Do wypadku doszło 12 marca. Na skutek silnego podmuchy wiatru drewniana brama powitalna przewróciła się i zabiła na miejscu 70-letnią kobietę. W ciężkim stanie do szpitala trafił jej 7-letni wnuczek. Dziecko zmarło kilka dni później.
Sprawę wypadku bada prokuratura rejonowa w Zakopanem, a także Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Zakopanem. Na razie postępowanie jest w sprawie, a nie przeciwko komuś. Śledczy szukają osób, które były odpowiedzialne za utrzymywanie bramy. - Dla nas mniejsze znaczenia ma, na czyim gruncie ona stała, choć to już wiemy - mówi prowadzący sprawę prokurator Rafał Porębski. - Istotne dla nas jest kto odpowiadał za utrzymanie tej konstrukcji.
Brama była oświetlona. To pozwoliło śledczym ustalić, skąd pochodził prąd i kto za niego płacił. Według wstępnych ustaleń powiązana ona byłą z miejscowym hotelem. Teraz śledczy sprawdzają, kto z obsługi hotelu był odpowiedzialny za utrzymanie bramy.
Ponadto analizowane są nagrania z dwóch kamer monitoringu. Zostały one wysłane do Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie, gdzie mają one zostać gruntownie sprawdzone.
Prokuratura zleciła ponadto opinię biegłego z zakresu budownictwa, a także opinię z instytutu IMGW ws. siły wiatru z 12 marca. Jak dotąd żadna z opinii nie dotarła. Śledczy czekają także na wyniki sekcji zwłok ofiar z Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie.
Według Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego, który również analizuje sprawę wypadku, brama została postawiona niezgodnie ze sztuką budowlaną. Nie zastosowano izolacji drewnianych słupów bramy zakotwiczonych w betonowym cokole. W efekcie były one narażone na warunki atmosferyczne. Drewno zbutwiało.
O wypadki pisaliśmy tutaj:
Wypadek w Białce Tatrzańskiej: 70-letnia kobieta nie żyje, 7-latek walczy o życie
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Jak pomóc osobie, która straciła przytomność?
Autor: Dzień Dobry TVN, x-news