiorze pod bramkę przeciwnika i stwarza sobie sytuacje. Jeśli stanie się to elementem stałym w kolejnych meczach Wisły, to jest szansa, że będzie ona po prostu wygrywać regularnie.

Nie byłoby jednak tego, gdyby nie bardzo dobre przygotowanie fizyczne drużyny, które widać gołym okiem. Na początku sezonu, gdy wiślakom przychodziło grać co trzy dni, nie było prostym błyszczeć w europejskich pucharach i w lidze. Teraz, gdy jest nieco więcej czasu na spokojny trening, wiślacy zaczynają zbierać owoce swoich letnich doświadczeń w Europie.

- Dobrze się czujemy, widać to z meczu na mecz. Widać też po naszych bramkach w końcówkach. Bo gdy przeciwnik ma już problemy, my podkręcamy tempo. Dobrze to wygląda, ale tonowałbym nastroje, bo to są tylko trzy punkty, a my musimy dalej gonić. Od następnego dnia robota i trzeba skupić się na następnym meczu - mówił po końcowym gwizdku dla klubowych mediów jeden z bohaterów spotkania z Bruk-Betem Łukasz Zwoliński.

A ten kolejny mecz już we wtorek w Łęcznej z Górnikiem. I będzie to pierwsza z trzech okazji, żeby gdy reszta nie będzie grała, Wisła odrabiając zaległości w liczbie rozegranych meczów, odrobić będzie mogła również też część strat do czołówki.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

od 7 lat
Wideo

Magazyn GOL 24 - podsumowanie kolejki Ekstraklasy

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska