Czytaj także: Kamienice na Małym Rynku na sprzedaż. Chętnych brak!
Od 15 lat Yoram Gross każdego roku odwiedza Polskę i robi to z wielkim sentymentem. Ale nie zawsze tak było. Jak mówi syn artysty, kompozytor Guy Gross - Przez wiele lat nie chciał przyjeżdżać do Polski, co jest zrozumiałe zważywszy na to, przez co tutaj przeszedł. Musiało minąć sporo czasu, żeby chciał wrócić. Wraca, żeby powiedzieć sobie i innym "Mogę się tu czuć swobodnie. Tu dorastałem i znowu mogę tutaj być". Dzisiaj uwielbia być w Polsce także dlatego, że może mówić ojczystym językiem i wszyscy rozumieją jego dowcipy.
- Ojciec próbował opowiadać o swojej historii. Ja jednak więcej o tamtych czasach dowiedziałem się w szkole, kiedy uczyliśmy się o holocauście. Wtedy zrozumiałem, przez co on przeszedł. I wtedy to ja zacząłem zadawać pytania. Wydaje mi się, że ojciec chciał nas uchronić przed swoją tragedią - dodaje Guy.
Jerzy Gross urodził się w 1926 roku w Krakowie, jako najmłodsze dziecko Jakuba Grossa i Sary, z domu Szarf. Jego rodzice byli właścicielami dwóch ekskluzywnych sklepów z porcelaną przy Rynku. 13-letni Jurek nie doczekał swej bar micwy, bo wybuchła wojna. Ojciec z najstarszym synem Józkiem uciekli na Ukrainę. Jakub Gross zginął w pogromie w Sarnach. Józef trafił do armii Andersa i służył w RAF-ie.
Jurek z matką, siostrą Klarą i bratem Natanem, ukrywali się początkowo w Krakowie, potem we wsi Grębałów. W końcu, jak wielu innych, trafili do krakowskiego getta. Stojąc dziś na dawnym pl. Zgody, Yoram z dumą opowiada wnukom, jak po przekupieniu strażnika stąd uciekli. Ta historia i obecne wokół puste krzesła robią na dzieciach wielkie wrażenie.
Rodzinie Grossów udało się w końcu zdobyć aryjskie papiery. Jurek był odtąd uczniem, Marianem Wiśniewskim, Natan - Franciszkiem Grymkiem, pomocnikiem szewskim. Wyjechali do Warszawy. - Naszym zajęciem było ukrywanie się - mówi Yoram Gross w bardzo emocjonującym momencie filmu. - Mieliśmy przyjaciół Żydów, mieliśmy przyjaciół nie Żydów, ale nie mówiło się im, że jesteśmy Żydami - wyznaje. Gross wyliczył, że podczas okupacji ukrywali się w 71 miejscach. Jego matka przeżyła Auschwitz. Z obozu do Krakowa wróciła pieszo.
Warszawskie losy zetknęły nieświadomego wtedy chłopca z członkami Żegoty, Stefanem Zgrzembskim i Ireną Sendler oraz z Jerzym Gołońskim - organizatorem Szarych Szeregów w Otwocku. Tuż po wojnie poznał także Władysława Szpilmana, dla którego grał na organkach w dopiero co uruchomionym Polskim Radiu na Pradze.
Decyzję o opuszczeniu kraju podjął w 1950 roku, po tym jak służby bezpieczeństwa PRL urządziły w jego mieszkaniu rewizję. W Izraelu nazwano go Yoram. Odtąd używa dwojga imion. Pracował jako operator kroniki filmowej. Ale swoją twórczością chciał też opowiadać o miłości. Zaczął więc realizować filmy eksperymentalne. Wówczas to odkrył , że możliwe jest robienie filmów bez pieniędzy.
Pierwszą większą produkcją był "Józef Marzyciel" - kukiełkowa realizacja biblijnej opowieści. Zdobyła ona uznanie Ministerstwa Kultury. Dzięki temu filmowi Yoram reprezentował Izrael na festiwalu w Cannes. Aż do pojawienia się "Walca z Baszirem", film Grossa był jedyną pokazywaną tam izraelską animowaną fabułą.
Mniej szczęśliwie układało się jego życie rodzinne. W Izraelu zmarła jego matka, a także żona Alina. Sandrę, drugą żonę, poznał w pracy. Malarka pracowała przy jego animacjach. Kiedy ich syn Guy miał 2 lata, wybuchła wojna sześciodniowa. Gross chciał uchronić go przed wojennymi doświadczeniami. W 1968 roku wyjechali do Australii. Zamieszkali w Sydney i kontynuowali pracę nad animacjami.
Do jego najbardziej znanych filmów należą: "Dorotka i Kangur", "Blinky Bill", "Tabaluga, Skippy", "Flipper i Lopaka". Niedawno wziął na warsztat, stworzonego przez Zbigniewa Lengrena, wieloletniego bohatera ostatniej strony Przekroju, Profesora Filutka, któremu przywraca życie w animowanych miniaturach. W 1995 r. Gross został odznaczony Orderem Australii za nadzwyczajny wkład w rozwój tamtejszego przemysłu filmowego, a w tym roku otrzymał Krzyż Komandorski Orderu Zasługi RP. - W swoich filmach ojciec stara się zawrzeć przesłanie, które ma coś wspólnego z jego prywatną filozofią - żeby być dobrym dla ludzi, żeby dawać im radość - mówi Guy Gross.
"Krakowiaczek ci ja" powstał w studiu Kalejdoskop. 20 października o godz. 20 w krakowskim Kinie pod Baranami odbędzie się pokaz filmu. Będzie on częścią benefisu Yorama Grossa, połączonego projekcją jego filmów i z wystawą jego zdjęć, której otwarcie nastąpi następnego dnia w Żydowskim Muzeum Galicja. Gross będzie też w Krakowie obchodził swoje 85. urodziny.
Mimo tego jego ulubieńcem jest wciąż animowana postać misia koala Blinky'ego Billa. - W pewien sposób przypomina mi on dziadka, bo jest zawadiacki i często pakuje się w tarapaty. W dziadku zabawne jest to, że jest już starszym człowiekiem, ale zachowuje się, jakby wciąż miał czternaście lat… Albo nawet mniej - mówi Sabina, 14-letnia wnuczka twórcy.
Dziś o godz. 20 w Kinie pod Baranami odbędzie się pokaz animacji Yorama Grossa. Na ten wieczór zaplanowano także premierę filmu "Krakowiaczek ci ja".
Jutro o godz. 19 w Żydowskim Muzeum Galicja odbędzie się wernisaż wystawy Grossa pt. "Zbliżenia"
Wybierz najpopularniejszego wójta i burmistrza Małopolski! Trwa głosowanie!
Wybieramy najpiękniejszy rynek w Małopolsce! Weź udział w plebiscycie i oddaj głos!
Wielka galeria! Zobacz archiwalne zdjęcia strojów Wisły Kraków z ostatnich stu lat!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!