Kierowcy, który śmiertelnie potrącił na pasach na ul. Balickiej prof. Vetulaniego 33-letni przedsiębiorca Iwo P. nie przyznaje się do winy. W chwili zdarzenia był trzeźwy, wezwał pogotowie i udzielił pomocy rannemu.
- Mam zastrzeżenia do aktu oskarżenia i opinii biegłego dotyczącej wypadku - mówił na sali rozpraw podczas rozpoczęcia procesu. Przeprosił rodzinę prof. Vetulaniego, ale nie krył, że ta sprawa to także i jego osobista tragedia.
Od 15 lat jest kierowcą, nigdy nie był sprawcą wypadku. Tę trasę pokonywał kilka razy w miesiącu.
Z opinii biegłego do spraw rekonstrukcji wypadków obaj uczestnicy ruchu przyczynili się do zaistnienia zdarzenia.
Prof. Vetulani przyczynił się w sposób bezpośredni do zdarzenia, bo wszedł na pasy bez uwzględnienia rzeczywistej prędkości zbliżającego się i oświetlonego auta.
Z kolei kierowca przekroczył dopuszczalną prędkość 50 km i poruszał się około 65 km na godzinę. Tym samym ograniczył sobie możliwość skutecznego manewru i przepuszczenia pieszego.
Zdaniem biegłego kierowca mógłby uniknąć potrącenia pieszego, gdyby jechał z dopuszczalną prędkością 50 km na godzinę. Musiałby jednak, jak to określił biegły, hamować w sposób ekstremalny. W sytuacji,w której się znalazł kierowca, jego zdaniem, zareagował prawidłowo na widok pieszego na pasach, odbił kierownicą w lewo i podjął manewr hamowania.
Na wniosek obrony Iwo P. sąd podejmie decyzję czy powołać innego biegłego, bo okazało się, że dotychczasowy ekspert nie dostrzegł na zapisie z monitoringu momentu potrącenia profesora. Ten moment był już jednak widoczny dla policjantów, obrońcy i sądu, który nawet wcześniej zlecił poprawę jakości nagrania, by mieć lepszy obraz sytuacji i zachowania się pieszego na przejściu.
Oskarżonemu grozi do 8 lat więzienia. Odpowiada z wolnej stopy. Rozprawę odroczono do lutego br.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Jak się zachować w przypadku kolizji, a jak w czasie wypadku? - rady policjanta
Autor: Joanna Urbaniec, Gazeta Krakowska