https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wypadek w Sienicznie. Dorota została potrącona przez samochód, gdy szła po córkę do szkoły. Zmarła dzień później. Kto był sprawcą wypadku?

Małgorzata Gleń
Pogrzeb Doroty odbył się 6 grudnia
Pogrzeb Doroty odbył się 6 grudnia Paweł Mocny
Dorota Bejgier miała do przejścia jakieś 70 metrów poboczem ruchliwej DK 94 w Sienicznie koło Olkusza, by dojść do chodnika. Szła po córeczkę do szkoły. Jest tam szerokie, prawie dwumetrowe pobocze, a droga jest prosta. Dorota jednak nigdzie nie doszła. Uderzył w nią samochód. Próbowano ją ratować, śmigłowcem została odwieziona do szpitala w Krakowie. Obrażenia były jednak zbyt rozległe. Zmarła dzień później, 29 listopada. Bliscy nie mają wielu informacji na temat śledztwa, dziennikarzom "Gazety Krakowskiej" udało się ustalić, że sprawcą wypadku jest prokuratorka.

- Już dwa tygodnie mija od śmierci Dorotki, a my nadal nie wiemy, czy ktoś odpowie za jej śmierć - mówi pani Kazimiera, babcia zmarłej 28-latki.

Dorota z partnerem i córeczką mieszkali razem z babcią i tatą Doroty panem Józefem w niewielkim Sienicznie koło Olkusza.

Helikopter lądował na DK 94

Do wypadku doszło przed godz. 13. Dorota do głównej drogi przez wieś miała ok. 100 metrów. Babcia i jej tata nie wiedzieli, że tak blisko od ich domu, rozgrywa się dramat. Dopiero po jakimś czasie, ktoś dał im znać.

- Wybiegłem jak stałem - opowiada pan Józef. Na drodze był wstrzymany ruch. Pan Józef był w szoku. Niewiele z tego pamięta.

Jak mówi widział kilku policjantów, kogoś - nie wie, czy kobietę czy mężczyznę - na tylnym siedzeniu radiowozu. Na miejscu była karetka. Nie pozwolono mu podejść bliżej. Ruszył w stronę szkoły, by odebrać wnuczkę. Dopiero, jak wracali, zdał sobie sprawę, jak poważny był wypadek - lądował helikopter.

Podprowadził Maję na górkę pod dom i znów pobiegł na drogę. Patrzył, jak śmigłowiec startuje z jego córką na pokładzie.

Niedługo po wypadku pan Józef był w Prokuraturze Rejonowej w Olkuszu, by dowiedzieć się, co się stało.

- Prokurator powiedział mi wtedy, że wypadek spowodował mężczyzna - zapewnia ojciec zmarłej. - Niedawno byłem drugi raz i powiedział, że to kobieta zabiła mi córkę. Co oni ukrywają? - pyta załamany.

Szukają świadków tragicznego wypadku w Sienicznie

Partner Doroty, gdy próbował się dowiedzieć czegoś oficjalnie usłyszał, że jest osobą obcą i nie udzielą mu żadnych informacji. Na własną rękę próbuje ustalić, co się wówczas wydarzyło i kto prowadził auto. Szuka świadków zdarzenia z 28 listopada. Prosi wszystkich, którzy przez Sieniczno przejeżdżali ok. godz. 12.45 do 12.50 o nagrania z kamerek samochodowych.

Fakty o wypadku

Doszło to niego 28 listopada w pochmurny, ale nie mroźny dzień. Samochód, który uderzył w Dorotę to kia. Jechał w stronę Krakowa. Po uderzeniu ciało 28-latki zostało odrzucone na kilka - kilkanaście metrów na jezdnię.

Według policyjnych informacji do wypadku doszło dokładnie o godzinie 12.47. Sprawczynią jest 56-letnia kobieta, która z nieustalonych przyczyn zjechała z drogi. Na miejscu miała wykonane badanie trzeźwości, które nie wykazało obecności alkoholu w wydychanym powietrzu. Policjanci ponadto pobrali kierującej krew w celu wykonania badań na obecność alkoholu lub substancji odurzających.

W sprawie wypadku śledztwo wszczęła Prokuratura Rejonowa w Olkuszu.

- Z poczynionych na miejscu zdarzenia ustaleń wynika, że kierująca samochodem osobowym utraciła panowanie nad pojazdem, wpadła w poślizg i potrąciła poruszającą się poboczem pieszą. Z pozyskanych informacji ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie wynika, że piesza doznała licznych urazów, w tym mózgu, w wyniku których zmarła - informuje Oliwia Bożek-Michalec, Rzecznik Prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

Kim była kierująca?

"Gazecie Krakowskiej" udało się ustalić, że za kierownicą samochodu, który uderzył w Dorotę siedziała prokuratorka, ale nie z Olkusza, jak pierwotnie napisaliśmy. Gdy na miejsce przyjechali pierwsi policjanci mieli usłyszeć, że szukała telefonu.

Prokuratura Okręgowa w Krakowie nie odpowiedziała na pytanie, jak zdarzenie tłumaczyła pani prokurator ani nie zaprzeczyła, że to faktycznie prokuratorka spowodowała wypadek.

- Obecnie w sprawie gromadzony jest materiał dowodowy. Do chwili obecnej w sprawie nie przedstawiono nikomu zarzutów - dodała jedynie rzeczniczka prokuratury okręgowej.

Jako dowód rzeczowy prokuratura zatrzymała telefon kierującej.

Aktualizacja

Śledztwo przejęła już Prokuratura Okręgowa w Krakowie. Za kierownicą samochodu, gdy doszło do wypadku nie siedziała prokurator związana z miejscową prokuraturą.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska