- Interesują mnie mentalne konsekwencje upadku komunizmu w Polsce, a później globalnego kryzysu ekonomicznego w 2008 roku. Rodzice karmią cię amerykańskim snem, po czym widzisz ich zmęczone twarze. Przed chwilą mieliśmy COVID, ciemność, wszystko postawione na głowie. To zostawia ślad. Mniej rzeczy bierzemy za pewne, przyglądamy się rzeczywistości dużo ostrożniej. Brak zaufania do prostych odpowiedzi przekłada się też na wiarę: chciałbym wierzyć w Boga, czasami mówię, że wierzę, ale jednocześnie czuję, że to tylko ucieczka - mówi Tadeusz Pyrczak, reżyser przedstawienia.
"Szczęśliwy Syzyf" to opowieść o trójce młodych dorosłych, którzy utknęli w martwym punkcie swojego życia. Każdy dzień zdaje się powtarzać w niekończącej się pętli rutyny i marazmu, gdzie nadużycia hedonistycznych przyjemności mieszają się z głęboką anhedonią. Bohaterowie próbują zagłuszyć egzystencjalny niepokój za pomocą powierzchownych rozrywek, lecz ich świat zaczyna się kruszyć, gdy pojawia się ktoś nowy, zmieniając dynamikę relacji.
Spektakl inspirowany jest „Mitem Syzyfa” Alberta Camusa, który w wersji Pyrczaka staje się punktem wyjścia do refleksji nad absurdem codziennej egzystencji.
Tadeusz Pyrczak był asystentem reżyserów takich jak Luk Perceval („Pewnego długiego dnia”, Narodowy Teatr Stary w Krakowie), Maja Kleczewska („Dziady”, Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie), czy Krzysztof Garbaczewski („Sen nocy letniej”, Narodowy Stary Teatr w Krakowie). Poza reżyserią zajmuje się również dramaturgią, wideo i reżyserią świateł. Współpracował jako autor oprawy wizualnej tras koncertowych z raperami takimi jak asthma, czy krakowską grupą Ćpaj Stajl.
