Każdy z katamaranów miał swojego kapitana, Pierwszym z nich dowodził starszy Bractwa Kurkowego Henryk Kuśnierz, drugim podstarszy Kazimierz Loranc, trzecim król Okręgu Krakowskiego Bractw Kurkowych Jan Dziura Bartkiewicz.
Załogi płynęły indywidualnie, spotykały się tylko wieczorem w marinach w poszczególnych portach. W pamięci uczestników pozostanie wiele wspaniałych chwil i przeżyć.
Niezwykłym doznaniem była poranna msza święta odprawiona na morzu na pokładzie jednego z jachtów. Wśród uczestników rejsu byli bowiem duchowni: ojciec Leon Pokorski (ofm), były marszałek Bractwa Kurkowego, oraz ks. Ryszard Honkisz, proboszcz parafii w Więcławicach.
Trasa rejsu wiodła od Lerska przez Vasiliki, Fiskardo, Sami, Vathy, Kalamos do Lerkas.
- W krakowskim Bractwie Kurkowym jest spora ilość żeglarzy - mówi Kazimierz Loranc, inicjator morskich wypraw i od 10 lat komandor rejsów.
- Mamy kilku braci z uprawnieniami sterników morskich, którzy samodzielnie mogą prowadzić jachty. Są wśród nich m.in. Jerzy Kuzak, Aleksander Adamski, Grzegorz Adamski, Marian Demel i Michał Niezabitowski. Ja także razem z ks. Ryszardem Honkiszem mamy odpowiednie papiery, jesteśmy członkami Jacht Klubu Żywieckiego. Zawsze jednak wynajmujemy zawodowych skiperów, sami pracujemy jako pierwsi oficerowie.
Po pierwsze dlatego, że jednak dla prowadzenia wielkich katamaranów trzeba wprawy i doświadczenia, po drugie w portach szczególnie w wakacje jest spory tłok, więc trzeba bardzo uważać. Dla nas to ma być wypoczynek i radość po całorocznej pracy.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Barometr Bartusia
Źródło: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto