Wystarczy dwa – trzy dni opadów deszczu, by w piwnicach i garażu pod domem Tadeusza Pieli z Laskowej (gm. Zator) wypłynęła spod ziemi woda. Po ulewach w ubiegłym tygodniu przez cztery dni musiał korzystać z pompy. Podobne sytuacje są właściwie w każdej gminie w powiatach oświęcimskim i wadowickim, a powodem z reguły są zasypane i niedrożne rowy melioracyjne.
– Nasze problemy zaczęły się kilkanaście lat temu od zasypania przez jednego z sąsiadów rowu odprowadzającego deszczówkę spływającą z pobliskich wzgórz. Rury, które wkopał w ziemię, są niewystarczające – tłumaczy Tadeusz Piela. Do tego doszły źle wykonane drenaże przez innych sąsiadów i w efekcie po ulewach w stronę jego domu płynie z góry prawdziwa rzeka. Zawsze więc z niepokojem śledzi prognozy. Co najmniej dwa razy w roku w piwnicach i w garażu pojawia się mały staw. Bywa, jak ostatnio, że woda sięga 30 centymetrów.
Przyjeżdżają komisje i nic
Mężczyzna obawia się, że jeśli ta sytuacja się nie zmieni, to w końcu mogą nie wytrzymać fundamenty podtapianego regularnie domu.
Tadeusz Piela od ponad 10 lat zwraca się ze swoim problemem do różnych urzędów i instytucji. Przyjeżdżają kolejne komisje i nic z tego nie wynika.
Przedstawiciele Związku Spółek Wodnych w Oświęcimiu poradzili mu, żeby zrobił sobie drenaż. – Powiedziałem im, że już mam i problem leży, gdzie indziej – denerwuje się pan Tadeusz. Pisma w tej sprawie słał również do Urzędu Miejskiego w Zatorze. – Przez lata nic to nie dawało. Ostatnio dopiero sprawą bliżej zainteresował się obecny burmistrz – dodaje. Urząd przekazał dotację w wysokości 20 tys. zł na rozwiązanie dwóch takich problemów w gminie, w tym mieszkańca Laskowej.
– Do końca listopada ZSW ma wykonać specjalne obejście, które pozwoli odprowadzać spływającą z góry wodę do pobliskiego potoku Młynówka – mówi Mariusz Makuch, burmistrz Zatora . Tadeusz Piela liczy, że to pomoże.
Właścicieli jest wielu
W podobnej sytuacji jest Stanisław Wawro z Broszkowic (gm. Oświęcim), który także walczy z wodą w domu przy każdym wyższym stanie Soły. Jak mówi, problemy zaczęły się w połowie lat 90, gdy zaczęto zasypywać łupkami z kopalni naturalny zbiornik, w którym gromadziły się wody opadowe z okolicy. Woda przy deszczach zalewa też piwnice klasztoru w Harmężach.
Za stan rowów melioracyjnych odpowiadają różne instytucje, m.in. gminy, spółki wodne, a w Harmężach np. była Kompania Węglowa.
WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 6. Co to jest łapsztos?
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
>>> Zobacz inne odcinki MÓWIMY PO KRAKOSKU