Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z podsądeckiej wioski na czerwony dywan. Filip Pławiak w roli głównej

Paweł Szeliga
Paweł Szeliga
Karol Kremer, chłopak z dobrej rodziny, przypadkiem odkrywa, że fascynuje go zło. Weterynarz, który jest seryjnym mordercą, staje się jego nauczycielem. Wciąga go w mroczny świat zbrodni.
Karol Kremer, chłopak z dobrej rodziny, przypadkiem odkrywa, że fascynuje go zło. Weterynarz, który jest seryjnym mordercą, staje się jego nauczycielem. Wciąga go w mroczny świat zbrodni. Adam Golec
Rola studenta zafascynowanego zabijaniem dała aktorowi z Witowic przepustkę do wielkiej kariery. Choć ma dopiero 26 lat zagrał dwie główne role w filmach, o których już się mówi na świecie.

Każdy z nas może odnaleźć w sobie elementy fascynacji złem - mówi Filip Pławiak, odtwórca głównej roli w filmie „Czerwony Pająk” w reżyserii Marcina Koszałki. Młody aktor z podsądeckich Witowic Górnych brawurowo zagrał studenta medycyny, który staje się uczniem seryjnego mordercy, grasującego w latach 60. w Krakowie.
Pławiak miał już za sobą role w kilku filmach, w tym główną w „Bilecie na Księżyc”, w którym zagrał m.in. z Anną Przybylską i Mateuszem Kościukiewiczem. Wydaje się jednak, że wyzwanie, przed którym stanął w „Czerwonym Pająku” było jak do tej pory najbardziej złożone i skomplikowane.
- Wybrałem go, ponieważ potrzebowałem aktora, który ma wysoki poziom samoświadomości i intuicji w sposobie grania, a jednocześnie ma nieduże doświadczenie, a obawiałem się rutyny - mówił dla „Kina Świat” Marcin Koszałka.
Filip Pławiak wcielił się w postać Karola Kremera, przyszłego studenta medycyny, który przypadkiem trafia na trop seryjnego mordercy, nazywanego Czerwonym Pająkiem (w tej roli Adam Woronowicz). W zasnutym mrokiem PRL-u Krakowie, kilka metrów od karuzeli wesołego miasteczka widzi zmasakrowane ciało chłopca. W ten sposób młodzieniec z dobrego domu, uzdolniony skoczek do wody, mający przed sobą karierę lekarza przechodzi na ciemną stronę życia. Dociera do sprawcy zbrodni i staje się jego uczniem.
Inspiracją do powstania filmu była historia Karola Kota, pierwszego seryjnego mordercy w PRL, który w latach 60. próbował zabić kilkanaście osób, a skutecznie uśmiercił staruszkę i 10-letniego chłopca. Zawisł za to na szubienicy, ale wcześniej stał się medialną gwiazdą. Chętnie opowiadał o zabijaniu i przyjemności, jaką z niego czerpał.
- Marcinowi zależało, żeby operować subtelnymi środkami aktorskimi - mówi Filip Pławiak. - Liczyły się detale, błysk w oku, mogące świadczyć o rodzącej się właśnie, bądź rosnącej fascynacji złem. Sam fakt, że ludzi ono intryguje, że szukają informacji na temat brutalnych morderstw czy ludzkich dramatów świadczy o tym, że każdy może się złem zafascynować. Mój bohater doświadczył tego w sposób skrajny.
26-latek tak doskonale wcielił się w rolę, że krytycy wymieniają go wśród najlepszych aktorów młodego pokolenia. „Pławiak imponuje w swojej drugiej poważnej roli, ma predyspozycje, aby w przyszłości zostać europejską gwiazdą. Posiada te same ostre rysy, charakteryzujące niegdyś młodego Edwarda Nortona czy Ryana Goslinga” - pisał w entuzjastycznej recenzji Stephen Dalton z „The Hollywood Reporter”.
„Czerwony Pająk” wciąż wzbudza emocje i dyskusje, a tymczasem 26-letni aktor skończył zdjęcia do kolejnego filmu, w którym powierzono mu główną rolę. Mowa o „Prostej historii o morderstwie” w reżyserii Arkadiusza Jakubika. Filip Pławiak wcielił się w nim w postać młodego policjanta, który chce ochronić swoją matkę (Kinga Preis) przed porywczym, despotycznym ojcem, również policjantem (Andrzej Chyra). Gdy ten zostaje zamordowany, syn staje się głównym podejrzanym. Chcąc udowodnić swoją niewinność odkrywa z przerażeniem, że zaczyna upodabniać się do swojego znienawidzonego ojca.
Filmoznawcy, zapowiadający tę produkcję mówiąc o „znakomitej obsadzie” jednym tchem wymieniają Chyrę, Preis i Pławiaka. Młody aktor gra z najlepszymi, co wcale go nie paraliżuje.
- Doceniam ich umiejętności i doświadczenie, ale nie stawiam się w pozycji kogoś, kto dopiero wchodzi w aktorstwo - podkreśla Filip Pławiak. - Takie podejście mogłoby mnie ograniczyć, a zawsze staram się grać na sto procent, dając z siebie wszystko. Takie role i taka obsada, to aktorskie wyzwania, na które się czeka latami. Mogę się tylko cieszyć, że do mnie przychodzą i na planie mam możliwość pracować z najlepszymi.
Pytany przez „Krakowską” o wymarzone role, młody aktor podkreśla, że nigdy o nich nie myślał. Zaznacza, że chce penetrować swój aktorski potencjał z różnych stron, bo tylko to gwarantuje stały rozwój.
Tego rozwoju jest pewien Janusz Michalik, kierownik działu artystycznego Miejskiego Ośrodka Kultury w Nowym Sączu. Filip Pławiak w czasach licealnych był aktorem jego Teatru NSA.
- Już wtedy się wyróżniał, więc nie dziwi mnie ta eksplozja talentu - mówi Janusz Michalik. - Pamiętam, że miał świetne wyczucie sceny i ten rodzaj wewnętrznego żaru, który sprawiał, że nie było dla niego zadań niewykonalnych.
Michalik cieszy się, że w sądeckim teatrze udało się mu odnaleźć talent u ludzi, którzy zostali już profesjonalnymi aktorami. Wśród nich są m.in. Katarzyna Ucherska, znana z serialu „Dziewczyny ze Lwowa”, Angelika Kurowska, związana z Teatrem Bagatela, Piotr Franasowicz, aktor Teatru Ludowego, czy Mateusz Bieryt, który pojawił się ostatnio w komedii „Listy do M. 2 ”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska