Najciekawsze w książce Chlasty jest tło wydarzeń. Nieczęsto się bowiem zdarza, że grupie młodych ludzi powierza się zadanie stworzenia pierwszej w niekomunistycznej Polsce służby specjalnej. Poszli do niej niedawni pacyfiści, anarchiści, poeci, którym przyszło stawić czoło esbeckiemu establishmentowi i jego reakcji. Przekuć 25-tysięczny aparat represji w służbę, która powinna zmieścić się w ramach demokracji, to zadanie, które warte jest książki.
Bohaterami "Czterech" są Wojciech Brochwicz, Konstanty Miodowicz, Piotr Niemczyk i Bartłomiej Sienkiewicz, którzy spowiadają się Chlaście z szoku, jaki przeżyli wkraczając w mury, gdzie unosił się klimat PRL-u. Obok nich bohaterami są też ludzie, którzy ich tam posłali - premier Tadeusz Mazowiecki i Krzysztof Kozłowski, szef MSW. Nie doczekali premiery książki, podobnie jak nie doczekał jej Konstanty Miodowicz, który zmarł w sierpniu 2013 roku.
Historie "Czterech" są do pewnego momentu życiorysami przedstawicieli pokolenia polskiej opozycji. Wejście w struktury państwa zmieniło ich życiorysy diametralnie. Czasami ich opinie czyta się z prawdziwym zdumieniem: Sienkiewicz za mistrza i największego myśliciela XIX wieku wciąż uważa Kropotkina. Brochwicz wciąż ma żal, że Piotr Naimski wyrzucił go z kontrwywiadu, a Niemczyk snuje analogie między publicystyką braci Mackiewiczów a teraźniejszą Polską.
A w tle ich opowieści przewija się sporo wątków, m.in. szafy pułkownika Lesiaka i sprawy Olina, czuć dym z palonych teczek i histerię mediów w związku z listą Macierewicza. Wszystko to podane w zgrabny sposób, dzięki czemu kombatanckie wyznania bohaterów nabierają patyny wiarygodności.
Co robią dziś? Niemczyk zajmuje się doradztwem w zakresie spraw bezpieczeństwa i wywiadu konkurencyjnego, Brochwicz ma kancelarię adwokacką, ale najciekawiej jest u Sienkiewicza: prócz kierowania MSW koordynuje też działalność polskich służb specjalnych.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+