- Już dwa tygodnie mija od śmierci Dorotki, a my nadal nie wiemy, czy ktoś odpowie za jej śmierć - mówi pani Kazimiera, babcia zmarłej 28-latki.
Dorota z partnerem i córeczką mieszkali razem z babcią i tatą Doroty panem Józefem w niewielkim Sienicznie koło Olkusza.
Helikopter lądował na DK 94
Do wypadku doszło przed godz. 13. Dorota do głównej drogi przez wieś miała ok. 100 metrów. Babcia i jej tata nie wiedzieli, że tak blisko od ich domu, rozgrywa się dramat. Dopiero po jakimś czasie, ktoś dał im znać.
- Wybiegłem jak stałem - opowiada pan Józef. Na drodze był wstrzymany ruch. Pan Józef był w szoku. Niewiele z tego pamięta.
Jak mówi widział kilku policjantów, kogoś - nie wie, czy kobietę czy mężczyznę - na tylnym siedzeniu radiowozu. Na miejscu była karetka. Nie pozwolono mu podejść bliżej. Ruszył w stronę szkoły, by odebrać wnuczkę. Dopiero, jak wracali, zdał sobie sprawę, jak poważny był wypadek - lądował helikopter.
Podprowadził Maję na górkę pod dom i znów pobiegł na drogę. Patrzył, jak śmigłowiec startuje z jego córką na pokładzie.
Niedługo po wypadku pan Józef był w Prokuraturze Rejonowej w Olkuszu, by dowiedzieć się, co się stało.
- Prokurator powiedział mi wtedy, że wypadek spowodował mężczyzna - zapewnia ojciec zmarłej. - Niedawno byłem drugi raz i powiedział, że to kobieta zabiła mi córkę. Co oni ukrywają? - pyta załamany.
Szukają świadków tragicznego wypadku w Sienicznie
Partner Doroty, gdy próbował się dowiedzieć czegoś oficjalnie usłyszał, że jest osobą obcą i nie udzielą mu żadnych informacji. Na własną rękę próbuje ustalić, co się wówczas wydarzyło i kto prowadził auto. Szuka świadków zdarzenia z 28 listopada. Prosi wszystkich, którzy przez Sieniczno przejeżdżali ok. godz. 12.45 do 12.50 o nagrania z kamerek samochodowych.
Fakty o wypadku
Doszło to niego 28 listopada w pochmurny, ale nie mroźny dzień. Samochód, który uderzył w Dorotę to kia. Jechał w stronę Krakowa. Po uderzeniu ciało 28-latki zostało odrzucone na kilka - kilkanaście metrów na jezdnię.
Według policyjnych informacji do wypadku doszło dokładnie o godzinie 12.47. Sprawczynią jest 56-letnia kobieta, która z nieustalonych przyczyn zjechała z drogi. Na miejscu miała wykonane badanie trzeźwości, które nie wykazało obecności alkoholu w wydychanym powietrzu. Policjanci ponadto pobrali kierującej krew w celu wykonania badań na obecność alkoholu lub substancji odurzających.
W sprawie wypadku śledztwo wszczęła Prokuratura Rejonowa w Olkuszu.
- Z poczynionych na miejscu zdarzenia ustaleń wynika, że kierująca samochodem osobowym utraciła panowanie nad pojazdem, wpadła w poślizg i potrąciła poruszającą się poboczem pieszą. Z pozyskanych informacji ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie wynika, że piesza doznała licznych urazów, w tym mózgu, w wyniku których zmarła - informuje Oliwia Bożek-Michalec, Rzecznik Prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Kim była kierująca?
"Gazecie Krakowskiej" udało się ustalić, że za kierownicą samochodu, który uderzył w Dorotę siedziała prokuratorka, ale nie z Olkusza, jak pierwotnie napisaliśmy. Gdy na miejsce przyjechali pierwsi policjanci mieli usłyszeć, że szukała telefonu.
Prokuratura Okręgowa w Krakowie nie odpowiedziała na pytanie, jak zdarzenie tłumaczyła pani prokurator ani nie zaprzeczyła, że to faktycznie prokuratorka spowodowała wypadek.
- Obecnie w sprawie gromadzony jest materiał dowodowy. Do chwili obecnej w sprawie nie przedstawiono nikomu zarzutów - dodała jedynie rzeczniczka prokuratury okręgowej.
Jako dowód rzeczowy prokuratura zatrzymała telefon kierującej.
Aktualizacja
Śledztwo przejęła już Prokuratura Okręgowa w Krakowie. Za kierownicą samochodu, gdy doszło do wypadku nie siedziała prokurator związana z miejscową prokuraturą.
- Co powstanie na placu po dworcu w Olkuszu? Budynek spłonął w wielkim pożarze
- Gigantyczne oszustwo! Chciał zainwestować, stracił ponad 600 tysięcy złotych
- Koncert Skolima w Wolbromiu. Rozbujał publiczność swoimi piosenkami
- Jak wypadły atrakcje z powiatu olkuskiego w Turystycznych Skarbach Małopolski 2024?
