Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z koronkami w dalekiej Osace

Halina Gajda
Halina Gajda
Pani Jadwiga pokazała swoje prace w jednej z galerii w Osace. Mówi: - Japończycy nie lubią dostawać czegoś gotowego, chcą się uczyć. Warsztaty koronczarskie miały wielu chętnych.
Pani Jadwiga pokazała swoje prace w jednej z galerii w Osace. Mówi: - Japończycy nie lubią dostawać czegoś gotowego, chcą się uczyć. Warsztaty koronczarskie miały wielu chętnych. archiwum
Jadwiga Śliwa, koronkarka z Bobowej pojechała do Kraju Kwitnącej Wiśni, by uczyć Japończyków niełatwej sztuki tworzenia misternych wzorów. To pierwszy raz, gdy koronki dotarły tak daleko.

Wyjazd o Japonii to przygoda życia, ale też satysfakcja, że z naszą piękną, bobowską koronką dotarłam tak daleko - mówi z uśmiechem Jadwiga Śliwa, bobowianka, ale przede wszystkim koronkarka.

Kraj Kwitnącej Wiśni odwiedziła z wałeczkami, klockami i mnóstwem nici. Pojechała trochę z duszą na ramieniu, wszak to zupełnie inna kultura, trudny język, ale przecież raz się żyje!

W Osace, która była celem podróży, pokazywała, jak powstają misterne wzory. Jest pod wrażeniem: Japonki w lot chwyciły niełatwe przecież zasady tworzenia koronek.

Z Dalekiego Wschodu, przez Poznań do Bobowej

Pani Jadwiga ma duszę obieżyświata, ale gdziekolwiek by nie wyjeżdżała, zawsze zabiera ze sobą koronkę. Japońska przygoda zaczęła się jakiś rok temu. Od telefonu. Z Poznania. Dzwoniła młoda studentka z pytaniem, czy prowadzi warsztaty koronczarskie, bo ma chętnych. Odpowiedziała, że jak najbardziej, że zaprasza.

- Dopiero nieco później zastanowiło mnie, dlaczego pytała o to, czy będzie miał kto tłumaczyć moje instrukcje na język angielski - opowiada pani Jadwiga. - Podczas kolejnej rozmowy, gdy potwierdzała warsztaty, powiedziała mi, że przyjedzie z małżeństwem Japończyków - dodaje.

Zaraz potem przyznaje: podcięło mi nogi z wrażenia…

Niezwykli goście przyjechali do niej pociągiem. Bobowianka wyszła po nich na stację kolejową. Nić porozumienia nawiązała się, gdy tylko wszyscy się sobie przedstawili. Język też nie był barierą - trochę po angielsku, trochę na migi, trochę przez pokazywanie - dali radę. - Poza tym okazało się, że para jest w Polsce od roku, znają więc kilka podstawowych zwrotów - uśmiecha się.

Koronką byli zachwyceni. Tak samo, jak miasteczkiem.

- Pokazałam im, co tylko mamy najlepszego i najpiękniejszego - opowiada. - Nasze siostry zakonne opowiedziały bogatą historię kościołów. Byliśmy też w szkołach. To na prośbę gości, którzy chcieli poznać polski system edukacji - dodaje.

Była też okazja do wymiany… myśli kulinarnej. - Siostry zakonne poczęstowały moich gości pierogami, które bardzo im smakowały, więc ja, trochę żartobliwie zaproponowałam, by oni ugotowali coś z kuchni japońskiej - dodaje.

Propozycja została wzięta na poważnie. Lista potrzebnych zakupów została szybko przygotowana, oczywiście na miarę lokalnych możliwości. Kuchnią pani Jadwigi zawładnął gość z Dalekiego Wschodu. Z wprawą kroił, siekał, prażył, przyprawiał. Nie trzeba mu było na to wszystko wiele czasu.

- Dostaliśmy na stół pachnące jakby placuszki z kapustą i prażonym makaronem z dodatkiem mięsa - opisuje bobowianka. - Pyszne było - podkreśla z mocą.

Rodzime warkoczyki na japońskiej ziemi

Do Japonii zabrała kilka małych wałków potrzebnych na zajęcia z koronkarstwa, klocki, nici o i oczywiście kilka gotowych już koronek. Zrobiły furorę.

- Japończycy są bardzo ambitni - opowiada. - Nie chcą iść na gotowe, chcą się uczyć, jak coś zrobić. To samo było z koronką - dodaje.

Przez kilka dni po trzy godziny uczyła jak zrobić koronkowe sploty - płócienka, siekanki, warkoczyki z pikotkami czy listki.

- Japończycy, wbrew temu co sądzi wielu Europejczyków, są bardzo otwarci, serdeczni, chętni do pomocy, ale też zaciekawieni nowinkami, innymi kulturami - opowiada. - Jeśli już się za coś biorą, podchodzą do tego z pełną powagą i takim zaangażowaniem - dodaje.

Jedna z uczestniczek warsztatów, na oko około osiemdziesięcioletnia pani, podarowała bobowianom piękne, tradycyjne kimona.

- Co najbardziej mnie urzekło? Cóż, to, czego u nas nie ma - owocujące drzewa cytrynowe i pomarańczowe, zupełnie inna, bo głównie karłowata roślinność - opowiada. - Poza tym, wszechobecny porządek, czystość, uprzejmość - dodaje.

Nie obyło się oczywiście bez akcentów kulinarnych.

- Mnóstwo ryb, owoców morza, do tego ryż pod różnymi postaciami - wymienia.

Pani Jadwiga po cichutku przyznaje, że nie wszystko przypadło jej do smaku, ale przecież nie pojechała tam, żeby narzekać.

- Musiałam się zrewanżować - mówi tajemniczo. - Dostałam do dyspozycji kuchnię w celu przygotowania polskiego obiadu - śmieje się serdecznie.

Gospodarzom zapodała to, co smakowało im podczas pobytu w Polsce - zupę pomidorową i pierogi z mięsem.

Echa ich wizyty dotarły do Instytutu Polskiego w Japonii. Poza tym, pani Jadwiga miała też swoją mini wystawę w nadmorskiej galerii. Zareklamowana z całą atencją, jak na artystę z dalekiego kraju przystało, pokrótce opowiadała o bobowskich cudach. Bardzo się podobało, pani Jadwiga dostała zaproszenie na kolejną wizytę.

- Kto wie, co się jeszcze wydarzy - mówi. - Być może kiedyś tam jeszcze wrócimy - dodaje.

Jeszcze dobrze nie rozpakowała walizek po jednym wyjeździe, a już przyszło jej przygotować się do kolejnego wypadu. Tym razem znacznie bliżej, bo do Francji. Oczywiście na wystawę z koronkami.

Ma ideę: pokazywać coś, co powoli zaczyna być unikalną sztuką, w świecie bowiem zdominowanym przez roboty i automaty, rękodzieło schodzi na dalszy plan. Bobowskie koronki to prawdziwe dzieła sztuki, o tworzeniu których nie wolno nam zapomnieć.

- Pokazuję je więc, gdzie tylko mogę - zapewnia.

Gazeta Gorlicka

WIDEO: W Regietowie przychodzą na świat małe hucułki

Źródło: GORLICE.TV Sp. z o. o.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska